Excel się nie myli

Rozmowa z Rafałem Makowskim, nowym prezesem Polskiego Związku Kolarskiego.


Kim był Rafał Makowski zanim 11 stycznia 2023 r. został prezesem PZKol?

Rafał MAKOWSKI: – Urodziłem się w 1984 roku, a w kolarski świat wprowadził mnie ojciec. Damian Makowski był kolarzem Klubu Sportowego Slavia Ruda Śląska, w barwach którego zdobył między innymi tytuł Szosowego Górskiego Mistrza Polski Południowej. On właśnie zabierał mnie na przejażdżki i rozbudzał zainteresowanie tą dyscypliną sportu, aż wreszcie w wieku 10 lat, idąc, a raczej jadąc śladem ojca, trafiłem do Slavii i pod okiem świętej pamięci trenera Konrada Steindtena zacząłem systematyczne zajęcia. W rudzkim klubie jeździłem do wieku młodzika. Następnie, jako junior młodszy, przeszedłem do Grupy Kolarskiej Gliwice, w której prowadził mnie Andrzej Nowak, a w drugim roku występów w kategorii Orlik, już jako student II roku Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach zakończyłem swoje starty w wyścigach.

Pozostały mi jednak nie tylko miłe wspomnienia i około 30 dyplomów za zwycięstwa w zawodach ogólnokrajowych i regionalnych w różnych kategoriach wiekowych oraz za zajęcie pierwszego miejsca w klasyfikacji punktowej na Śląsku wśród młodzików i juniorów. Przede wszystkim pozostała sympatia do kolarstwa dlatego w 2007 roku razem z kolegami wywodzącymi się ze Slavii odpowiedzieliśmy na ogłoszenie Śląskiego Związku Kolarskiego, że rozpoczyna się nabór kandydatów na sędziów.

Uznaliśmy, że jako młodzi ludzie możemy wnieść coś nowego i tak zrobiłem pierwszy krok. Kolejny miał miejsce w 2011 roku, kiedy zostałem Komisarzem Polskiego Związku Kolarskiego, a w 2017 roku otrzymałem tytuł Sędziego Narodowego Elite na szosie i sędziowałem między innymi Małopolski Wyścig Kolarski czy Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. Dodam tylko, że kolejnym i zarazem najwyższym stopniem wtajemniczenia dla arbitrów kolarskich jest tytuł Sędziego Międzynarodowego UCI, ale nie można nim zostać będąc prezesem krajowego związku kolarskiego, więc na razie muszę o tym zapomnieć (śmiech).

Czy już będąc sędzią rozpoczął pan działalność w strukturach kolarskich?

Rafał MAKOWSKI: – Tak. W 2008 roku zostałem członkiem zarządu Śląskiego Związku Kolarskiego i zacząłem się wdrażać w tajniki prowadzenia stowarzyszenia. Byłem również organizatorem wyścigów zarówno na szosie, jak i w przełajach oraz MTB, tych regionalnych jak i ogólnopolskich. Jednocześnie od 2011 roku działałem jako sekretarz i skarbnik naszego regionalnego związku kolarskiego, a w 2016 roku zostałem wybrany na prezesam. W 2021 roku rozpocząłem więc drugą kadencję, a jednocześnie wszedłem do władz krajowych, do których startowałem jako kandydat na prezesa. Wszedłem do drugiej tury wyborów i w niej przegrałem rywalizację z Grzegorzem Botwiną, ale zostałem członkiem zarządu, a w wyborach środowiskowych zostałem wybrany do Kolegium Sędziów Polskiego Związku Kolarskiego.

Da pan radę pogodzić obowiązki prezesa PZKolo z obowiązkami sternika śląskiej centrali?

Rafał MAKOWSKI: – Sprawa zostanie przedyskutowana na najbliższym zebraniu Zarządu Okręgowego Związku, ale nie przewiduję rezygnacji z tej funkcji. Chcę scedować część swoich obowiązków i przekazać je innym członków zarządu ŚlZKol. Zdaję sobie sprawę z tego, że przybyło mi sporo obowiązków, a przypomnę, że są to obowiązki społeczne, które muszę pogodzić z życiem osobistym i zawodowym. Mam żonę i trójkę dzieci, z którymi bardzo lubię spędzać aktywnie czas, jeżdżąc na rowerach.

Rafał Makowski. Fot. własne

W pracy zawodowej współpracuję z kolegami i koleżankami, którzy znajdują się na innym kontynencie, więc kierowanie organizacją oddaloną o 300 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania też nie powinno stanowić problemu. Nauczeni doświadczeniami z czasów pandemii wiemy doskonale, że pracując zdalnie także można dobrze wykonać swoje obowiązki i będę korzystał ze zdobyczy XXI wieku. Oczywiście w siedzibie związku w Pruszkowie oraz na spotkaniach z partnerami z Warszawy zamierzam być regularnie, tak często jak będzie wymagać tego dobro polskiego kolarstwa.

Jak odbyło się przekazanie władzy prezesa przez Grzegorza Botwinę rywalowi w niewiele ponad rok temu wygranych wyborach?

Rafał MAKOWSKI: – Chcę to bardzo wyraźnie podkreślić, że wszystko przebiegało spokojnie i w przemyślany sposób. Grzegorz Botwina z wyprzedzeniem i w poufnej rozmowie przedstawił mi powody swojej rezygnacji i dał mi czas do namysłu. Odpowiedziałem pozytywnie i podczas posiedzenia zarządu ta sytuacja, w której aktualny prezes przekazał swoją funkcję swojemu konkurentowi w wyborach, była w moim przekonaniu oznaką zaufania i bardzo pozytywnych zmian w środowisku kolarskim. Byliśmy rywalami w wyborach, ale po nich współpracowaliśmy i nadal będziemy to robić, bo Grzegorz Botwina pozostaje w zarządzie i będzie współpracował, szukając źródeł finansowania kolarstwa.

Stawiam na ambitnych ludzi, którzy podjęli się misji odmiany oblicza naszego związku, czyli na zespół z sekretarzem generalnym Cezarym Jedlińskim na czele, wieloletnim głównym księgowym Marcinem Gałusem oraz prezesem Areny Pruszków, Janem Szczepłkiem i nowym dyrektorem sportowym Markiem Rutkiewiczem, który z nowym spojrzeniem i wielką energią wchodzi w 2023 rok. Czuję, że mam oparcie w wielu ludziach, do których na pewno zaliczają się także Michał Jackowiak przewodniczący Komisji Rewizyjnej PZKol i prezes Fundacji Wspierania Rozwoju Kolarstwa, a także Lucjusz Wasilewski, prezes Wielkopolskiego Związku Kolarskiego. Ponadto część obowiązków na pewno będą wykonywać wiceprezesi Błażej Maresz i Jakub Fornalik którzy pozostają na swoich stanowiskach.

Do jakich drzwi stolicy zapukał pan w pierwszym dniu prezesowania w PZKol?

Rafał MAKOWSKI: – Do naszych partnerów, z którymi współpracujemy od lat i możemy na nich polegać, czyli do drzwi Instytutu Sportu oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego. To oni pomagają nam wyjść z wewnętrznych problemów, przez które nadal nie możemy być samodzielni we współpracy z ministerstwem sportu. Cieszę się, że nasze rozmowy były bardzo konkretne, a jednocześnie pozwalające myśleć pozytywnie o przyszłości polskiego kolarstwa, które dzisiaj w naszym kraju na pewno najlepiej kojarzy się z Tour de Pologne. Nic więc dziwnego, że chcemy także współpracować z Lang Team, prawdziwymi profesjonalistami w kolarstwie. Nie składam jednak żadnych obietnic dotyczących terminów.

Oświadczam za to, że szukam sposobu na rozwiązanie zaczynając od podstawowych spraw. To tak jak w sytuacji gdy trafiamy na wielki gąszcz poplątanych przewodów przypominający węzeł. Żeby go rozsupłać trzeba brać kabelek po kabelku i my tak właśnie krok po kroku chcemy rozplątać to co się skłębiło i wisi nad nami od 2017 roku. Ufam, że Ministerstwo Sportu pozytywnie odbierze to moje inżynierskie podejście do rozwiązywania problemów.

W kalendarzu Polskiego Związku Kolarskiego najbliższe zawody to zaplanowane na najbliższy weekend mistrzostwa Polski w przełajach. Czy pojawi się Pan w Drzonkowie?

Rafał MAKOWSKI: – Tak i chcę się tam spotkać ze środowiskiem kolarskim. Chcę wyjść do środowiska i chcę aby Polski Związek Kolarski był bliski środowisku. Spotkanie będzie miało charakter hybrydowy, to znaczy z tymi, którzy będą na miejscu rozmawiać będziemy oko w oko, tak jak często rozmawiam z zawodnikami, których od czasu do czasu spotykam na szosie podczas moich przejażdżek rowerowych, a pozostałych zapraszam na łącza internetowe. Przedstawię swoje pomysły i zaprezentuję plany. Chcę aktywizować Komisje Polskiego Związku Kolarskiego, ale chętnie posłucham też tego co proponują działacze i trenerzy, którym polskie kolarstwo leży na sercu.

Jaką ocenę w skali szkolnej wystawiłby pan polskiemu kolarstwu za rok 2022?

Rafał MAKOWSKI: – Jestem po analizie zaprezentowanej przez poprzedniego dyrektora sportowego Wacława Skarula i mogę powiedzieć, że solidna trójka plus oddaje stan organizacyjny i sportowy Polskiego Związku Kolarskiego w minionym roku. Chciałbym to samo móc powiedzieć na koniec tego roku i jeszcze dodatkowo cieszyć się z jakiegoś spektakularnego wyniku. Wiem jednak doskonale, że sukces w sporcie jest nieprzewidywalny, ale dobre warunki organizacyjne to podstawa, od której zależy odzyskanie samodzielności finansowej, a to jest cel numer jeden. Firmy, którym powierzyliśmy sporządzenie sprawozdania i przygotowanie opinii biegłego rewidenta pracują bardzo rzetelnie i wierzę, że doprowadzą swoje działania do końca. Liczę też na solidną pracę tych wszystkich, których zastałem w Polskim Związku Kolarskim na stanowiskach kadry szkoleniowej.

Nie planuję dymisji i nagłych awansów. Każdy dostaje ten rok i za 12 miesięcy zostanie rozliczony. Zmiany dotyczyć będą natomiast sposobu zarządzania. Obowiązywać będzie prosta zasada planowanie i rozliczanie oraz ciągły monitoring postępów. Z mojej pracy zawodowej wyniosłem powiedzenie „Excel się nie myli” i chcę żeby w Polskim Związku Kolarskim tak właśnie przebiegała praca. Na takiej właśnie zasadzie przystąpiliśmy do organizowania zaplanowanego na ostatni weekend stycznia Grand Prix Poland UCI w kolarstwie torowym w Pruszkowie. Było zagrożone, ale znaleźliśmy sposób na finansowanie i zawody, choć w minimalnej, skromnej oprawie, zostaną przeprowadzone, bo gdybyśmy tego nie zrobili to nasi zawodnicy straciliby możliwość startu w mistrzostwach Europy i świata. Na szczęście znaleźli się chętni do pomocy i pierwszy problem został rozwiązany więc mam nadzieję, że także z następnymi sobie poradzimy.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus