Fernando Santos reaguje bardzo elastycznie

Rozmowa z Bogusławem Kaczmarkiem, byłym współpracownikiem Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski.


Nowy selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos na mecze eliminacji do mistrzostw Europy z Czechami i Albanią powołał 25 piłkarzy. Obecność którego zawodnika wśród nominowanych jest dla pana największym zaskoczeniem? Bena Ledermana z Rakowa Częstochowa? A może Michała Karbownika z Fortuny Duesseldorf, grającej w 2. Bundeslidze?

Bogusław KACZMAREK: – Odpowiedzią na to pytanie jest to, co powiedział Fernando Santos, czyli że ma rozeznanie i bierze pełną odpowiedzialność za dokonane wybory. W jego notesie znajduje się 90 nazwisk zawodników, potencjalnych reprezentantów Polski. Zaczął od 25 piłkarzy, ale to wcale nie oznacza, że ta lista będzie niezmienna. W takich sytuacjach zawsze pojawiają się pytania i wątpliwości, dlaczego ten, a nie tamten? Dla mnie, a zapewne nie tylko dla mnie, niespodzianką jest obecność w tym gronie wspomnianego przez pana Bena Ledermana. To rodzynek wśród stu ligowców, bo Michała Skórasia z poznańskiego Lecha nie liczę, skoro ten zawodnik grał już w mistrzostwach świata w Katarze. Smutne jest natomiast to i pobudza to do myślenia, dlaczego jest tylko jeden taki „rodzynek”, czyli absolutny debiutant.

Do powołań jakich piłkarzy ma pan zastrzeżenia?

Bogusław KACZMAREK: – Na razie nie mam zastrzeżeń, bo jest mi znane staropolskie przysłowie, że „potrzeba jest matką wynalazków”. Widać selekcjoner doszedł do wniosku, że w tym reprezentacyjnym krwiobiegu niezbędne są nowe czerwone ciałka krwi. Na pewno mamy problemy z obrońcami, bo nie wszyscy są „pod grą” w swoich klubach. Bartosz Bereszyński po przeprowadzce z Sampdorii Genua do Napoli nie zagrał ani jednego meczu w tym roku w Serie A. Po raz ostatni pojawił się na boisku we włoskiej ekstraklasie bodaj na początku stycznia (4 stycznia br. zagrał 90 minut w meczu z Sassuolo – przyp. BN), jest więc ponad dwa miesiące bez występu ligowego.

Jakub Kiwior zadebiutował w Arsenalu Londyn w meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona, ale w Premier League długo grzał ławę. Pojawił się dopiero w ostatniej kolejce w meczu przeciwko Crystal Palace, ale spędził na boisku zaledwie cztery minuty. To tyle, co nic. Kamil Glik przed miesiącem miał operację kolana, a poza tym jego Benevento broni się przed spadkiem do Serie C, a to nie jest dobra legitymacja. Na domiar złego zbierający pochlebne recenzje Kamil Piątkowski z belgijskiego KAA Gent doznał kontuzji mięśnia i nie może być brany pod uwagę w meczach z Czechami i Albanią. Fernando Santos ma więc nad czym „główkować”.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Wielu kibiców „upomina się” o Dawida Kownackiego, który w 22. meczach 2. Bundesligi strzelił jedenaście goli i dołożył do nich siedem asyst. Co pan na to? „Kownaś” jest lepszy od – na przykład – Krzysztofa Piątka?

Bogusław KACZMAREK: – Ten temat i jemu podobne w tej chwili nie są istotne. Pan i ja doskonale zdajemy sobie przecież sprawę, że na „9”, czyli jako środkowy napastnik, będzie grał Robert Lewandowski, więc reszta napastników to tylko zmiennicy. Poza tym selekcjoner ma dobre rozeznanie, jak sam przyznał obejrzał 60 meczów w polskiej ekstraklasie i 17 spotkań reprezentacji Polski. Najbardziej podobał mu się mecz z mistrzostw świata z Francją. Domyślam się, że podobały mu się jego fragmenty. Pańscy koledzy po fachu, nie tylko po piórze, upominają się cały czas o piłkarzy grających na co dzień w Stanach Zjednoczonych. Santos nie jest wrażliwy na te „podpowiedzi”, bo to co zrobił w tej chwili, to jego niezależny wybór, za który bierze pełną odpowiedzialność.

Gdyby to pan wysyłał nominacje, kogo powołałby pan „pod broń”, a kogo nie uwzględnił Portugalczyk? Najbardziej brakuje panu w tym gronie Grzegorza Krychowiaka?

Bogusław KACZMAREK: – Oczywiście, że tak. Wie pan, co jest największym przekleństwem Krychowiaka? Stał się ofiarą przypisania go do pozycji numer „6” i z tego powodu spada na niego fala krytyki. A on jest urodzonym numerem „8”, takim pivotem, który dobrze sobie radzi grając tyłem do bramki przeciwnika. Proszę sobie przypomnieć, w jakich okolicznościach wywalczyliśmy rzut karny w barażowym meczu ze Szwecją na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To właśnie Krychowiak stojący tyłem do bramki rywali i zasłaniający piłkę został sfaulowany przez piłkarza Lecha Poznań, Jespera Karlstroema. Krychowiak potrafi uderzyć z dystansu, o ile moje informacje są ścisłe, w rozgrywkach ligowych w Arabii Saudyjskiej strzelił trzy gole i dołożył do nich dwie asysty. To o czymś świadczy. A ustawiany na „6” robił dużo błędów i spadała na niego krytyka. Chyba nikt nie zadał sobie pytania, czy to na pewno jest tylko jego wina?

Wielu kibiców cieszy się z takiego obrotu sprawy. Myśli pan, że „Krycha” wcześniej, czy później wróci na łono drużyny narodowej?

Bogusław KACZMAREK: – Nie jestem wróżbitą, dlatego nie odpowiem na to pytanie. O powrocie do kadry zapewne myśli jeszcze Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin i kilku innych piłkarzy, jak chociażby wspomniany wcześniej przeze mnie Kamil Glik. Trener Santos na temat powołań wypowiedział się nie tyle asekuracyjnie, co dyplomatycznie, że przed nikim nie zamyka drzwi prowadzących do drużyny narodowej, bo to jest kadra tylko na dwa mecze. Ktoś spoza nominowanych może dać sygnał, że będzie przydatny drużynie Santosa, a inni dostarczą dowodów, że nie warto nimi zaprzątać sobie głowy. Ale to jego suwerenna decyzja. To i tak małe piwo przy dylemacie, jaki ma obecnie nowy selekcjoner reprezentacji Portugalii, Roberto Martinez. On musi zadecydować, czy w jego zespole jest jeszcze miejsce dla Cristiano Ronaldo, czy też gwiazdor zostanie odsunięty na boczny tor.

W najbliższym meczu zagramy trójką stoperów i dwoma wahadłowymi, czy Santos raczej wróci do klasycznego ustawienia z czterema obrońcami?

Bogusław KACZMAREK: – Gdyby prześledzić grę reprezentacji i drużyn klubowych, które prowadził Fernando Santos, można zauważyć, że nie jest niewolnikiem jednego ustawienia. Bardzo elastycznie reaguje na wydarzenia na boisku. Mówi wszystkim, że chce, by jego zespół utrzymywał się przy piłce, czyli grał z piłką przy nodze. Chodzi mu o kreatywne granie, z mnóstwem sytuacji pod bramką przeciwnika. No i trzeba zadbać o rzecz najważniejszą – korzystny wynik.

W piątek jesteśmy w stanie wygrać w Pradze z Czechami? A może w pańskim rankingu znacznie wyżej stoją notowania naszych południowych sąsiadów?

Bogusław KACZMAREK: – Na pewno dysponujemy wieloma piłkarzami o wysokich umiejętnościach taktyczno-technicznych, grających w wymagających ligach Europy. Czesi mają dosyć poważny problem, bo przeciwko nam z powodu kontuzji nie zagra Patrick Schick z Bayeru Leverkusen. Pamiętam go doskonale, bo był w grupie piłkarzy, którzy wygrali 1:0 z naszą reprezentacją w Gdańsku w 2018 roku. W tej chwili Czesi mają personalnie słabszy skład niż my, ale mają nad nami przewagę w innych aspektach. Ich selekcjoner Jaroslav Szilhavy pracuje z reprezentacją od dłuższego czasu (podjął pracę z drużyną narodową 18 września 2018 roku – przyp. BN), więc lepiej zna swoją drużynę niż nasz selekcjoner swoją. On i jego sztab mają zatem przewagę jeżeli chodzi o znajomość materiału ludzkiego i możliwości jego skutecznego zagospodarowania. Mają już wypracowane pewne automatyzmy, w tym na przykład stałe fragmenty gry itp. To wiedza nie do pogardzenia.

Zwycięstwo z Albanią będzie naszym obowiązkiem. Ale czy przypadkiem nie dzielimy zbyt lekkomyślnie skóry na niedźwiedziu?

Jej nowy selekcjoner Brazylijczyk Sylvinho nie wypadł sroce spod ogona…

Bogusław KACZMAREK: – Gdybym miał serce porównać z rozumem, to biorę w ciemno cztery punkty w dwóch najbliższych meczach eliminacyjnych – remis z Czechami i zwycięstwo z Albanią. Tpo pozwoliłoby nam wejść z dużą wiarą i optymizmem w następną fazę rozgrywek. Ale na razie rzeczywiście nie dzielmy skóry na żywym niedźwiedziu. Powinniśmy się skupić na najbliższym meczu w Pradze, a dopiero potem myśleć o następnym.

Wiem, że Albania zajmuje w tej chwili 49. miejsce w rankingu UEFA (Polska – 26 miejsce), ale chyba lepiej dmuchać na zimne.

Bogusław KACZMAREK: – To wszystko prawda, ale w drugiej połowie ubiegłego roku Albańczycy zanotowali zupełnie przyzwoite wyniki. Przegrali wprawdzie z Katarem i Włochami, ale zremisowali z Islandią i Arabią Saudyjską, a w swoim ostatnim meczu towarzyskim, który rozegrali w listopadzie 2022 roku, pokonali 2:0 Armenię. Tym niemniej, mając do dyspozycji określony potencjał ludzki, nie powinniśmy się obawiać Albańczyków. Dlatego do tego spotkania powinniśmy podejść z dużą dozą optymizmu, ale jednocześnie powinniśmy być bardzo czujni.


Na zdjęciu: Trener Bogusław Kaczmarek uważa, że Grzegorz Krychowiak (przy piłce) był źle „zagospodarowany” w reprezentacji Polski.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus