Euro 2020. Wirusa się nie boją

Żaden angielski kibic, choć wariant delta szaleje na Wyspach, nie odpuści udziału w meczu, po którym „Synowie Anbionu” mogą przejść do historii.


W trakcie trzech spotkań fazy grupowej Euro 2020 na Wembley, a także w pierwszym z meczów 1/8 finału, w którym Włosi mierzyli się z Austriakami, dostępnych dla kibiców na londyńskim stadionie było 25 procent miejsc. Mecze oglądało zatem ok. 20 tysięcy widzów, ale tuż przed kolejnym meczem 1/8 finału, czyli pojedynkiem Anglików z Niemcami, liczbę tę zwiększono. Udostępniono połowę miejsc i spotkanie obejrzało ponad 40 tysięcy fanów futbolu. Na Wembley nie rozegrano ani jednego z ćwierćfinałów, a przed półfinałami i finałem zdecydowano, że na te mecze obiekt będzie mógł zapełnić się w 75 procentach. Oznacza to, że dzisiejsze starcie Anglików z Duńczykami obejrzy z trybun ok. 60 tysięcy kibiców. Taka decyzja spotkała się z rozmaitymi komentarzami. Specjaliści biją na alarm. Twierdzą, że wpuszczanie 60 tysięcy ludzi na stadion, to prawdziwa… biologiczna bomba. Otóż na Wyspach Brytyjskich od końcówki czerwca odnotowano wyraźny wzrost zachorowań na wariant delta koronawirusa, a w ostatnich dniach notowano grubo ponad 20 tysięcy zakażeń dziennie.

Pierwszy finał w historii

Rząd brytyjski zapowiadał w ostatnich dniach łagodzenie restrykcji związanych z pandemią, choć prognozuje, że liczba zakażeń wariantem delta może sięgnąć nawet do 50 tysięcy zachorowań dziennie. Ale większość brytyjskiego społeczeństwa jest już w całości zaszczepiona i nie notuje się już tak wysokiej liczby zgonów, jak wcześniej. Zaszczepieni i zakażeni pacjenci chorobę przechodzą zdecydowanie łagodniej. Szacuje się, że 99 zgonów spowodowanych koronawirusem wystąpiło u ludzi niezaszczepionych, a te statystyki mówią same za siebie. Dlatego też Anglicy, a szczególnie kibice, koronawirusa już się nie boją. A strach ten został zdecydowanie zredukowany przez… piłkarzy Garetha Southgate’a. 60 tysięcy szczęśliwców, którym udało się zdobyć bilety na dzisiejszy mecz, za żadne skarby świata nie zrezygnuje z udziału w spotkaniu, dzięki któremu reprezentacja Anglii może przejść do historii. Jeżeli „Synowie Albionu” wygrają, to po raz pierwszy w historii awansują do finału mistrzostw Europy.

Piłkarze Southgate’a grają na tym turnieju bardzo dobrze, ale decyzja o wpuszczeniu większej liczby kibiców nie wszystkim się podoba i nie chodzi jedynie o względy bezpieczeństwa. Otóż założeniem Michela Platiniego, czyli wątpliwej jakości architekta Euro 2020, było to, by gospodarzem turnieju była cała Europa, a zespoły miały równe szanse. Nie ma o tym mowy, skoro na mecze półfinałowe nie zostali wpuszczeni do Wielkiej Brytanii – decyzją UEFA – kibice trzech pozostałych reprezentacji. Duńczyków na dzisiejszym spotkaniu będzie garstka. Wyłącznie tych mieszkających na stałe na Wyspach Brytyjskich, którym jakimś cudem udało się zdobyć bilet na mecz. Można odnieść wrażenie, że Wyspiarze śmieją się teraz wszystkim w twarz. Bo przecież Euro 2020 miało być też świętem zjednoczonej Europy. Tymczasem faza finałowa zmagań odbędzie się za świeżo stawianym murem po Brexicie.

Półfinał nie satysfakcjonuje

Jednym z niewielu pozytywów takiego rozwiązania jest to, że faza finałowa w jednym miejscu wygenerowała namiastkę atmosfery wielkiego turnieju. Choć wiąże się to bardziej z dzisiejszym starciem Anglików z Duńczykami, aniżeli wczorajszą potyczką Włochów z Hiszpanami. W Londynie czuć, że zbliża się wielka chwila. Zmieniła się nawet retoryka Garetha Southgate’a, który przed turniejem nie składał odważnych deklaracji. Był ostrożny i nie dał się naciągnąć na to, co będzie planem minimum jego drużyny. Teraz jest inaczej.

– Jeszcze trzy lata temu, podczas mundialu w Rosji – choć porażka z Chorwacją była bolesna – awans do półfinału był sukcesem. Teraz nas już nie satysfakcjonuje. Jestem przekonany, że ta grupa piłkarzy uzna mecz z Danią w kategoriach kolejnego wyzwania – powiedział selekcjoner „Synów Albionu”, który jednocześnie swoich piłkarzy… przestrzega.

– Dania płynie na fali po tym, co przytrafiło się Christianowi Eriksenowi. Graliśmy z nimi dwa razy jesienią zeszłego roku i nie wygraliśmy. Już wtedy wiedziałem, że to świetny zespół, który na tym turnieju to potwierdza – podkreślił szkoleniowiec Anglików. Prasa na Wyspach przed dzisiejszym spotkaniem dokładnie przeanalizowała grę reprezentacji Danii, robiąc ściągę dla Garetha Southgate’a i jego podopiecznych. Wydaje się jednak, że selekcjoner jej nie potrzebuje, bo jednym z atutów „Synów Albionu” na Euro 2020 jest znakomite przygotowanie taktyczne pod konkretnego rywala. Głównie z tego powodu Anglia nie straciła jeszcze na turnieju ani jednej bramki. Jeżeli Jordan Pickford wytrwa dziś do 60 minuty, nie wpuszczając bramki, pobije rekord wszech czasów mistrzostw Europy. W 2012 roku Iker Casillas nie wpuścił gola na mistrzostwach Europy przez 519 minut.

Półfinał Euro

7.07. – Londyn, Stadion Wembley, godz. 21.00

ANGLIA – DANIA

Sędziuje – Danny Makkelie (Holandia).


Na zdjęciu: Reprezentacja Anglii stoi przed historyczną szansą awansu do finału Euro 2020. Na Wembley musi pokonać Danię.
Fot. twitter.com/EURO2020