Euro 2024. Od lat z eliminacjami nie jest źle

W historii zmagań o awans do mistrzostw Starego Kontynentu eliminacje przechodzimy udanie od 2008 roku.


Pierwszy turniej o czempionat Europy rozegrano w 1960 roku. Nosił wtedy nazwę Pucharu Narodów Europy. Tak było do 1968 roku, kiedy pojawiła się nazwa Mistrzostwa Europy.

Franco nie pozwolił

Na początku wszystko miało elitarny przebieg, bo w finałowym turnieju uczestniczyły ledwie cztery reprezentacje. Od Euro we Włoszech w 1980 roku było to 8 drużyn, a od ME 1996 na stadionach w Anglii 16. Tak było do ukraińsko-polskiego turnieju sprzed 10 lat. Potem ta liczba wzrosła do 24 i tak będzie i w kolejnym niemieckim Euro.

My w pierwszych eliminacjach do turnieju w 1960 mierzyliśmy się z jednym z faworytów ówczesnego Pucharu Narodów reprezentacją Hiszpanii, z wielkimi gwiazdami ówczesnego światowego futbolu czyli genialnym Alferdo Di Stefano, Luisem Suarezem czy Francisco Gento. Na Stadionie Śląskim przegraliśmy 2:4, a w rewanżu w Madrycie 0:3. Hiszpanie po tytuł jednak nie sięgnęli, bo w ćwierćfinale odmówili gry ze Związkiem Radzieckim. Na grę w komunistycznym kraju i wylot do Moskwy nie zgodził się rządzący wtedy Hiszpanią twardą ręką generał Franco.

Pogrom wicemistrzów świata

W kolejnych eliminacjach przepadaliśmy z kretesem, 1964 porażka w dwumeczu z Irlandią Północną 0:4, 1968 – trzecie miejsce w grupie za Francją i Belgią, strata punktów w meczu z Luksemburgiem, 1972 – drugie miejsce w grupie za RFN. Tak naprawdę blisko było w 1976 roku. Jako trzecia drużyna świata mierzyliśmy się z wicemistrzem globu Holandią, którą pokonaliśmy na Śląskim we wrześniu 1975 r. po porywającym meczu 4:1 oraz Włochami i Finlandią. Mieliśmy na koniec tyle samo punktów co „Oranje”, ale niestety gorsze bramki i to drużyna z Johanem Cruyffem biła się potem w finałowej czwórce, zresztą przegrywając walkę finał z rewelacyjną wtedy Czechosłowacją.

Nie udawało nam się też awansować do Euro już z udziałem 16 drużyn. Dopiero holenderski selekcjoner Leo Beenhakker przerwał złą passę, wprowadzając biało-czerwonych do finałowego turnieju na boiskach Austrii i Szwajcarii. Eliminacje Euro 2008 wcale jednak nie zaczęły się dla naszej reprezentacji dobrze, bo w aż 8-zespołowej grupie najpierw przegraliśmy w Bydgoszczy z Finlandią 1:3 (dwa gole słynnego Jari Litmanena), a kilka dni później zremisowaliśmy w Warszawie z Serbią 1:1.

Potem przyszło jednak sześć kolejnych zwycięstw w tym z Portugalią 2:1 w Chorzowie i z Belgią na wyjeździe 1:0 po trafieniu Radosława Matusiaka. Grupę skończyliśmy na 1 miejscu z 28 punktami na koncie, o „oczko” przed Portugalią. Potem było hasło „bo liczy się sport i dobra zabawa” i nieudany turniej dla naszych w Austrii.

Skuteczny „Lewy”

Od 2008 roku gramy już w finałach Euro co cztery lata. W kolejnym turniej występowaliśmy jako współgospodarz. Kolejne eliminacje, to przede wszystkim historyczne, bo pierwsze zwycięstwo z Niemcami, którzy na dodatek byli wtedy urzędującym mistrzem świata. Pokonaliśmy ich w eliminacyjnym meczu 11 października 2014 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie 2:0 po trafieniach Arkadiusza Milika i Sebastiana Mili.

Warto przypomnieć, że przed tamtymi eliminacjami byliśmy losowani jako ostatnia drużyna z 3 koszyka z numerem 28. Długą drogę od tego czasu przeszli biało-czerwoni. Tamte eliminacje były też popisem Roberta Lewandowskiego, który skończy je z aż 13 bramkami na koncie. Był oczywiście najskuteczniejszym strzelcem eliminacji, wyprzedzając o dwa trafienia Zlatana Ibrahimovicia. Potem był ćwierćfinał Euro we Francji, a mogło być przecież jeszcze lepiej.

Ostatnie wygrane eliminacje, to te pod wodzą Jerzego Brzęczka, który teraz przeżywa trudne chwile. Wygraliśmy je przekonująco w 10 meczach zdobywając aż 25 punktów. Osiem zwycięstw, jeden remis i tylko jedna porażka ze Słowenią w Ljubljanie 0:2 nie uchroniły selekcjonera Brzęczka przed utratą pracy. Zastąpił go niesławny Paulo Sousa, który prowadził zespół – zresztą bez powodzenia – na turnieju Euro, który z powodu pandemii koronawirusa odbył się nie w 2020, a rok później. Jak będzie teraz? Wszystkiego dowiemy się za niewiele ponad rok. Koniec eliminacji kolejnego Euro zaplanowano bowiem na listopad przyszłego roku.


Na zdjęciu: To pod wodzą Leo Beenhakkera biało-czerwoni po raz pierwszy awansowali na Euro. Obok Jakub Błaszczykowski.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus