Festyn mimo wszystko

Jako pierwszy spektakularną akcję przeprowadził… trener gości, Ryszard Tarasiewicz. Już w drugiej minucie wpadł na plac gry, żywiąc energiczne pretensje do arbitra po bezpardonowej interwencji jednego z graczy Zagłębia. Sytuacja szybko została opanowana, ale to był jasny sygnał, że mecz nie jest pozbawiony stawki.

Pod napięciem

Wbrew pozorom nie chodziło tylko o prestiż ani nawet o chęć sosnowiczan pobicia serii Górnika Zabrze, który na finiszu poprzedniego sezonu zaliczył sześć zwycięstw z rzędu. To był mecz o tytuł mistrza wiosny. Miał tego świadomość również szkoleniowiec gospodarzy, Dariusz Dudek. Os pierwszego gwizdka widać było, że mimo awansu w kieszeni, ten sezon dla niego jeszcze się nie skończył. Kiedy cisnął z impetem bidonem o trawę, arbiter pofatygował się do niego i przez dłuższą chwilę panowie dyskutowali o zasadach boiskowego savoir-vivre’u.

Na celowniku

W szeregach obu zespołów też pełna determinacja. Do przerwy bramki jednak nie padły, mimo że okazji ku temu nie brakowało, szczególnie między 28. a 34. minutą spotkania. Najpierw groźnie tuż nad poprzeczką uderzał Tomasz Nowak, a potem dwukrotnie piłkę na korner ekspediował Dawid Kudła – po kąśliwych próbach Jakuba Vojtusza i Łukasza Grzeszczyka. Najlepszą sposobność do otwarcia wyniku zmarnował jednak młody Patryk Mularczyk, gdy z pięciu metrów nie trafił w piłkę idealnie zagraną ze skrzydła przez Alexandra Christovao. Do futbolówki dopadł jeszcze Szymon Lewicki, ale jego strzał zatrzymał się na bocznej siatce.

Kapitan kończy

Po zmianie stron nadal żadna ze stron nie potrafiła zdominować rywala, ale dosyć szybko do siatki trafili goście. Po tym jak sosnowiczanie zademonstrowali we własnym polu karnym krótki festiwal niefrasobliwości, piłka dotarła do Dawida Abramowicza, a ten ze spokojem skierował ją z paru metrów do bramki.
Zagłębie, przy niegasnącym wsparciu trybun, usilnie dążyło do wyrównania. Gdy do końcowego gwizdka pozostawało mniej niż kwadrans, najbliżej szczęścia był Nowak, który z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Zamiast tego w samej końcówce piłkę z bliskiej odległości wpakował jeszcze do siatki kapitan tyszan, Łukasz Grzeszczyk. Ale kibice z Kresowej byli już wtedy myślami w krajowej elicie…

 

Zagłębie Sosnowiec – GKS Tychy 0:2 (0:0)

0:1 – Abramowicz, 55 min (asysta Zapolnik), 0:2 – Grzeszczyk, 90+2 min (głową, asysta Abramowicz).
ZAGŁĘBIE: Kudła 6 – Wrzesiński 6, Jędrych 6, Cichocki 5, Puchacz 5 – Mularczyk 4 (64. Nuno Malheiro 5), Milewski 5, Nowak 6, Banasiak 5 (77. Sanogo niesklas.) Christovao 6 (69. Kumor 4) – Lewicki 4. Trener Dariusz DUDEK.
GKS: Jałocha 6 – Grzybek 6, Biernat 6, Tanżyna 5, Abramowicz 8 – Matusiak 5 (83. Mańka niesklas.), Bernhardt 5 – Zapolnik 6, Grzeszczyk 7, Piątek 6 – Vojtusz 6 (79. Kaczmarczyk niesklas.). Trener Ryszard TARASIEWICZ.
Sędziował Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska) – 6.

Żółte kartki: Milewski, Cichocki, Puchacz – Vojtusz, Tanżyna, Matusiak, Biernat.