Eto’o to przewidział

Jeden z najlepszych afrykańskich piłkarzy w historii Samuel Eto’o trafnie przewidział, że w półfinale katarskiego mundialu Maroko zagra z Francją!


W Maroku trwa wielka feta związana z awansem „Lwów Atlasu” do 1/2 MŚ. Przypomnijmy, to pierwsza reprezentacja z Afryki, która osiągnęła ten szczebel rozgrywek. Wielka radość także w krajach arabskich, od Casablanki po Dohę, gdzie drużyna prowadzona przez Walida Regraguiego święci swoje wielkie triumfy.

Wzór do naśladowania

Tymczasem okazuje się, że jest ktoś, kto przewidział tak wielkie sukcesy marokańskiej jedenastki. Mało tego, wytypował trafnie jedną z półfinałowych par. To nie kto inny, jak legendarny Samuel Eto’o, jeden z najlepszych afrykańskich piłkarzy w historii, były zawodnik Realu, Barcelony, Interu czy Chelsea. Czterokrotny Piłkarz Afryki, czterokrotny uczestnik MŚ, a od roku szef Kameruńskiego Związku Piłki Nożnej. Przed startem mundialu w Katarze Eto’o głośno wypalił, że w finale mundialu jego „Nieposkromione Lwy” zagrają z… Marokiem, które w półfinale miałoby ograć Francję.

Jak wiemy Kameruńczycy w turnieju odpadli w grupie, ale i tak zostawili po sobie dobre wrażenie, bo po porażce ze Szwajcarią w pierwszym spotkaniu potem, po jednym z najlepszych z meczów katarskiego mundialu zremisowali 3:3 z Serbią, żeby na koniec sensacyjnie ograć Brazylię.

Tymczasem Maroka gra dalej. Cieszą się kibice „Lwów Atlasu”, czasami do przesady co widzimy po zamieszkach w wielu europejskich miastach, gdzie mieszka wielka marokańska diaspora, cieszą fani w krajach arabskich, a także w samej Afryce. Dodajmy, że w eliminacjach do Pucharu Narodów wiele afrykańskich federacji korzystało i korzysta z uprzejmości tego kraju i ze względu na podwyższone standardy, mecze u siebie rozgrywało właśnie w Maroku.

Veron Mosengo-Omba, do niedawna prominentny działacz FIFA, a 1,5 roku sekretarz generalny CAF, czyli Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej mówi.

– Reprezentacja Maroka udowodniła, że ​​Afryka może mieć więcej niż jedną drużynę w półfinale, a nawet w finale. Nie ma wątpliwości, że wynik Maroka zmotywuje cały kontynent. Ale motywacja i marzenia nie wystarczą, aby rozwinąć afrykański futbol i uczynić go bardziej konkurencyjnym, aby wygrać mistrzostwa świata. To wymaga konkretnych działań i długoterminowych wysiłków – mówi pochodzący z DR Konga Mosengo-Omba, cytowany przez marokańską gazetę „Al-Anbaa” .

Marokański dziennik pisze, że chociaż w reprezentacji ich kraju jest wielu zawodników urodzonych za granicą, sukces jaki osiągnęli, jest w dużej mierze zasługą moralnego i materialnego wsparcia zapewnianego przez Marokańską Federację Piłki Nożnej.

„To niemal jedyna federacja w Afryce, która wyraziła chęć zainwestowania ogromnych pieniędzy w reprezentacje narodowe, w tym 20 mln dolarów na rozwój kobiecej piłki nożnej w ciągu czterech lat. To wsparcie pomogło kobiecej drużynie Maroka awansować do finału Pucharu Narodów Afryki i zakwalifikować się do Mistrzostw Świata na początku tego roku. Męska drużyna skorzystała z zaawansowanego sprzętu dostępnego w kompleksie Mohammed VI, który nie ma sobie równych na całym kontynencie” – czytamy w „Al-Anbaa”.

Mosengo-Omba dodaje.

– Maroko jest wzorem do naśladowania, za którym należy podążać – podkreśla działacz CAF.

Selekcjoner się popłakał

A sami bohaterowie? Świętują wielki triumf, ale oczywiście chcą też iść za ciosem, choć w środowym starciu z obrońcą tytułu mistrza świata reprezentacją Francji, niewielu daje im szanse.

– Wszyscy myśleli, że odpadniemy w pierwszej rundzie. Ja mówiłem zawodnikom, że mamy graczy ze światowej elity, Ziyecha w Chelsea, Mazraoui w Bayernie i Hakimi w Paris Saint-Germain. Mamy zawodników z największych klubów, mamy drużynę, która może wygrywać mecze na mistrzostwach świata. To właśnie starałem się zaszczepić w umysłach piłkarzy. Musimy mieć pewność siebie, musimy dawać z siebie wszystko bez żalu. I uwierzyli mi. Nie można jechać na mistrzostwa świata tylko po to, żeby zagrać trzy mecze. To jest wiadomość, którą wysłałem do mojego zespołu, do mojego kraju, a potem do całego kontynentu – mówi bohater Maroka Walid Regragui, który sam zagrał w reprezentacji swojego kraju 45 razy.

Urodzony nad Sekwaną szkoleniowiec, który większość swojego aktywnego piłkarskiego życia spędził właśnie tam przyznaje, że po niesamowitym zwycięstwie z Portugalią 1:0 w sobotę, nie mógł opanować emocji.

– Myślę, że to był pierwszy raz, kiedy płakałem po meczu piłki nożnej – powiedział.

– Starałem się panować nad emocjami, dawać przykład zawodnikom i pokazać im, że jestem silny psychicznie. Jestem przecież trenerem. Ale czasami po prostu nie możesz wytrzymać, szczególnie kiedy jesteś w półfinale mistrzostw świata. Wtedy emocje biorą górę. Skłamałbym, gdybym powiedział, że spodziewam się zakwalifikować do tego szczebla mundialu. Nie wytrzymałem, nie mogłem się kontrolować i płakałem – przyznaje Regragui, który w maju z Wydad Casablanca triumfował w afrykańskiej Lidze Mistrzów.


Na zdjęciu: Trener Walid Regragui jest na ustach całego piłkarskiego świata i… rękach swoich zawodników.
Fot. PressFocus