Faworyci biją

Jastrzębski Węgiel, Aluron CMC Warta Zawiercie i Asseco Resovia zaczęli play off bez straty seta. Mistrz Polski z Kędzierzyna-Koźla opór Projektu Warszawa złamał dopiero w tie-breaku.


Chyba nawet najbardziej optymistycznie nastrojeni kibice jastrzębskiego zespołu nie spodziewali się, że pójdzie aż tak łatwo. W dwóch pierwszych spotkaniach ćwierćfinałowych Trefl Gdańsk był tylko tłem dla „pomarańczowych” To była, posługując się slangiem młodzieżowym, totalna masakra. Kibice w hali przy al. Jana Pawła trochę się wynudzili, bo spodziewali się twardego boju, choć z drugiej strony, na pewno byli zadowoleni, bo ich drużyna jet o krok od awansu do półfinału.

Statystyki Fornala

Pierwszy, sobotni mecz pokazał, że gracze Jastrzębskiego Węgla szybko pozbierali się po świętowaniu awansu do finału Ligi Mistrzów. Przeciwko Treflowi zagrali, jak z nut i pewnie wygrali w trzech setach. Znakomicie prezentował szczególnie Tomasz Fornal. Krakowianin był skuteczny w ataku, nie zawodził też w defensywie. Jego statystyki to 63 procent dokładności w przyjęciu i 58 procent skuteczności w ataku. Zasłużenie otrzymał tytuł MVP.

Na drugi dzień Jastrzębski Węgiel nie spuścił z tonu. Może w połowie pierwszego seta gospodarze trochę się pogubili i zrobiło się nerwowo, ale szybko odzyskali skuteczność i wygrali. Kolejna partia była już jednostronna, tak jak i trzecia. – Wiedzieliśmy, gdzie są granice w tej rywalizacji. Nie trzeba analizować, bo różnica była ogromna. W naszej drużynie są zawodnicy, którzy dopiero pierwszy raz grają w fazie play off i tak naprawdę cały sezon był dla nas wyzwaniem. Musimy się uczyć. Może rzeczywiście, po tych dwóch meczach trochę jesteśmy w szoku, ale sam udział w tym etapie rozgrywek jest dla niektórych chłopaków czymś ważnym. Oni nadal zbierają doświadczenie. Nie jestem zatem zły, że wysoko przegraliśmy, tylko trochę smutny – podkreślił Lukas Kampa, rozgrywający Trefla, który jest doskonale znany w Jastrzębiu-Zdroju.
Osobliwym momentem w rywalizacji Jastrzębia z Gdańskiem było pożegnanie Mariusza Wlazłego. Który po sezonie kończy karierę. To legenda polskiej siatkówki. Nigdy nie był zbyt wylewny, ale przyjął podziękowania od prezesa Jastrzębskiego Węgla, Adama Gorola. Kibice za wspaniałe mecze podziękowali mu owacją na stojąco. Jastrzębie-Zdrój, czyli miasto, które na siatkówce zna się doskonale, podziękowało temu wybitnemu siatkarzowi w sposób honorowy. To wielki zawodnik, znakomity siatkarz i wspaniały człowiek. Niejeden kibic łezkę uronił. Nie można jednak przesądzać, że Mariusz Wlazły do Jastrzębia-Zdroju nie wróci. Choć trzeba przyznać, że po tym, co pokazał Trefl w dwóch pierwszych meczach ćwierćfinałowych, szanse na to są znikome.


Bez wątpliwości

„Jurajscy rycerze” w sezonie regularnym przegrali dwa razy z akademikami z Olsztyna 2:3 (u siebie) oraz 0:3 (na wyjeździe). Play off to jednak inne granie. W nim nie ma już miejsca na pomyłki. Zawiercianie nie pozostawili zatem cienia wątpliwości w dwumeczu we własnej hali i pewnie wygrali, nie tracąc nawet seta. po 3:0. Są o krok od półfinału, wystarczy wygrać jeszcze jedno spotkanie w Iławie. – I tak też chcielibyśmy zrobić, by szybko zapewnić sobie awans i przygotowywać się do kolejnych starć już półfinałowych – powiedział dla mediów klubowych kapitan Aluronu CMC Warty, Dawid Konarski. – Mieliśmy prawo obawiać się tych konfrontacji, bo pamiętaliśmy o wcześniejszych porażkach. A ponadto Indykpol AZS to jeden z lepiej zagrywających zespołów. Trenuje i gra w hali o podobnych parametrach do naszej. Stąd też u nas też się dobrze czuje. Drugie spotkanie było bardziej wyrównane, ale w kluczowych momentach byli nieco lepsi. Cieszyłem się z dwóch dni wolnych, bo spędzę je z najbliższymi. A potem wracamy do treningu z myślą o meczu w Iławie. Mam nadzieję, że awans zapewnimy sobie już w najbliższym starciu. Formę mamy dobrą i jesteśmy skoncentrowani na celach jakie sobie wytyczyliśmy.

W rewanżu nie było żadnych roszad w składach. Gospodarze wystąpili znów bez chorego Bartosza Kwolka, ale udanie zastąpił go Marcin Waliński, który udowodnił, że można na niego liczyć w każdej sytuacji. A przecież wcześniej nie miał okazji występować w dłuższym wymiarze czasowym. Jego partnerem w przyjęciu był Uros Kovacević, którego kontrakt obowiązuje do 2024 r. A tymczasem gruchnęła wiadomość, że Serb wybrał grę w Rosji w zespole z Ufy. Wokół tego ewentualnego kontraktu będzie nieco zamieszania i działacze Aluronu CMC Warty mają prawo oczekiwać ekwiwalentu finansowego za zerwaną umowę.

W rewanżu przyjęcie nie było domeną gospodarzy, ale i tak Miguel Tavares, portugalski rozgrywający, potrafił sobie radzić w najtrudniejszych sytuacjach. W drugiej odsłonie gra była wyrównana, ale dwaj siatkarze z bogatym stażem ligowym, czyli Waliński z Konarskim zadecydowali o wygranej gospodarzy. Podobnie było w kolejnym secie. Miejscowi byli jednak niezwykle czujni w końcowych fragmentach. Zwycięski punkty zdobył Krzysztof Rejno, ale na miano bohatera solidnie zapracował Konarski.

Cud w czwartym secie

Para Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Projekt Warszawa wydawała się najbardziej wyrównana. Faworytami byli kędzierzynianie, którzy do starcia przystępowali podbudowani awansem do finału Ligi Mistrzów. W półfinale pokazali klasę, eliminując Sir Sicoma Monimi Perugia. To był pokaz ich siły.

PlusLiga wcale nie jest jednak słabsza od Ligi Mistrzów. Wyniki i gra mistrzów Polski na graczach projektu nie zrobiły wielkiego wrażenia. Do pierwszego meczu ćwierćfinałowego przystąpili bez respektu dla faworytów. Zaskoczyli ich silną zagrywką. W ataku natomiast udanymi akcjami popisywali się Linus Weber oraz Artur Szalpuk. Gospodarze długo nie potrafili znaleźć na nich skutecznej odpowiedzi. Tylko raz udało im się „zakłócić” gościom rytm, gdy ze stanu 6:13, doprowadzili do 10:13. Wtedy jednak trener Projektu, Piotr Graban, poprosił o przerwę. Uwagi okazały się skuteczne. Po wznowieniu gry warszawianie znów dominowali i pewnie wygrali pierwszą partię.

W kolejnych setach walki i emocji nie brakowało. Goście, choć po trzech setach przegrywali, nie dali za wygraną i doprowadzili do tie-breaka.

Decydująca partia też zaczęła się od wyrównanej gry. Pierwsi pomylili się warszawianie. Po autowym ataku Szalpuka przegrywali 3:5. To był kluczowy moment. ZAKSA złapała wiatr w żagle. Grała coraz lepiej i pewniej. Akcje Bednorza i Paszyckiego przynosiły jej kolejne punkty. Zdenerwowali goście natomiast coraz częściej się mylili i nie zdołali „dogonić” rywali.

W drugim spotkaniu o sukcesie gospodarzy znów zdecydował tie-break. Wcale jednak do niego nie musiało dojść. Goście nie wykorzystali bowiem ogromnej szansy na zwycięstwo. Wygrywali 2:1 w setach i w czwartym już 20:14. I wtedy stała się rzecz niewiarygodna. ZAKSA zaliczyła efektowny powrót. Serią punktową zaczęli od efektownego bloku na Weberze. Później Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka wykorzystywali kolejne kontry. Kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 21:20. Oszołomieni goście stracili całą pewność siebie. Obrazem ich niemocy był autowy atak Andrzeja Wrony, po którym nastąpił tie-break.

Jak w pierwszym spotkaniu decydujący set znów należał do miejscowych. Warszawianie zdołali wprawdzie odrobić straty – z 5:8 na 9:9 – ale końcówka była popisem Śliwki, który skońćzył najważniejsze piłki.


Jastrzębski Węgiel – Tref Gdańsk 3:0 (25:18, 25:17, 25:17) i 3:0 (25:23, 25:12, 25:17)

JASTRZĘBIE: Toniutti (0 i 0), Fornal (17 i 14), Gładyr (4 i 10), Boyer (12 i 10), Clevenot (10 i 10), M’Baye (4 i 3), Popiwczak (libero) oraz Hadrava (2 i 5), Tervaportti (0 i 0). Trener Marcelo MENDEZ.

GDAŃSK: Kampa (0 i 1), Martinez (10 i 4), Urbanowicz (3 i 7), Bołądź (9 i 7), Sawicki (7 i 12), Niemiec (4 i 4), Perry (libero) oraz Wlazły (2 i 2), Zhang (2 i 3), Droszyński (0 i 0), Nasewicz (- i 1). Trener Igor JURICIĆ.

Sędziowali: Piotr Kasprzyk (Libiąż) i Tomasz Flis (Kraków) oraz Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle) i Mariusz Gadzina (Strzyżów). Widzów 2500 i 2300.

Przebieg pierwszego meczu

I: 10:9, 15:11, 20:15, 25:18.

II: 10:6, 15:8, 20:13, 25:17.

III: 10:6, 15:12, 20:15, 25:18.

Bohater – Tomasz FORNAL.

Przebieg drugiego meczu
I:
10:7, 15:12, 20:14, 25:23.
II: 10:5, 15:7, 20:10, 25:12.
III: 10:3, 15:8, 20:13, 25:17.
Bohater – Jurij GŁADYR.


Aluron CMC Warta Zawiercie – Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:22, 25:23, 25:21)

ZAWIERCIE: Tavares (4), Waliński (12), Rejno (12), Konarski (14), Kovacević (13), Zniszczoł (2), Danani (libero) oraz Łaba, Kalembka, Dulski. Trener Michał WINIARSKI.

OLSZTYN: Pająk, Karliztek (12), Jakubiszak (11), Butryn (7), Andringa (5), Averill (9), Hawryluk (libero) oraz Lipiński (7), Król (4). Trener Javier WEBER.

Sędziowali: Maciej Twardowski i Wojciech Głód (obaj Radom). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:14, 20:17, 25:22.

II: 9:10, 15:13, 20:17, 25:23.

III: 9:10, 14:15, 20:18, 25:21.

Bohater – Dawid KONARSKI.


Asseco Resovia – PSG Stal Nysa 3:0 (25:21, 25:18, 26:24) i 3:0 (25:12, 25:23, 25:20)

RZESZÓW: Drzyzga (2 i 3), Cebulj (5 i 11), Kozamernik (6 i 7), Muzaj (20 i 11), DeFalco (13 i 13), Kochanowski (11 i 4), Zatorski (libero) oraz Kędzierski (0 i 0), Bucki (0 i 1), Borges (0 i 0). Trener Giampaolo MEDEI.

NYSA: Żukouski (1 i 0), Kwasowski (13 i 8), Zerba (2 i 4), Ben Tara (13 i 14), Gierżot (5 i 0), Jankowski (4 i 1), Dembiec (libero) oraz Buszek (2 i 0), El Graoui (0 i 8), Miyaura (0 i 4), Szczurek (0 i 0), Kramczyński (- i 2). Trener Daniel PLIŃSKI.
Sędziowali: Bartłomiej Adamczyk (Kielce) i Grzegorz Janusz (Jasło) oraz Mariusz Gadzina (Strzyżów) i Damian Lic (Żołynia). Widzów 1350 i 1600.

Przebieg pierwszego meczu

I: 10:8, 15:13, 20:16, 25:21.

II: 10:8, 15:14, 20:16, 25:18

III: 7:10, 11:15, 15:20, 26:24.

Bohater – Fabian DRZYZGA.

Przebieg drugiego meczu

I: 10:4, 15:6, 20:7, 25:12.

II: 10:7, 13:15, 17:20, 25:23.

III: 10:6, 15:12, 20:16, 25:20.

Bohater – Torey DEFALCO.


Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Projekt Warszawa 3:2 (17:25, 25:20, 25:20, 24:26, 15:7) i 3:2 (25:22, 18:25, 17:25, 25:23, 15:13)

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (3 i 2), Bednorz (23 i 8), Smith (10 i 9), Kaczmarek (19 i 17), Śliwka (12 i 18), Paszycki (6 i 6), Shoji (libero) oraz Kluth (0 i 2), Staszewski (0 i 0), P. Stępień (- i 0), Żaliński (- i 8), Huber (- i 0) Trener Tuomas SAMMELVUO.

WARSZAWA: Firlej (3 i 2), Tillie (14 i 9), Kowalczyk (12 i 7), Weber (23 i 25), Szalpuk (15 i 22), Nowakowski (2 i 0), Wojtaszek (libero) oraz Pawlun (0 i 0), Janikowski (0 i 0), Klapwijk (0 i -), Semeniuk (0 i -), Wrona (7 i 5). Trener Piotr GRABAN.

Sędziowali: Piotr Król (Katowice) i Marcin Weiner (Mysłowice) oraz Maciej Kolendowski i Paweł Burkiewicz (obaj Kraków). Widzów 1400 i 1950.

Przebieg pierwszego meczu

I: 5:10, 10:15, 13:20, 17:25.

II: 10:8, 15:12, 20:16, 25:20.

III: 10:7, 15:11, 20:17, 25:20.

IV: 8:10, 15:14, 18:20, 24:26.

V: 5:3, 10:7, 15:7.

Bohater – Bartosz BEDNORZ.

Przebieg drugiego meczu

I: 10:8, 15:11, 20:15, 25:22.

II: 5:10, 10:15, 15:20, 18:25.

III: 8:10, 12:15, 14:20, 17:25.

IV: 6:10, 12:15, 14:20, 25:23.

V: 5:3, 10:9, 15:13.

Bohater – Aleksander ŚLIWKA.

Jakub Kubielas (mic, sow)


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus