Falstart „górali”

Na inaugurację sezonu Podbeskidzie Bielsko-Biała przegrało z Arką Gdynia.


W okresie przygotowawczym Arka Gdynia rozegrała sześć meczów kontrolnych. Żadnego z nich nie wygrała, ponosząc cztery porażki. Podbeskidzie Bielsko-Biała, z kolei, odniosło w sparingach komplet czterech zwycięstw.

W niedzielę na Stadionie Miejskim przy ul. Rychlińskiego potwierdziło się powtarzane przez trenerów powiedzenie, że wyniki sparingów nie mają znaczenia, choć budują dobrą atmosferę w drużynie. Zresztą, jeżeli chodzi o właśnie ten aspekt, to nastrój pod Klimczokiem przed rozpoczęciem sezonu był wręcz szampański. Trener Mirosław Smyła mówił przed spotkaniem o tym, że mecz z Arką, jednym z kandydatów do awansu, będzie bardzo ciężki.

Nie pomylił się. Podbeskidzie nie wygrało w 2022 roku meczu przed własną publicznością. I to się w starciu z Arką nie zmieniło. Mało tego, bielszczanie na inaugurację sezonu przegrali.

To był niezły mecz, a do przerwy było 1:0 dla miejscowych. Nie chodzi o wynik spotkania, ale o grę na… słupki, którą sobie gracze obu drużyn ewidentnie upatrzyli. W 13. minucie meczu, jako pierwsi, bramkę rywala ostemplowali „górale”. Michał Janota umiejętnie zgrał piłkę do niepilnowanego w polu karnym Maksymiliana Sitka. Ten, tak się wydawało, zrobił wszystko tak, jak należy. Przyjął piłkę, a następnie „kropnął” z woleja. Bramkarz Arki nie miałby nic w tej sytuacji do powiedzenia. Ale futbolówka trafiła w konstrukcję bramki.

Dobitka mogła nastąpić, jeden z bielszczan miał nawet piłkę na nodze, ale w tym przypadku potwierdziło się to, że najlepszą technikę użytkową mają Anglicy, a artystyczną – Brazylijczycy. My, niestety, w tych materiach jesteśmy na szarym końcu. Może poza jednostkami. Nadrabiamy innymi aspektami. Czyli walką, agresją i zaangażowaniem. Czego nie można odmówić aktorom wczorajszego wydarzenia pod Klimczokiem.

Piłkarze Arki aż pięć razy zostali napomniani przez arbitra żółtymi kartkami. Żaden z bielszczan „cytrynki” nie zobaczył, chociaż przynajmniej dwóm z nich takie napomnienie się należało. W końcówce pierwszej połowy trener Smyła musiał zmierzyć się z pierwszym – i nie ostatnim tego dnia – problemem. Otóż urazu doznał Mathieu Scalet, który został zastąpiony Tomaszem Jodłowcem. 49-krotny reprezentant Polski został przywitany przez bielskich kibiców brawami, a chwilę później arbiter zagwizdał na przerwę.

Warto jeszcze zauważyć, że wcześniej przed przerwą bielszczanie przeprowadzili znakomitą akcję. Kamil Biliński wypatrzył Scaleta, który wkręcił jednego z obrońców Arki w murawę. Następnie, zgodnie z zasadami sztuki, oddał silny strzał, ale Kacper Krzepisz popisał się znakomitą interwencją.

Wracając do tematu słupków, to niedługo po przerwie wydarzyło się w polu karnym Podbeskidzia coś, czego nie wyreżyserowałby nawet Billy Wilder, który – nomen omen – urodził się całkiem niedaleko od stolicy Podbeskidzia, czyli w Suchej Beskidzkiej. Karol Czubak główkował w słupek, a Kacper Skóra został zablokowany. To jeszcze nie wszystko, bo Bartosz Bernard, ofiarnie, zablokował kolejną próbę, Marcela Predenkiewicza.

Pięć minut później Arka objęła prowadzenie. Czubak urwał się Julio Rodriguezowi. Filar obrony Podbeskidzia zachował się, jak junior i się zwyczajnie zagapił. Napastnik Arki miał świetny, jedyny do realizacji pomysł na tę sytuację. Kapitalnie dośrodkował piłkę na głowę Skóry, który pokonał Igonena. Co na to bielszczanie? No właśnie nic. Zespół trenera Smyły nie zareagował na stratę gola. Utrzymywał się wprawdzie przy piłce, ale wszystko polegało na tym, że im bliżej bramki, tym gorzej.

Matvei Igonen, bez wątpienia, zostałby wybrany piłkarzem meczu za obronę rzutu karnego, którego egzekwował Christian Aleman. Nie zostanie, bo Podbeskidzie nie zdołał- ani wcześniej, ani też później – wyrównać wyniku spotkania. Falstart pod Klimczokiem zabolał sympatyków tego klubu. I nie ważne, że przegrała drużyna z jednym z kandydatów do awansu do ekstraklasy.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – Arka Gdynia 0:1 (0:0)

0:1 – Skóra, 57 min.

PODBESKIDZIE: Igonen – Simonsen, Rodriguez, Markow, Bernard – Sitek (72. Celtik), Bonifacio, Scalet (45+1. Jodłowiec), Janota (67. Wełniak), Drzazga (72. Milaszius) – Biliński. Trener Mirosław SMYŁA.

ARKA: Krzepisz – Rymaniak, Marcjanik, Dobrotka, Stolc – Skóra (69. Tomal), Milewski, Gol (69. Bednarski), Aleman (90. Żebrowski), Predenkiewicz (61. Kuzimski) – Czubak. Trener Ryszard TARASIEWICZ.

Sędziował Paweł Malec (Łódź). Widzów 3897. Żółte kartki: Dobrotka, Gol, Rymaniak, Milewski, Krzepisz.

Piłkarz meczu Kacper SKÓRA.



Na zdjęciu: To nie był „mecz walki”. Całkiem ciekawe piłkarskie widowisko zakończyło się zwycięstwem Arki Gdynia.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus