Euro 2020 – 1/8 finału. Formalność „Trójkolorowych”?

Inne rozstrzygnięcie niż awans Francji do ćwierćfinału Euro 2020, zostanie potraktowane w kategorii gigantycznej sensacji.


W pierwszym meczu na mistrzostwach Europy reprezentacja Francji zagrała fenomenalnie. Mimo iż pokonała reprezentację Niemiec „tylko” 1:0, to wszyscy rozpływali się nad grą, jaką w tym spotkaniu „Trójkolorowi” zaprezentowali. Później, w starciu z Węgrami, było dużo gorzej.

Zespół prowadzony przez Didiera Deschampsa podszedł do tego spotkania na zbyt dużym luzie. Musiał odrabiać straty i skończyło się remisem. Następnie Francuzi zagrali z Portugalią i również zremisowali. Mistrzowie świata z trzech spotkań w fazie grupowej wygrali zaledwie jedno. Mimo to z grupy śmierci wyszli z pierwszego miejsca.

Dziś w Bukareszcie zmierzą się ze Szwajcarią. Tym razem pewna grupa francuskich kibiców trafi być może do celu. Na mecz z Węgrami, który odbywał się w Budapeszcie, Francuzi udali się do… Bukaresztu! To nie pierwsza tego typu pomyłka. Otóż w 2012 roku 400 kibiców Athleticu Bilbao zamiast do Bukaresztu, na finał Ligi Europy, udało się do Budapesztu.

Nieznajomość geografii w przypadku Francuzów jest wręcz niesłychana. Przecież przed laty kraj ten skolonizował pół świata i do dziś czerpie z tego korzyści. Skupiamy się wyłącznie na piłce nożnej i Kylian Mbappe ma korzenie kameruńskie. Paul Pogba, to – z pochodzenia – Gwinejczyk. A N’Golo Kante ma rodzinę w Mali. To tylko trzy najbliższe przykłady. Czasami, dla żartu, absolutnie bez podtekstów rasistowskich, mawia się, że obecna reprezentacja Francji, to faktycznie „Trójkolorowi”. Bo przecież Corentin Tolisso jest mulatem.

Francja jest faworytem starcia ze Szwajcarią. „Małe Niemcy”, jak mawia się o Helwetach i ich sposobie gry, nie są przecież „dużymi Niemcami”, których Francuzi zupełnie w Monachium zdominowali. Niemniej jednak w pamięci kibiców znad Sekwany tkwi to, co wydarzyło się na Euro 2016. Rozpędzona Francja w ostatnim meczu fazy grupowej ze Szwajcarią jedynie bezbramkowo zremisowała.

Helweci pokazali w tamtym spotkaniu żelazną defensywę. Pytanie polega jednak na tym, czy coś z niej zostało? W każdym spotkaniu fazy grupowej Szwajcaria traciła przynajmniej jednego gola, a Włosi strzelili drużynie Vladimira Petkovicia aż trzy. Po tym spotkaniu selekcjoner reprezentacji Szwajcarii napisał list otwarty do kibiców. Zwrócił się w nim o wsparcie i nie zrobił tego przez przypadek.

Przed spotkaniem z Turcją, wygranym ostatecznie 3:1, wokół szwajcarskiej reprezentacji powstało niemałe zamieszanie. Chodziło o to, że Granit Xhaka, który pięć lat temu w 1/8 finału przeciwko Polsce nie strzelił karnego, wezwał do Rzymu… prywatną fryzjerkę. Petković zareagował właśnie listem, który opublikowały szwajcarskie media.

Teraz, przed starciem w Francją, żadnego listu nie było. Bo też nikt nie wymaga od Szwajcarów tego, że awansują do ćwierćfinału. Bariera 1/8 finału wydaje się dla tej drużyny nie do przeskoczenia. Wystarczy spojrzeć na trzy ostatnie wielkie turnieje z udziałem tego zespołu. W 2014 roku, na mundialu w Brazylii, Szwajcarzy przegrali właśnie na tym etapie rywalizacji z Argentyną.

Dwa lata później, po rzutach karnych, ulegli Polsce, a w 2018 roku w Rosji lepsi od Helwetów okazali się Szwedzi. Teraz drużyna Petkovicia nie ma żadnych argumentów, by przeciwstawić się Francuzom. Musi wspiąć się na wyżyny i zagrać tak, jak chociażby w listopadzie 2018, kiedy to skazywani na pożarcie Helweci, w meczu Ligi Narodów, pokonali Belgię 5:2.


1/8 finału

28.06.2021 – Bukareszt, Arena Nationala, godz. 21.00

FRANCJA – SZWAJCARIA

Sędziuje Fernando Rapallini (Argentyna).


Na zdjęciu: Paul Pogba, z pochodzenia Gwinejczyk, chyba nie musi modlić się o to, by Francja awansowała do ćwierćfinału Euro 2020.
Fot. Pressfocus