Euro 2020 – Grupa C. Zemsta debiutanta

Na fali optymizmu swój inauguracyjny turniej rozpocznie Macedonia Północna. Mecz z Austrią nie jest kreowany na hit, ale ma swoje drugie dno.


Macedończycy jeszcze nigdy nie brali udziału w żadnym wielkim turnieju piłkarskim. Czasu na to nie mieli co prawda zbyt wiele, bo jako samodzielne państwo pojawili się na mapie dopiero na początku lat 90., gdy Jugosławia zaczęła rozpadać się na kawałki. Co więcej, na Euro 2020 „Czerwone Lwy”… nie trafiły przez eliminacje. Macedończycy wykorzystali furtkę, jaką dała UEFA, umożliwiając wejście na turniej drużynom, które wygrają baraże w swojej dywizji Ligi Narodów. Reprezentacja prowadzona przez trenera Igora Angelowskiego okazała się w nich lepsza od Kosowa i Gruzji (która wcześniej pokonała Białoruś).

O tym, że Macedonia Północna na mistrzostwa nie awansowała w „normalnym” trybie, wszyscy w Polsce powinni doskonale wiedzieć. W końcu zespół ten w eliminacjach mierzył się w grupie G, którą wygrała ekipa „biało-czerwonych” prowadzona jeszcze przez Jerzego Brzęczka. Drugie miejsce natomiast zajęli Austriacy, z którymi to właśnie Macedończycy zmierzą się w swoim pierwszym meczu na dużej imprezie.



„Czerwone Lwy” w eliminacjach przegrały cztery spotkania – dwa z Polską i dwa z… Austrią. W Wiedniu gospodarze wygrali 2:1, z kolei na wyjeździe Austriacy rozbili zespół z Bałkanów aż 4:1. Biorąc pod uwagę te okoliczności, trudno uważać, aby Macedończycy tym razem byli faworytem. Zagrają jednak z rywalem, którego doskonale znają i któremu będą chcieli się zrewanżować.

Co więcej, o ile Macedonia jedzie na turniej z dużą dozą radości i optymizmu, o tyle Austriacy po raz kolejny… mają mnóstwo wątpliwości. Przez ostatnie 31 lat „Das Team” zagrał ledwie na czterech mistrzostwach – Euro 2008 (jako gospodarz) i 2016, a także na mundialach 1998 i 1990. Wygrał na nich… ledwie jeden mecz, o honor w 1990 roku, pokonując Stany Zjednoczone.

Presja faworyta w pojedynku z Macedończykami może dodatkowo ciążyć Austriakom, choć oczywiście nie jest tajemniczą, że przewaga jakości stoi po ich stronie. W szeregach drużyny spod Alp ogromną część stanowią uznane postaci niemieckiej Bundesligi. „Czerwone Lwy” jednak także mają kilku ciekawych graczy. Nie chodzi już nawet tylko o legendarnego 37-letniego Gorana Pandeva, który jest ambasadorem kraju nie tylko w świecie piłki, ale m.in. lidera Dinama Zagrzeb Arijana Ademiego, wschodzącą gwiazdkę Napoli Eljifa Elmasa, regularnie występującego w Premier League Ezgjana Alioskiego czy mocną postać hiszpańskiego Levante, Enisa Bardhiego.


Fot. PressFocus