F jak fatum i… fuszerka

W poprzednim sezonie, w II lidze, krakowianie wygrali w Jastrzębiu 2:1, a u siebie 3:1. W sobotę historia się powtórzyła, chociaż gospodarze przegrali ten mecz poniekąd na własne życzenie. I nie zmieni mojej opinii doskonała postawa między słupkami bramki gości Marcina Cabaja.

W 16. minucie po rzucie rożnym z kilku metrów główkował Maciej Spychała, ale piłka odbiła się od Pacholskiego i przeleciała obok bramki. W 32 minucie z dystansu próbował zaskoczyć Cabaja Piotr Pacholski, a po kilkudziesięciu sekundach Jadach, lecz golkiper gości był na posterunku. Najlepszą okazję do zdobycia gola zmarnował w 45 minucie Kamil Adamek, nie wykorzystując sytuacji sam na sam z Cabajem.

Wynik meczu otworzył w 66. minucie kapitan Garbarni Tomasz Ogar, który wykazał się największym sprytem w polu karnym jastrzębian, dopadł do bezpańskiej piłki i z kilku metrów pokonał Grzegorza Drazika. Dwie minuty później do dobrej pozycji strzeleckiej po rzucie rożnym doszedł Pacholski, ale naciskany przez rywala przeniósł piłkę nad bramką. Po chwili (70 min) Ogar mógł mieć na koncie już dwa trafienia. Na szczęście dla gospodarzy ostrego kąta trafił w boczną siatkę.

W 84 minucie było już 0:2, a na listę strzelców uderzeniem głową wpisał się Marek Masiuda, wykorzystując dośrodkowanie Szymona Kiebzaka z rzutu wolnego. Dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry bliski zdobycia kontaktowej bramki był Maciej Spychała, lecz jego strzał z 16 metrów minimalnie chybił celu. Nie pomylił się natomiast w 90 minucie Krzysztof Gancarczyk, który po podaniu Patryka Skóreckiego pokonał Cabaja mocnym strzałem z lewej nogi tuż przy słupku z kilkunastu metrów.

– Zdobyte na tak trudnym terenie punkty muszą cieszyć – powiedział szkoleniowiec Garbarni, Mirosław Hajdo. – Jednak zdaję sobie sprawę, że do przerwy to Jastrzębie powinno prowadzić, ale nie wykorzystało licznych sytuacji i to się zemściło. Gospodarze nie musieli tego spotkania przegrać. Mieliśmy już w tym sezonie podobne mecze, przy czym wtedy to my przegrywaliśmy. Dziś dopisało nam szczęście –

– Idąc do góry na konferencję prasową zastanawiałem się, co mam powiedzieć… – rozpoczął trener zespołu z Jastrzębia, Jarosław Skrobacz. – Delikatnie mówiąc, jesteśmy niezadowoleni. Przegraliśmy, chociaż stworzyliśmy sobie tyle dogodnych sytuacji. Do momentu zdobycia pierwszego gola przez Garbarnię graliśmy dobrze. Nie można jednak w taki sposób tracić bramek…

Okazję do rehabilitacji jastrzębianie będą mieli już w środę, gdy zagrają u siebie ze Stomilem Olsztyn. Statystyka nie jest porywająca – w sześciu meczach na własnym boisku GKS 1962 zdobył tylko 5 punktów.

 

GKS 1962 Jastrzębie – Garbarnia Kraków 1:2 (0:0)

0:1 – Ogar, 66 min (bez asysty), 0:2 – Masiuda, 84 min (głową, asysta Kiebzak), 1:2 – K. Gancarczyk, 90 min (asysta Skórecki).

GKS 1962: Drazik – Kulawiak (80. Żak), Pacholski, Szymura, Gojny – Ali (61. Skórecki), Spychała, Jaroszek (75. K. Gancarczyk), Jadach – Tront – K. Adamek. Trener Jarosław SKROBACZ.

GARBARNIA: Cabaj – Pyciak, Wrześniewski (76. Kalemba), Garzeł, Nieśmiałowski – Gawle (56. Kobusiński), Pietras (65. Lech), Masiuda, Kiebzak – D. Nowak, Ogar. Trener Mirosław HAJDO.

Sędziował Mariusz Korpalski (Toruń). Widzów: 2190. Żółte kartki: Jaroszek, Ali, Spychała – Wrześniewski, Kobusiński.

Piłkarz meczu Marcin CABAJ.