Euro 2020 – Grupa E. Trzeba to wygrać!

Biało-czerwoni”, jeżeli myślą o wyjściu z grupy podczas Euro 2020, to muszą Słowaków dzisiaj pokonać.


To już dziś! Po trzech latach od mistrzostw świata w Rosji i po pięciu latach od ostatniego występu w mistrzostwach Europy, reprezentacja Polski znów zagra mecz na wielkim turnieju. W Sankt Petersburgu, w pierwszym spotkaniu grupy E, „biało-czerwoni” zmierzą się ze Słowacją. Teoretycznie najłatwiejszym rywalem grupowym i wszyscy związani z naszą drużyną narodową podkreślają, że by myśleć o awansie do 1/8 finału, a jest to cel minimum polskiego zespołu na Euro 2020, trzeba to spotkanie wygrać.

Bo później – 19 czerwca z Hiszpanią i 23 czerwca ze Szwecją – będzie tylko trudniej. Polacy, wyzbywając się sympatii narodowej, są faworytem tego spotkania. Paulo Sousa dysponuje lepszymi piłkarzami, aniżeli selekcjoner reprezentacji Słowacji, Sztefan Tarkovicz. Świadczy o tym chociażby wycena rynkowa wg portalu transfermarkt.de. Wszyscy reprezentacji Polski warci są 254 mln euro. Wszyscy Słowacy – 131 mln.

Remis daje szanse, ale…

O tym, jak ważny jest sukces w pierwszym spotkaniu na wielkim turnieju przekonaliśmy się już wiele razy. Dwukrotnie – na MŚ w 1974 i ME w 2016 roku – Polska pierwsze spotkanie wygrywała i w obu przypadkach nie miała najmniejszych problemów z wyjściem z grupy. Cztery razy „biało-czerwoni” pierwsze spotkanie na wielkiej imprezie remisowali. Udało się wyjść z grupy na MŚ w 1978, 1982 i 1986 roku, ale na Euro 2012 już nie.

Pięciokrotnie Polacy pierwszy mecz na wielkim turnieju przegrywali i nigdy nie udało się naszemu zespołowi pójść dalej. W 1938 roku pierwsze spotkanie było zarazem meczem 1/8 finału. Później – na trzech mundialach w 2002, 2006 i 2018, a także na Euro 2008 – odpadaliśmy z rywalizacji po fazie grupowej. Wygrywając jedynie mecze o honor podczas MŚ.

Jak zatem widać Polakom udawało się awansować dalej wyłącznie gdy wygrywali lub remisowali. Trzeba jednak zaznaczyć, że np. na MŚ w 1978 roku pierwszym naszym rywalem była RFN, a cztery lata później – Włochy. Czyli zdecydowanie najsilniejsze zespoły spośród tych, z którymi przyszło nam w grupie rywalizować. Teraz jest inaczej. Dlatego podział punktów w starciu ze Słowacją na pewno nie będzie takim rezultatem, z którego nasz zespół będzie zadowolony.

A ewentualna porażka? Oznaczać może rychłą katastrofę i wpisanie się w popularną kibicowską wyliczankę. Czyli mecz otwarcia, mecz o życie i mecz o honor. Tego, choćby dlatego, że mamy w swoim składzie najlepszego piłkarza na świecie, nie chcielibyśmy – kolejny, bo już piąty raz w XXI wieku przy okazji wielkiego turnieju – przeżywać.

Bez treningu w Sankt Petersburgu

Jan Bednarek, który pod koniec zeszłego tygodnia nie brał udziału w zajęciach z zespołem z powodu urazu mięśnia pośladkowego, w sobotę wrócił do treningów. Trenował również wczoraj w Gdańsku. O godz. 10.00 rozpoczął się ostatni trening naszego zespołu przed spotkaniem ze Słowacją. A popołudniu reprezentacja odleciała do Rosji.

„Biało-czerwoni” przed dzisiejszym starciem nie mieli okazji ku temu, by przeprowadzić zajęcia na murawie Stadionu Kriestowskiego. Taką decyzję podjęła UEFA w stosunku do wszystkich drużyn, którym przyjdzie grać na tym obiekcie. – Sankt Petersburg jest wyjątkiem. Mecze na tym stadionie rozgrywane są co dwa dni. Zaproponowano nam boisko alternatywne, ale uznaliśmy, że nie ma sensu jechać wcześniej i trenować na murawie, na której nie zagramy. Wolimy zostać w Gdańsku – wyjaśnił w sobotę [Jakub Kwiatkowski], rzecznik prasowy PZPN-u.

Przypomnijmy, że Sankt Petersburg przejął mecze, z organizacji których zrezygnował Dublin. I oprócz starć grupy B, w której rywalizuje reprezentacja m.in. Rosji, na Stadionie Kriestowskim odbędą się również trzy spotkania grupy E, w tym dwa z udziałem „biało-czerwonych”. Następnie obiekt ten będzie areną jednego z ćwierćfinałów. Bardziej eksploatowanym stadionem podczas Euro 2020 będzie jedynie Wembley, gdzie rozegranych zostanie osiem spotkań. W tym oba półfinały i finał.

Powinno coś wpaść…

Wyjściowa jedenastka, która rozpocznie starcie ze Słowacją, ciągle owiana jest tajemnicą. Paulo Sousa ma taki zwyczaj, że niemal do ostatniej chwili, czyli do momentu wyjazdu na stadion, nie zdradza decyzji nawet swoim podopiecznym. Rzecz jasna oczywistości są znane. Tacy piłkarze, jak Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński, Grzegorz Krychowiak czy Jan Bednarek, bo wszystko wskazuje na to, że jest w pełni sił, wystąpią dziś od pierwszej minuty. Jeżeli chodzi o pozostałych, to mamy większe, bądź też mniejsze znaki zapytania.

Najważniejsze jest to, by Paulo Sousa wybrał na ten mecz odpowiednich piłkarzy, którzy zaprezentują się na tyle dobrze, by zgarnąć trzy punkty. Później będziemy analizować i rozmyślać o tym, co czeka nas w dalszej fazie turnieju.

Co będzie kluczem do tego, by ograć Słowaków? Na wszystkich poziomach mówi się, że drużynę buduje się od obrony. A z nią nie jest, jeżeli chodzi o nasz zespół narodowy, najlepiej. To największa bolączka Paulo Sousy, bo w pięciu spotkaniach pod jego wodzą drużyna straciła osiem bramek. A tylko w jednym meczu, przeciwko słabiutkiej Andorze, udało się jej zachować czyste konto.

Trzy gole strzelili nam Węgrzy, po dwa Anglicy i Islandczycy, a jednego Rosjanie. Słowacy również są w stanie to uczynić i właśnie w obronie musimy być bardzo czujni. Bo przecież z przodu… powinno coś wpaść. W każdym meczu za Sousy reprezentacja Polski strzelała gole. W sumie zdobyła ich 10. Słowacy mają w zespole czołowego obrońcę Serie A, Milana Szkriniara, ale sam jeden nie jest w stanie zatrzymać Roberta Lewandowskiego. Pod warunkiem, że „Lewy” nie będzie w ataku… sam.

GRUPA E

14.06.2021 – Sankt Petersburg, Stadion Kriestowskij, godz. 21.00
POLSKA – SŁOWACJA

Sędziuje Ovidiu Hategan (Rumunia).


Przypuszczalne składy

Szczęsny

Bereszyński, Bednarek, Glik

Jóźwiak, Krychowiak, Klich, Rybus

Zieliński

Świderski, Lewandowski


Mak, Bozenik, Duda

Hamszik, Kucka, Gregusz

Huboczan, Szkriniar, Szatka, Pekarik

Dubravka



Na zdjęciu: Mając w składzie najlepszego piłkarza nie powinniśmy się bać Słowaków, choć różnie to bywa. By myśleć na Euro 2020 o czymś więcej – musimy dziś wygrać!

Fot. Rafał Rusek/PressFocus