Euro 2021. Kto uwierzy rzymianom?

Choć włodarze Rzymu i Bilbao zapewniają, że będą w stanie zorganizować w przyszłym roku mecze Euro, to nie wszystkich to przekonuje.



Dopiero w styczniu przyszłego roku mają zapaść ostateczne decyzje odnośnie kształtu mistrzostw Europy, które z tego roku zostały przesunięte – ze względu na pandemię koronawirusa – na 2021 rok.

Przypomnijmy, że jak na razie jedynym wiążącymi terminami są początek rywalizacji, który wyznaczono na 11 czerwca, a także jej zakończenie, planowane na 11 lipca. Oczywiście kształt grup finałowych, jak również ostateczne rozstrzygnięcia w barażach, będą obowiązywać. Ale – co niezwykle istotne – kalendarz nie został „przeklejony” w proporcji jeden do jednego. Pamiętajmy, że turniej ma się odbyć w 12 różnych krajach. Przynajmniej w dwóch przypadkach pojawiają się wątpliwości, czy miasta – gospodarze będą w stanie przeprowadzić zmagania.

Chodzi o dwa europejskie kraje, który – na tę chwilę – zostały najbardziej dotknięte pandemią: Hiszpanię i Włochy. Konkretniej: o dwa miasta, w których planowano spotkania, czyli Bilbao, gdzie jeden z meczów, z gospodarzami, ma rozegrać reprezentacja Polski, no i Rzym. To tam 11 czerwca tego roku miał odbyć się mecz otwarcia Euro 2020, w którym Włosi mieli zmierzyć się z Turcją.

Czekali ponad pół wieku

Jeżeli chodzi o Italię, to najtrudniejsza sytuacja panuje na północy kraju, ale koronawirus dotarł też do stolicy. Świat obiegają przecież przygnębiające zdjęcia pustego Placu Świętego Piotra, na którym samotnie modlił się papież Franciszek.

„Wieczne miasto” przypomina dziś zupełnie wyludnioną metropolię, w której historia styka się z nowoczesnością. Angielski dziennik „Daily Mail” informuje, że władze Rzymu ponoszą ogromne koszty związane z walką z pandemią. I właśnie dlatego mogą finansowo nie wytrzymać. Władze włoskiej stolicy wprawdzie uspokajają. Zabrano nawet głos, który przekonuje, że przyszłoroczne mistrzostwa Europy nie są zagrożone, ale nie wszyscy temu dowierzają.

Media z kolei przypominają, że już raz Rzym, na skutek „okoliczności przyrody” stracił wielką sportową imprezę. W 1908 roku w stolicy Włoch miały zostać rozegrane igrzyska olimpijskie, ale na skutek erupcji Wezuwiusza, która w 1906 roku spustoszyła część Neapolu i spowodowała straty liczone w miliardach lirów, Włosi zrezygnowali z organizacji IO, a te przeniesiono do Londynu.

„Wieczne miasto” czekało ponad pół wieku, aby ugościć olimpijczyków. Bo największa interdyscyplinarna impreza sportowa w dziejach ludzkości odbyła się w Rzymie dopiero w 1960 roku.

Mamy wszystko

Bilbao, gdzie w 2013 roku oddano do użytku nowiutki stadion San Mames, w wewnętrznej rywalizacji o mecze mistrzostw Europy okazało się konkretniejsze od Madrytu i Barcelony, czyli dwóch największych hiszpańskim metropolii. Warto pamiętać, że miasto w Kraju Basków jest dopiero dziesiątym co do wielkości miastem Hiszpanii.

Tymczasem po stolicach Kastylii i Katalonii to właśnie w Bilbao sytuacja związana z pandemią koronawirusa jest najpoważniejsza. Pod koniec marca dezynfekcji poddane zostało m.in. lotnisko w Bilbao, czym zajęło się wojsko.

Baskowie, podobnie jak rzymianie, starają się przekonywać, że mecze mistrzostw Europy nie są zagrożone, ale tak jak w przypadku stolicy Włoch, nie wszyscy dają temu wiarę. Dlatego coraz częściej pojawiają się doniesienia, że oba miasta mogą zrezygnować z organizacji Euro 2021. Co stanie się wówczas, jeżeli czarny scenariusz się ziści?

Trudno wyrokować, ale należy liczyć się z tym, że do gry wyznaczone zostaną inne miejsca, w innych europejskich krajach. Czy jest szansa na to, aby spotkanie odbyły się np. w Polsce? Kilka tygodni temu, podczas rozmowy z weszlo.com, wspomniał o tym były prezes PZPN-u, Michał Listkiewicz. – Polska ma wszystko, aby zorganizować turniej – podkreślił.

Idea bardzo wątła

Przypomnijmy, że kiedy Michel Platini przesądził o tym, że z okazji 60. rocznicy pierwszych mistrzostw Europy turniej w 2020 roku zostanie zorganizowany w 12 krajach, do tego, aby stanąć do walki o jego organizację, sposobiły się Warszawa i Chorzów.

Dodajmy jednak, że Zbigniew Boniek, szef naszej centrali, postanowił nie forsować polskich kandydatur, bo Polska postanowiła powalczyć o młodzieżowe mistrzostwa Europy w 2017 roku, które ostatecznie zorganizowaliśmy. Z podobnego powodu, za obietnicę otrzymania finału Ligi Mistrzów w 2018 roku, z walki o Euro 2020 wycofał się Kijów. Przypomnijmy również, że w ostatecznej rozgrywce wzięło udział 19 stadionów.

W pokonanym polu pozostały: Mińsk, Bruksela, Sofia, Jerozolima, Skopje, Sztokholm i Cardiff. Wiele wskazuje na to, że jeżeli Bilbao i Rzym nie dadzą rady zorganizować meczów Euro w przyszłym roku, to ewentualnych zastępstw UEFA może poszukać w wymienionym wyżej gronie. Chyba, że… generalnie idea organizacji mistrzostw Europy w 12 różnych krajach upadnie.

Warto pamiętać, że pomysł ten nie u wszystkich kibiców budził entuzjazm od samego początku. A teraz jest tak wątły, jak jeszcze nigdy przedtem.




Na zdjęciu: Wcale nie jest przesądzone, że mecz Euro 2021 przeciwko Hiszpanii rozegramy na San Mames w Bilbao.

Fot. Pressfocus