Facet, który otworzył serce kluczem wiolinowym

Następny1 z 4
Użyj strzałek ← → do nawigacji

Słowacki pomocnik Zagłębia Sosnowiec stał się ofiarą medycznej traumy. Pierwszej kontuzji doznał w czerwcu 2017 roku. Poddał się chirurgicznej rekonstrukcji, przeszedł wielomiesięczną rehabilitację i… wrócił, by rozegrać ledwie pięć spotkań. W kwietniu 2018 roku staw kolanowy zgruchotany został ponownie. Niejeden piłkarz po takim ciosie załamałby się emocjonalnie. Ale nie on. Nie Martin Pribula.

Harce na pięciolinii

Był rok 2015, kiedy znalazł ją na jednym z portali społecznościowych i postanowił do niej napisać. Paula, szalenie atrakcyjna dziewczyna. Zagadywał przez rok, ale łatwo nie było. Odpowiadała zdawkowo i trzymała go na dystans. Była w związku z innym chłopakiem. Nie zamierzała wdawać się w internetowe romanse.

– Tłumaczył mi, że chciałby lepiej poznać muzykę disco polo – wspomina dzisiaj ze śmiechem Paulina Wójcicka. – Pytał, jakich wykonawców mogłabym mu polecić i jakie tytuły piosenek. Bo chciał sobie zgrać do samochodu.

Ona myślała, że naprawdę chodzi tylko o muzykę. On od początku miał jednak inny plan. Nuty zapisane na pięciolinii i ukryte w nich dźwięki były dla niego tylko pretekstem. Cały czas starannie szlifował swój wiolinowy klucz. Po to, by któregoś dnia podejść bliżej i otworzyć jej serce…

Para naszych bohaterów i mały Riszko – siostrzeniec Martina…
Fot. Archiwum prywatne

Amor nie nawigował

Pierwsza randka? Naprawdę po roku – kiedy ona już wiedziała, że jemu bardzo zależy nie tylko na przyjemnych rytmach. Przyjechała po niego i poszli na spacer. Było miło, więc umówili się ponownie. Za drugim razem nie wszystko poszło jednak pomyślnie. Spóźnił się 40 minut. – Miałem chyba stare mapy w nawigacji, bo całkowicie wyprowadziły mnie w pole – tłumaczy Martin. – Ja błądziłem po Sosnowcu, a Paula czekała. Ale tak zdarzyło się tylko raz. Od tamtej pory zawsze staram się być punktualny.

Jest między nimi osiem lat różnicy. On ma 33 lata, ona 25. Od początku czuli jednak, że są sobie przeznaczeni. Dosyć szybko zamieszkali razem. Wystarczyły dwa miesiące znajomości. Na ważne słowa przyszło zaczekać nieco dłużej. – Martin nie jest wylewny, raczej wszystko trzyma w sobie – oznajmia jego wybranka. – Często mówię ze śmiechem, że faceta po trzydziestce nie da się już zmienić. I tak chyba rzeczywiście jest.

Następny1 z 4
Użyj strzałek ← → do nawigacji