Erik Janża: Zabrakło instynktu killera

Zabrzanie mogą sobie pluć w brodę, że nie pokonali u siebie rewelacyjnej na początku sezonu Stali.


Na dodatek w ostatnich minutach zabrzanie musieli grać w osłabieniu po tym, jak z boiska za taktyczny faul na Mateuszu Maku wyleciał Kevin Broll. Jako że gospodarze mieli już wykorzystany limit zmian, to między słupki wszedł… Krzysztof Kubica!

Dodajmy, że Stal wygrała w Zabrzu po raz drugi w historii, wcześniej ta sztuka udała jej się 19 października 1974 roku. Mielczanie wygrali wtedy przy Rooseveta 2:1, a gole dla rywala zdobywali Grzegorz Lato i Jan Domarski.

Komentarz kapitana Górnika do przegranego meczu z mielczanami?

Erik JANŻA: – Fatalne 15 minut w naszym wykonaniu, pomiędzy 35 minutą, a początkiem drugiej połowy. Bez koncentracji, no i jest jak jest. Co do pozostałych 75 minut meczu, to było dobrze, mieliśmy kontrolę i sytuacje. Na pewno byłoby inaczej, gdybyśmy w pierwszej połowie, mając okazje strzeli z dwa, trzy gole. Wtedy my byśmy się cieszyli, a tak wygrana jest na koncie Stali i gratulacje dla nich za ten wynik.

Z czego wynikał ten moment dekoncentracji w waszej grze?

Erik JANŻA: – Ciężko powiedzieć. Widzieliśmy, że będą grać długą piłką. Z naszej strony jak mówię, brak koncentracji, brak wygranych pojedynków 1 na 1. Do tego brak odpowiedzialności, bo nie może być tak, że zawodnik przeciwnika jak chce wbiega w nasze pole karne. Wszyscy jesteśmy jednak odpowiedzialni za to co się stało, bo jak wykorzystalibyśmy swoje sytuacje, to byłoby inaczej. Jest jednak jak jest, musimy przeanalizować to co się stało, żeby się dalej taka sytuacja nie powtórzyła. Wcześniej trzeba zamknąć wszystko i mieć w tych nadarzających się sytuacjach ten instynkt killera.


GŁOS TRENERÓW

ADAM MAJEWSKI: – Mecz zaczął się dla nas najgorzej, jak mógł, bo Górnik objął prowadzenie. Z biegiem czasu spotkanie było pod naszą kontrolą. Szacunek dla zespołu za reakcję po straconej bramce. Udało się do przerwy strzelić dwa gole. Cieszymy się, bo Stal dawno tu nie wygrała. Jesteśmy zadowoleni, oby tak dalej, ale to dopiero piąta kolejka. Bardzo ważnym momentem była niewykorzystana sytuacja Lukasa Podolskiego, po której mogło być 2:0 dla Górnika. Wtedy byłoby nam trudniej. Wiedzieliśmy, że prowadzenie 2:1 to niebezpieczny wynik i chcieliśmy po przerwie podejść wysoko i szybko zdobyć trzecią bramkę. I tak się stało po pięknej akcji.

BARTOSCH GAUL: – Przez pierwsze 30 minut graliśmy tak, jak chcemy by grał Górnik. Mieliśmy dosyć sytuacji, by zamknąć wtedy spotkanie, strzelić więcej goli. Potem przestaliśmy grać. Może mecz wydawał się nam za łatwy. To było bardzo dziwne. Sami siebie pokonaliśmy. Przed przerwą straciliśmy drugą bramkę, zaraz po rozpoczęciu drugiej – trzecią. To nie wpłynęło dobrze na mentalność. Mieliśmy jeszcze sytuacje, ale nic nie chciało wpaść. Sami do tego doprowadziliśmy. Kevin Broll grał w ostatnich meczach wysoko i był za to chwalony. Teraz się spóźnił, to się zdarza. Decyzję o wejściu do bramki Krzysztofa Kubicy musiała być podjęta w ciągu 15 sekund. Tego nie da się przygotować wcześniej


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus