Euro 2020 – 1/4 finału. Anglia musi, Ukraina może

Wszystko przemawia za tym, że to Anglia awansuje do półfinału mistrzostw Europy. Presja jest ogromna, kibice „Synów Albionu” sami wynajdują sobie problemy.


Jedyny raz w historii mistrzostw Europy reprezentacja Anglii dotarła do strefy medalowej. W 1968 roku, występując jako mistrzowie świata, „Synowie Albionu”, mający w składzie m.in. Bobby’ego Charltona, Bobby’ego Moore’a, a w bramce Gordona Banksa, ulegli w półfinale Euro reprezentacji Jugosławii 0:1.

Następnie w meczu o 3. miejsce Anglicy pokonali drużynę Związku Radzieckiego 2:0. I zdobyli, choć trudno w to uwierzyć, jedyny medal czempionatu „Starego kontynentu”. Spotkanie z ZSRR rozegrane zostało w Rzymie, na Stadio Olimpico, gdzie dziś przyjdzie zmierzyć się Anglikom – również w meczu o medal mistrzostw Europy – z Ukrainą.

53 lata temu po stronie radzieckiej nie brakowało piłkarzy z ukraińskimi korzeniami. Na przykład w obronie, z dość nietypowym numerem 10, występował Władimir Kaplicznyj, zawodnik pochodzący z Kamieńca Podolskiego.

Anglia przed wspomnianym spotkaniem była faworytem do wygranej i zdobycia 3. miejsca w Europie. Ale dziś piłkarze prowadzeni przez Garetha Southgate’a są jeszcze większym faworytem. Po ciężkiej przeprawie w 1/8 finału z Niemcami nikt bowiem nie wyobraża sobie, że drużyna mogłaby przegrać z Ukrainą. Jeżeli chodzi o aspekty typowo piłkarskie, to wszystko jest po stronie „Synów Albionu”. Po pierwsze – Anglia ma lepszych piłkarzy aniżeli Ukraina. A, co chyba najważniejsze, ma ogromną wiarę w to, że nie tylko awansuje do półfinału i wróci na Wembley, by walczyć – czego nikt nie ukrywa – o mistrzostwo Europy.

Wypad do Rzymu, na starcie w ćwierćfinale Euro, ma być dla Anglików jedynie epizodem, łatwą do pokonania przeszkodą na drodze ku chwale. Z drugiej strony „Synowie Albionu” muszą, a Ukraina tylko może. Widać, że presja na Wyspach Brytyjskich jest przed dzisiejszym meczem ogromna. Anglicy sami sobie wynajdują utrudnienia.

Zarzucają Włochom, że przez decyzje tamtejszych władz kibice angielscy nie będą mogli obejrzeć meczu. Za wyjątkiem tych na stałe mieszkających na Półwyspie Apenińskim. Otóż we Włoszech obowiązuje pięciodniowa kwarantanna dla ludzi przyjeżdżających z Wielkiej Brytanii, która została nałożona wcześniej i nie ma nic wspólnego z Euro.

Kolejną kwestia, na którą Anglicy od wczoraj szalenie biadolą, jest obsada sędziowska nadchodzącego spotkania. Otóż spotkanie z Ukrainą jako sędzia główny poprowadzi… Felix Brych, czyli arbiter z Niemiec. A to przecież Niemców Anglicy wyeliminowali w 1/8 finału. Wielu sympatyków „Synów Albionu” jest przekonanych, że arbiter z Monachium będzie stronniczy, choć w dzisiejszych czasach – w dobie VAR-u – bardzo o stronnicze sędziowanie trudno. Swoją drogą Brych jest – tak się przynajmniej wydaje – w życiowej formie.

W poprzednich latach bywały z jego udziałem takie spotkania, w których chciał pokazać, że to on jest gwiazdą na boisku. Teraz to się zmieniło. Na Euro 2020 prowadził trzy mecze, w tym jeden z udziałem… Ukrainy. Zespół ten, w pierwszej kolejce fazy grupowej, przegrał 2:3 z Holandią. Niemiec to spotkanie prowadził jednak wzorowo.

Podobnie jak bardzo trudny do sędziowania mecz, w którym Belgowie mierzyli się w 1/8 finału z Portugalią. Sporo było w tym spotkaniu ostrych starć. Piłkarze skakali sobie do gardeł, ale Brych nie dał się ponieść emocjom. Aż dziw bierze, że pokazał w tym meczu zaledwie pięć żółtych kartek. W opinii wielu arbiter z Niemiec jest obecnie jednym z najlepszych sędziów na świecie.

I wiele wskazuje na to, że mecz na Stadio Olimpico nie będzie jego ostatnim na tym turnieju. Skoro Niemcy więcej na Euro 2020 już nie zagrają, to całkiem możliwe, że Felix Brych po dzisiejszym meczu spakuje manatki i poleci do Londynu, by sędziować finał mistrzostw Europy. Dobrych arbitrów, szczególnie w dzisiejszych czasach, powinno się szanować.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Anglia pokona Ukrainę i awansuje do półfinału Euro 2020. Za Ukraińcami nie przemawia praktycznie nic. Tym bardziej, że zespół – po bardzo trudnym i wymagającym meczu ze Szwecją – liże rany.

Nie wiadomo, czy w dzisiejszym spotkaniu do dyspozycji trenera Andrija Szewczenki będzie jeden z kluczowych graczy „Zbirnej”, czyli Andriej Jarmołenko. Gracz West Hamu United, czyli zawodnik doskonale znający angielskie realia, nie dokończył meczu ze Szwedami. Musiał opuścić boisko ze względu na uraz kolana.

Warto dodać, że w starciu 1/8 finału najważniejszą postacią w zespole ukraińskim był Ołeksandr Zinczenko. On też świetnie zna Anglików. Co więcej, jest – bez kwestii – najlepiej rozpoznawalnym ukraińskim piłkarzem na Wyspach Brytyjskich. Od 2016 roku ten pochodzący z Radomyśla na Polesiu zawodnik jest graczem Manchesteru City.

Ćwierćfinał
3.07. – Rzym, Stadio Olimpico, godz. 21.00.

UKRAINA – ANGLIA

Sędziuje – Felix Brych (Niemcy).


Na zdjęciu: Anglicy nie mają wyjścia. Muszą ograć Ukrainę i awansować do półfinału mistrzostw Europy.
Fot. PressFocus