Eusebio jeszcze niedościgniony

Portugalia jest już pewna wyjścia z grupy. Bruno Fernandes z dubletem, Pepe przeszedł do historii.



Portugalczycy zrewanżowali się Urugwajowi za 1/8 finału mundialu w Rosji, kiedy pożegnali się z turniejem przegrywając 1:2. W poniedziałek zapewnili sobie wyjście z grupy i mocno skomplikowali położenie rywali. Lecąc do Kataru zapowiadali walkę o tytuł, a dziś są jedną z trzech drużyn – obok Tunezji i Meksyku – która w dwóch meczach nie zdobyła nawet bramki.

Nawet nie po włosach

Ojcem tego zwycięstwa okazał się Bruno Fernandes. Z Ghaną pomocnik Manchesteru United zanotował dwie asysty, w poniedziałek ustrzelił dublet, mimo że za pierwszego gola gratulacje zdążył odebrać już… Cristiano Ronaldo. Była 54 minuta, Fernandes dośrodkował z lewego skrzydła, do piłki wyskoczył Ronaldo i ta wpadła do siatki. CR7 wymownym gestem wskazał, że to jego gol, choć powtórki wskazywały, że co najwyżej musnęła go po włosach. Ostatecznie po kilku minutach bramkę przypisano jednak Fernandesowi, co sprawia, że Ronaldo nie wyrównał jeszcze osiągnięcia Eusebio, legitymującego się na mundialach 9 trafieniami. Drugiego gola Fernandes dorzucił w doliczonym czasie z karnego po zagraniu ręką Jose Gimeneza, gdy CR7 nie było już na boisku. Mógł nawet dorzucić hat tricka, ale w ostatniej minucie trafił piłką w słupek.

Pepe do historii

Portugalia wygrała, choć nie był to dla niej łatwy mecz, bo sprawy komplikowały kontuzje. Na jednym z treningów po wygranej z Ghaną trzy… żebra złamał Danilo Pereira. Stopera PSG zastąpił Pepe. Tym samym zawodnik FC Porto zapisał się na kartach historii. Liczył sobie w poniedziałek 39 lat, 9 miesięcy i 2 dni, zostając drugim najstarszym piłkarzem w dziejach mundialu wystawionym w wyjściowym składzie. Pepe, dla którego był to 130. mecz w kadrze, notował solidne zawody, wygrywał pojedynki tak powietrzne, jak i w parterze. Tak jak pecha miał Danilo, tak mógł o nim też mówić inny Portugalczyk broniący na co dzień barw PSG. Lewy obrońca Nuno Mendes nie dotrwał nawet do końca I połowy – w 42 minucie musiał opuścić murawę wskutek problemów mięśniowych. Uczynił to ze łzami w oczach, mając świadomość, że może to być dla niego koniec mundialu. Debiutował na MŚ, mecz z Ghaną obejrzał z ławki, w ponidziałek należał do najlepszych na boisku.

Szanse zmienników

Urugwaj najlepszą okazję miał w I połowie – Rodrigo Bentancur po efektownym rajdzie został powstrzymany przez Diogo Costę – ale najlepszy dotąd fragment gry na tym mundialu zanotował po stracie pierwszej bramki. Ożywiły go roszady, szanse mieli zmiennicy – Luis Suarez trafił w boczną siatkę, Maxi Rodriguez w słupek. Widząc, co się dzieje, Fernando Santos dokonał w 82 minucie potrójnej zmiany i to pozwoliło Portugalii uspokoić mecz, stawiając kropkę nad „i” w drodze do drugiej w Katarze wygranej.

Wojciech Chałupczak

Portugalia – Urugwaj 2:0 (0:0)

1:0 – Fernandes, 54 min, 2:0 – Fernandes, 90+3 min (karny).

PORTUGALIA: Costa – Cancelo, Dias, Pepe, Mendes (42. Guerreiro) – Fernandes, Neves (69. Leao), Carvalho (82. Palhinha) – Bernardo Silva, Ronaldo (82. Ramos), Joao Felix (82. Nunes). Trener Fernardo SANTOS.

URUGWAJ: Rochet – Gimenez, Godin (62. Pellistri), Coates, Olivera (86. Vina) – Valverde, Bentancur, Vecino (62. Arrascaeta) – Varela, Cavani (72. Suarez), Nunez (72. Gomez). Trener Diego ALONSO.

Sędziował Alireza Faghani (Iran). Widzów 88 668
Żółte kartki: Neves, Felix, Dias – Bentancur, Olivera.
Piłkarz meczu – Bruno FERNANDES.


Fot. facebook.com/fifaworldcup