Fatum snajperów z Kresowej

W sezonie 2015/16 bezkonkurencyjny okazał się Michał Fidziukiewicz, autor 12 trafień. Do kolejnych rozgrywek już jednak nie przystąpił, bo zamiast na murawę powędrował do gabinetu chirurga. Po operacji biodra całą rundę jesienną miał z głowy. Wiosną wrócił na boisko, w pewnym momencie został nawet kapitanem zespołu, ale z klubem żegnał się w podłej atmosferze. Mając jeszcze ważny kontrakt z Zagłębiem, pozował do zdjęć w barwach GKS-u Tychy. Po zmianie pracodawcy furory na I-ligowych arenach nie zrobił – w lidze zdobył dla tyzan tylko dwie bramki, w tym jedną samobójczą. Dziś jest zawodnikiem II-ligowej Olimpii Elbląg.

Cykl 2016/17 należał do Martina Pribuli (11 goli). Słowak też nie ma jednak powodów do zadowolenia. Prześladują go kłopoty zdrowotne. Na przestrzeni raptem kilkunastu miesięcy przeszedł aż trzy operacje stawu kolanowego. Dwie z nich to rekonstrukcje więzadeł krzyżowych, co w jego przypadku automatycznie oznacza minimum półroczny rozbrat z futbolem. Właśnie rozpoczął kolejny okres rekonwalescencji. Do drużyny wrócić ma najwcześniej w styczniu.

Poprzednie rozgrywki to z kolei dominacja Szymona Lewickiego (14 bramek). Mimo że został wicekrólem I-ligowych strzelców i w ogromnej mierze przyczynił się do wywalczenia awansu, dziś znów gra tylko w I lidze. Zamiast trudnej rywalizacji o miejsce w jedenastce Zagłębia wybrał rolę pierwszego snajpera w Rakowie Częstochowa. Tym samym marzenia o ekstraklasowym debiucie po raz kolejny prysły niczym mydlana bańka.

Czy Vamara Sanogo napisze wreszcie przy Kresowej historię snajpera-zwycięzcy?

 

Na zdjęciu: Szymon Lewicki strzela teraz bramki dla pierwszoligowego Rakowa Częstochowa.