eWinner 2. Liga. Niewiadomych wciąż sporo

Przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego eWinner 2. Ligi nie brakuje znaków zapytania. W Chorzowie ruszyła już sprzedaż biletów na baraże na razie na półfinał, z nieznanym rywalem…


Lech II Poznań czy Radunia Stężyca? A może Motor Lublin bądź Wigry Suwałki? Te pytania będą w najbliższych dniach chodzić po głowach całej społeczności związanej z Ruchem Chorzów, a dotyczą oczywiście rywala, z którym „Niebiescy” zagrają za 8 dni przy Cichej w półfinale barażów o awans na zaplecze ekstraklasy. Choć do rozegrania w sezonie zasadniczym pozostała już tylko kolejka, a wyłonieni zostali już I-ligowi beniaminkowie (Stal Rzeszów, Chojniczanka) oraz spadkowicze (Hutnik Kraków, Pogoń Grodzisk Mazowiecki, Sokół Ostróda i wycofany z rozgrywek GKS Bełchatów), to niewiadomych wbrew pozorom pozostało całkiem sporo, a dotyczą właśnie obsady czterech miejsc i rozstawienia w „play offie”.

Sami sobie winni

Pewne jest, że w barażach wezmą udział Ruch, Motor i Wigry – choć nie jest jeszcze przesądzone, z jakich miejsc w tabeli do nich przystąpią. Lublinianie mają jeszcze szanse zarówno wyprzedzić chorzowian (jeśli wygrają w Puławach, a „Niebiescy” stracą punkty przy Cichej z Hutnikiem), jak i wylądować za suwalczanami (tracąc punkty w Puławach przy jednoczesnym domowym zwycięstwie Wigier z Pogonią Grodzisk Mazowiecki). Ba, możliwa jest nawet mała tabela między Ruchem, Motorem a Wigrami mającymi na koncie po 60 punktów. Najwyżej byliby w niej „Niebiescy”, najniżej – ekipa z Lubelszczyzny. Jest o co walczyć, bo wyższa pozycja to prawo gry przed własną publicznością. Chorzowianie pretensje mogą mieć tylko do siebie, że jeszcze nie zagwarantowali sobie lokaty nr 3 i dwóch barażowych spotkań w domu. Na razie klub rozpoczął sprzedaż biletów na półfinał…

Seria pięciu meczów bez wygranej, trwająca od Wielkiej Soboty, zrobiła swoje. Jedyny plus, że w doliczonym czasie sobotniej konfrontacji z rezerwami Śląska we Wrocławiu, udało się przełamać strzelecki impas i trafić do siatki rywala po ponad 460 minutach, ale to wystarczyło jedynie do remisu, który w kontekście walki o 3. miejsce nie dał zbyt wiele.
– Chcieliśmy wygrać, zapewnić sobie to 3. miejsce, dlatego czujemy rozczarowanie i niedosyt. Mogliśmy wyjaśnić sobie sytuację i w meczu z Hutnikiem zagrać ze spokojem, bez ciśnienia, co przydałoby nam się z pewnością przed spotkaniem barażowym. Przypomnę, że Radunia w ten weekend nie gra, a my będziemy musieli walczyć. To nie jest dla nas korzystna sytuacja, ale sami jesteśmy sobie winni, bo zagraliśmy we Wrocławiu po prostu źle, nie realizując założeń – powiedział Jarosław Skrobacz, trener Ruchu, w którego szeregach – cóż za przypadek… – czwarte w sezonie żółte kartki, „czyszcząc” się przed barażami, ujrzeli w miniony weekend podstawowi zawodnicy: Filip Nawrocki i Patryk Sikora. Nie pomogą w niedzielę drużynie ze zdegradowanym już Hutnikiem; niezależnie od faktu, że walka o 3. miejsce trwa.

Emocje po fecie

Szkoleniowiec „Niebieskich” zwraca uwagę na Radunię. Beniaminek z Kaszub jest dziś w niecodziennym położeniu, bo nie wie, czy… skończył już sezon, czy też będzie mu dane powalczyć o drugi z rzędu awans. W ostatniej kolejce otrzyma 3 punkty walkowerem za mecz z Bełchatowem. Będzie miał na koncie 53 „oczka”, podczas gdy zamykający strefę barażową Lech II, okupujący pozycję nr 6, ma 51 punktów. A w perspektywie – wizytę u najlepszej drużyny ligi, Stali Rzeszów. Rezerwy „Kolejorza” muszą wygrać, by wyprzedzić zespół ze Stężycy i załapać się do barażów. – Nie musimy już martwić się o nasz pierwszy zespół, który jest mistrzem Polski, z czego ogromnie się cieszymy. Nie ukrywam, że w sobotę każdy z nas trochę poświętował, pocieszył się z tego wielkiego sukcesu. W niedzielę (6:4 z Sokołem Ostróda – dop. red.) nasz skład był odmłodzony, wystąpiło kilku zawodników, którzy nie stanowili o naszej sile w trakcie rundy, ale zagrali dobry mecz. Cieszę się z tego. Wiele przed nami. Mam nadzieję, że za tydzień, po fecie przy Bułgarskiej, oczy będą skierowane na nas – mówi Artur Węska, trener rezerw Lecha, które mają własny los w swoich nogach.

Latały butelki

Nie można tego powiedzieć o Raduni, choć była bardzo bliska, by zapewnić sobie miejsce w barażu – i zarazem wyjaśnić obsadę 3. miejsca – w sobotę. Mimo trudnego zadania: grała w Lublinie i prowadziła z Motorem już 2:0, by ostatecznie zremisować 2:2. – Mieliśmy mecz pod kontrolą, było spokojnie. To, że nie wygraliśmy, spowodowała decyzja sędziego o czerwonej kartce dla Orłowskiego z 60 minuty. Faul był przy naszej ławce, na połowie boiska, dlatego była to kara niezasłużona. Uważamy to za błąd arbitra. Straciliśmy kontrolę, choć jeszcze przy stanie 2:2 mieliśmy dwie doskonałe sytuacje. Tego żałujemy, bo remis niczego nam nie dał. Przyjechaliśmy do Lublina wygrać, cieszyć się z barażów, byliśmy lepsi, a i tak musimy czekać na wynik Lecha – smucił się Tomasz Broner, II trener beniaminka ze Stężycy.

Wielką stawkę czuje się w powietrzu. W Lublinie było nerwowo. Przy niekorzystnym wyniku część kibiców Motoru negatywnie wyrażała się o pracy trenera Marka Saganowskiego, a z powodu obrzucania bramkarza Raduni Kacpra Tułowieckiego butelkami, w końcówce mecz na kilka minut został przerwany.

– To sytuacja niedopuszczalna na tym poziomie. Raz poleci butelka, za chwilę – coś ostrego, dlatego nie dziwię się Kacprowi, że nie chciał wracać do bramki. Ale nie chcemy robić afery. Ważne, że nikomu nic się nie stało – dodawał Broner.

Wylała się żółć

Motor nie wygrał z Radunią, musi zatem wygrać w Puławach, licząc na potknięcie Ruchu. Patrząc na jego skład, można było odnieść wrażenie, że trener Saganowski już dziś myśli o barażach, a nie 3. miejscu, skoro dał odpocząć Tomaszowi Swędrowskiemu, Piotrowi Ceglarzowi, Pawłowi Moskwikowi. – „Swędro” narzekał na delikatną kontuzję, nie chcieliśmy ryzykować, bo jest nam bardzo potrzebny – tłumaczył szkoleniowiec Motoru. – Zagrali zawodnicy wypoczęci, daliśmy szansę tym, którzy pukają do składu, by móc wystawić optymalną jedenastkę na mecze barażowe. Przypominam, że nie przegraliśmy u siebie od pół roku. Jeśli dokonujemy rotacji, to z myślą, by wystawić jak najlepszy zespół. Dziwię się niektórym ludziom – to jednostki – że czekają pół roku, by móc wylać z siebie żółć. Ale za drugą połowę wielkie podziękowania dla naszych kibiców. Pokazali, jak powinien wyglądać doping. Czuć było energię 12. zawodnika. Jeśli będziemy grali baraż u siebie, liczę na doping od pierwszej do ostatniej minuty. Kibicować trzeba nie tylko wygrywając, ale też przegrywając: wtedy dać z siebie wszystko. Tak było z Radunią – podkreślał Saganowski, dodając, że w Puławach na pewno nie wystawi rezerwowego składu i wyrażając opinię, że w barażu o wszystkim zdecyduje dyspozycja dnia. A miejscowe media przypominały mu, że Motor nie wygrał w tym sezonie z żadnym zespołem plasującym się obecnie w top6. Ruch z tego grona pokonał każdego. Ale czy w przyszłym – finałowym – tygodniu to będzie mieć jakieś znaczenie?


9300 WIDZÓW będzie mogło zobaczyć barażowe mecze Ruchu przy Cichej. Jeden albo dwa? To się okaże. Na razie ruszyła sprzedaż biletów na półfinał, rywal nieznany…


Ta ostatnia niedziela, 22 maja, godz. 12.30
Ruch – Hutnik
Wisła – Motor
Wigry – Pogoń G.
Stal – Lech II
Radunia – Bełchatów 3:0 (wo)

Baraże: środa, 25 maja (17.45 i 20.30), niedziela, 29 maja (17.00)


Na zdjęciu: Ruch w tym sezonie raz wygrał, a raz zremisował z Motorem. Partia nr 3 w barażach? W Chorzowie czy Lublinie? A może w ogóle…?
Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus