Fatalna końcówka „Niebieskich”

Jeżeli w ciągu 60 minut popełnia się 24 błędy i marnuje 4 rzuty karne, trudno marzyć o zwycięstwach i utrzymaniu w PGNiG Superlidze.


Na pierwszy mecz grupy spadkowej chorzowianki wybrały się do Elbląga. W ich składzie brakowało obrotowej Karoliny Jasinowskiej i rozgrywającej Anastazji Bondarenko. Choć podjęły walkę ze Startem, wracały na tarczy, ale wcale nie musiały przegrać.

Niemal od początku były zmuszone gonić wynik i regularnie trafiały do siatki. Po 16 minutach drugiej połowy przejęły kontrolę nad meczem i po bramkach Nadii Bury oraz Natalii Stokowiec prowadziły 26:24. Gdy wydawało się, że seria będzie kontynuowana, rywalki trafiły 3 razy z rzędu. Nie załamało to przyjezdnych i w 51 minucie – po golach Pauli Masiudy oraz Sandry Kiel – było 28:27 dla Ruchu, ale jego zawodniczki się pogubiły. Proste straty napędzały grające z kontry miejscowe, które w ciągu 2 minut zdobyły 5 bramek i wypracowanej przewagi nie pozwoliły już sobie odebrać. W bramce Startu stała Małgorzata Ciąćka, która w ostatnich 5 minutach przepuściła 4 rzuty, ale też obroniła rzuty karne egzekwowane przez Polinę Masałową i Agnieszkę Iwanowicz.

Ten mecz miał przedłużyć szanse Ruchu, ale dziś są one jedynie matematyczne. Jeśli za tydzień przegra u siebie z Młynami Stoisław Koszalin, pożegna się z elitą.

Start Elbląg – Ruch Chorzów 36:32 (18:15)

START: Ciąćka – Szczepanik 6, Gęga 2, Knezević 2, Stapurewicz 6, Weber 9/5, Dworniczuk 4, Stefańska 4, Kostuch 1, Wołoszyk 3. Kary: 12 minut. Trener Roman MONT.

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska – Wiśniewska 2, Masałowa 5, Polańska 1/1, Bury 6, Masiuda 4, Sytenka 2, Iwanowicz 5, Doktorczyk, Kiel 3, Stokowiec 4, Kalyhina, Kolonko.

Kary: 8 minut. Trener Ivo VAVRA.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus