Fabian Piasecki efektownie uczcił jubileusz

Fabian Piasecki ma niewątpliwy talent do zdobywania goli wyjątkowej urody.


Trafienie napastnika Rakowa Częstochowa (wówczas gracza Śląska Wrocław) zostało uznane za najlepsze w poprzednim sezonie. Wówczas Fabian Piasecki fenomenalną przewrotką pokonał bramkarza Piasta Gliwice Frantiszka Placha. Niewiele ponad rok później popisał się jeszcze ładniejszym uderzeniem w barwach wicemistrza Polski w meczu przeciwko Radomiakowi. Jednak liczy się nie tylko styl, Piasecki po raz czwarty wpisał się na listę strzelców bramek w obecnych rozgrywkach.

Mógł ją zostawić

Gdyby styl oceniać podobnie do skoków narciarskich, to napastnik Rakowa za tę bramkę dostałby same „20”. 27-latek dobrze „złożył się” do uderzenia, trafił idealnie w piłkę, która po łuku wpadła do bramki Radomiaka. Kto wie, czy ten gol miałby miejsce, gdyby Piasecki posłuchał jednego ze swoich kolegów z zespołu. – Za małolata ćwiczyłem takie strzały na podwórku – przyznał Fabian Piasecki.

– Teraz to wychodzi na boisku. Cieszę się, że takie bramki wpadają, ponieważ tak dla mnie, jak i widzów, to fajna sprawa, że takie trafienia można oglądać. Stratos Svarnas dośrodkował idealnie. „Kunik” krzyczał, żebym zostawił mu piłkę, ale wcześniej już tak zrobiłem, więc stwierdziłem, że byłoby dobrze, gdybym tym razem uderzył. Cieszę się, że to wpadło.

27-latek dobrze wszedł w nowy sezon ligowy. W dziewięciu meczach zdobył cztery bramki i dołożył dwie asysty. To więcej niż przyzwoity wynik. Licznik Piaseckiego w ekstraklasie zazwyczaj zamykał się w czterech golach na sezon. W poprzednim było ich siedem, jednak w barwach dwóch klubów – wspomnianego Śląska oraz Stali Mielec. Teraz napastnik ma szansę poprawić swoje statystyki, przy założeniu, że częściej będzie meldować się w pierwszym składzie Rakowa.

Uczcił „setkę”

Piasecki z lepszym bądź gorszym skutkiem próbował już podbijać ekstraklasę. Pierwsze swoje występy na najwyższym poziomie zanotował w barwach Górnika Zabrze, jednak rozegrał w nim niecałe 130 minut w dwa sezony. Zazwyczaj był zawodnikiem wchodzącym z ławki. Dopiero w momencie wypożyczenia do Stali Mielec złapał odpowiedni rytm, czego dowodem były zresztą jego solidne statystyki – cztery gole i pięć asyst w 13 meczach. Po nieudanym powrocie do Wrocławia wydawało się, że jego kariera ponownie brnie w nieodpowiednie ścieżki.

Tak się jednak nie stało. Piasecki po przenosinach do Rakowa odżył i coraz częściej daje sygnały, że mimo 27 lat ma jeszcze wiele do udowodnienia i pokazania w ekstraklasie. Mecz z Radomiakiem był dla niego wyjątkowy. Piasecki wybiegł na murawę najwyższej polskiej ligi po raz 100. Sposób, w jaki uczcił swój jubileusz, był najlepszy z możliwych. Kontynuacja pozytywnego strzeleckiego trendu będzie z korzyścią tak dla napastnika, jak i dla Rakowa.

Mają się czego bać?

Jedynymi, którzy stracą na dobrej dyspozycji Piaseckiego, będą jego rywale o miejsce w składzie – Vladislavs Gutkovskis i Sebastian Musiolik. Rywale 27-latka nie grzeszą skutecznością. Musiolik rozegrał prawie 120 minut mniej od Piaseckiego, jednak nie zdobył ani jednego gola, choć był tego bliski w rywalizacji z Legią, jednak jego trafienie nie zostało zaliczone.

Gutkovskis, który w ostatnich sezonach jest podstawowym napastnikiem Rakowa, ma na swoim koncie dwa gole. Rozegrał jednak prawie dwa razy tyle minut, co Piasecki. Można więc bez większych problemów wskazać duet, który będzie prowadził nieustanną rywalizację w kontekście miejsca w składzie wicemistrza Polski w obecnym sezonie. Najprawdopodobniej po przerwie na reprezentację ponownie w pierwszym składzie pojawi się Piasecki, gdyż Gutkovskis jedzie na zgrupowanie kadry Łotwy.


Na zdjęciu: Fabian Piasecki w świetny sposób uczcił swój setny mecz w ekstraklasie.

Fot. Jakub Ziemianin/rakow.com