Estończycy urwali seta

Trener Vital Heynen, selekcjoner reprezentacji, po dwóch udanych imprezach – Lidze Narodów oraz kwalifikacjach olimpijskich – najwyraźniej uznał, że kolejny turniej, czyli mistrzostwa Europy dla polskich siatkarzy ma być jedną wielką przygodą. Inauguracyjny mecz z Estonią w Rotterdamie nie przebiegał jednak po myśli trenera ani naszych reprezentantów. Skończyło się pomyślnie dla biało-czerwonych, bo wygraną 3:1. Na pewno straty seta można było uniknąć, ale nie… wybrzydzajmy, bo to przecież zaledwie początek imprezy.

[Zadziwający eksperyment]

Heynen należy do szkoleniowców nieco ekstrawaganckich i nie przestaje zadziwiać swoimi decyzjami. Po olimpijskim turnieju kwalifikacyjnym w Gdańsku, gdzie jego podopieczni wręcz zmietli najgroźniejszych rywali Francuzów, uznał, że druga część sezonu międzynarodowego jest już mniej ważna. Dlatego zgrupowanie w Arłamowie przed ME było prowadzone w formie raczej wczasów. Kolejny pobyt w Spale, na drugim zgrupowaniu, również był bez fajerwerków, bo belgijski szkoleniowiec uznał, że przed mistrzostwami Europy nie ma potrzeby rozgrywania meczów kontrolnych. To raczej niebywały eksperyment…

W Holandii w grupie eliminacyjnej rozegramy 5 meczów… sparingowych, a dopiero od fazy play off rozpoczną się prawdziwe mistrzostwa – taka była powszechna opinia przed tym turniejem.

[Męskie granie]

Gheorghe Cretu, trener Estończyków, doskonale znający nasze realia zdawał sobie sprawę z trudnego zadania w meczu z mistrzami świata. Biało-czerwoni byli zdecydowanym faworytem, zaś jego zespół musi się skupić na kolejnych występach. Inauguracyjne spotkanie zaczęliśmy z Arturem Szalpukiem i Aleksandrem Śliwką na przyjęciu oraz Karolem Kłosem i Jakubem Kochanowskim pod siatką, Fabianem Drzyzgą jako rozgrywającym oraz Damianem Wojtaszkiem na pozycji libero. Ten wybór wydawał się słuszny i kapitan drużyny Michał Kubiak spoza boiska ze spokojem obserwował wydarzenia na parkiecie. Polacy kontrolowali wydarzenia na parkiecie i w po pierwszym secie nikt nie przewidywał kłopotów w kolejnych. To był twarde i męskie granie, ale wydawało się, że naszym siatkarzom nic nie grozi. Jednak drugi set pokazał, że nic bardziej mylnego.

[Ratuj kapitanie!]

Kubiak, kapitan reprezentacji, zna swoją wartość i choć ma swoje zdanie w wielu kluczowych kwestiach, to niemniej potrafi uszanować decyzję trenera. W meczu z Estonią siedział sobie więc na krześle i chyba nie zakładał nawet, że zostanie wezwany na parkiet. Gdy jednak w drugiej odsłonie biało-czerwoni przegrywali już 8:13 i prawdziwe katusze przeżywał nieźle spisujący się wcześniej Śliwka, to poirytowany Heynen posłał do gry Kubiaka. Ten szybko wprowadził w zespole ład, porządek i spokój. Wynik z 8:13, głównie za sprawą Kubiaka, zmienił się na 18:17. Potem znów się zrobił bałagan w naszych szeregach i po trzeciej piłce setbolowej partię wygrali rywale.

[Mobilizacja]

Trener polskiej reprezentacji mimo tego zachowywał stoicki spokój. Doskonale sobie zdawał sprawę, że estońska skała zostanie jednak skruszona. I tak też się stało, bo w kolejnych odsłonach, w decydujących momentach Kubiak i jego koledzy konsekwentnie ją kruszyli. To świadczy o dojrzałości i wartości mistrzów świata, którzy nie wpadli w panikę, lecz zachowali spokój w kluczowych momentach. To także zasługa kapitana Kubiaka!

Teraz przed Polakami kluczowy mecz, być może o zwycięstwo w tej grupie, z gospodarzami, Holendrami.

Estonia – Polska 1:3 (21:25, 27:25, 22:25, 17:25)

ESTONIA: K. Toobal, Juhkami (6), Kreek (5), Teppan (9), Taht (13), Tammemaa (8), Rikberg (libero) oraz Keel (3), Kollo (6), Raadik (8), Tamme (1), Pulk (8), Aganits (2), Maar (libero). Trener Gheorgghe CRETU.

POLSKA: Drzyzga (2), Szalpuk (23), Kochanowski (1), Konarski (17), Śliwka (4), Kłos (1), Wojtaszek (libero) oraz Komenda, Muzaj, Bieniek (8), Kubiak (15), Nowakowski 92). Trener Vital HEYNEN.

Sędziowali: Roy Goren (Izrael) i Stefan Bernstroem (Szwecja). [Widzów] 3000.

Przebieg meczu
I: 8:10, 11:15, 16:20, 21:25.
II: 10:7, 14:15, 19:20, 27:25.
III: 9:10, 15:13, 18:20, 22:25.
IV: 9:10, 12:15, 14:20, 17:25.

Bohater – Michał KUBIAK

 

Na zdjęciu: Michał Kubiak (nr 13), jak na kapitana przystało, poprowadził drużynę do wygranej.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem