Filip Komorski. Potrójna korona

W swoim szóstym sezonie chce zdobyć mistrzostwo, Puchar oraz Superpuchar Polski wówczas już może opuścić zespół – takie plany ma ambitny napastnik GKS-u Tychy.


Przez trzy tygodnie miałem misz-masz w głowie oraz prowadziliśmy gorące dyskusje z żoną, jaką podjąć decyzję. Raz pakowaliśmy się i zastanawialiśmy jak to będzie w nowym miejscu, zaś innym razem zostawaliśmy w Tychach. Chyba nigdy się nie dowiem czy mój wybór był słuszny – te słowa wypowiedział Filip Komorski, czołowy napastnik mistrzów Polski podpisaniu rocznego kontraktu z GKS-em Tychy. „Komora”, jak mówią o nim koledzy, to ważne ogniwo zespołu i będzie już 6. sezon w drużynie i zamierza z nim walczyć o kolejne sukcesy.

Elementy niepewności

Komorski po niedokończonym sezonie otrzymał ofertę z klubu nowego kontraktu w dobie pandemii. Niemniej w głowie zakiełkowała myśl o ewentualnym wyjeździe do zagranicznego klubu. Miał kilka propozycji z ligi francuskiej oraz zza południowej granicy. Za tymi ostatnim stał Michal Kolarz, z którym przez 5 sezonów grali w GKS-ie. Czech, z podwójnym obywatelstwem, zakończył i teraz jest jednym z przedstawicieli czeskiej agencji menedżerskiej.

– Już wcześniej myślałem o wyjeździe zagranicznym i teraz, patrząc z perspektywy czasu, żałuję, że nie zrobiłem tego 5, 6 lat wcześniej – wyjawia tyski napastnik rodem ze stolicy.

– Nadal uważam, że jeszcze nic straconego, ale za rok będę jeszcze starszy. Ogólna sytuacja na świecie sprawiła, że wiele klubów proponują kontrakty od sierpnia. Na tę chwilę nie mogę sobie pozwolić na taki element niepewności i przez kilka miesięcy być bez dopływu gotówki. Mam przecież pewne zobowiązania kredytowe, które muszę regulować co miesiąc. I dlatego m.in. odłożyłem plany wyjazdowe, bo za rok może sytuacja w świecie będzie stabilniejsza.

Tyski klub przedstawił konkretne warunki i postanowiłem je przyjąć. – Jestem wdzięczny działaczom, że wykazali się cierpliwością, gdy ja walczyłem z samym, sobą – dodaje do tej kwestii.

Kierunek południowy

W końcowym rozdaniu liczyły się kluby naszych południowych sąsiadów m.in. z Pardubic czy Liberca i jedna bliżej naszej granicy. Żaden klub jednak nie oferował stałego miejsca, bo w każdej chwili można byłoby być odesłanym do farmy. Gra na zapleczu ekstraligi czeskiej beż żadnej gwarancji awansu to spore ryzyko dla reprezentanta kraju.

– Chyba trochę za późno zabraliśmy za rozmowy z potencjalnymi pracodawcami, ale to nauczka na przyszłość – dodaje Komorski.

– Przekonałem się na własnej osobie, że prezentowane statystyki z naszego sezonu ligowego niewiele wnoszą. Liczą się osiągnięcia w turniejach międzynarodowych EIHC, kwalifikacji olimpijskiej czy mistrzostwach świata, choć występujemy na trzecim szczeblu rozgrywek. Występ reprezentacji i wygrana z Kazachstanem w Nur-Sułtanie odbiła się szerokim echem. I tylko należy żałować, że zostały odwołane mistrzostwa świata, bo byłem święcie przekonany, że odniesiemy sukces i odzyskamy miejsce na zapleczu światowej elity. Nie porzuciłem myśli o wyjeździe, ale muszę do niego się lepiej przygotować. Na razie zebrałem cenne doświadczenie i może ono zaprocentuje.

W Czechach w seniorskich drużynach występuje dwóch Polaków. Aron Chmielewski, z powodzeniem w Ocelarzi Trzyniec oraz Paweł Zygmunt, mający za sobą debiutancki sezon w Vervie Litwinów.

Kibicuję kolegom

Marcin Kolusz podpisał kontrakt w Finlandii, a dwaj inni reprezentanci Krystian Dziubiński oraz Oskar Jaśkiewicz na Białorusi. I oni są przykładem, że trzeba sobie stawiać ambitne cele i spełniać marzenia.

– Podziwiam Marcina i nawet nie próbuje się z nim porównywać – podkreśla tyski napastnik. Marcin ma ciekawe hokejowe CV, draftowany w NHL, ma za sobą występy w ligach czeskiej i słowackiej. Chciałbym, żeby utarł nosa wszystkim niedowiarkom, że sobie poradzi w lidze fińskiej. Może nie będzie najlepiej punktującym obrońcą, ale na pewno będzie należał do ważnych postaci zespołu. Obdarzony jest odpowiednią techniką, zmysłem taktycznym i pasuje do tej ligi. „Dziubek” i „Jasiek” to również zwiastuni czegoś nowego w naszym hokeju i okazuje się, że gdy jesteśmy odpowiednio kierowani, potrafimy znaleźć miejsce w zagranicznych ligach. Moi koledzy z kadry mocno mnie zmobilizowali i utwierdzili w przekonaniu, że można próbować i łamać pewne stereotypy związane z naszym hokejem.

Kopary opadają…

GKS Tychy na rynku transferowym działa metodycznie i konsekwentnie. Działacze zaskoczyli wszystkim transferem Patryka Wronki. Jednak od początku było wiadomo, że jeżeli zawodnik pozostanie w kraju, wówczas będzie wybierał między GKS-ami: z Tychów i Katowic.

– Trzon zespołu pozostał i Patryk to poważne wzmocnienie, a w planach, podobno, są o kolejne – uśmiecha Komorski.

– Szkoda, że Mateusz Bryk pożegnał się z drużyną, bo był jej ważnym ogniwem. Niemniej zapowiada się fajny skład i na dodatek mamy odmłodzoną kadrę szkoleniową, która pozwoli nam zrealizować nasze marzenia. Ze swej strony dołożę wszelkich starań, by moja forma była jeszcze lepsza i wyznaczony cel, czyli potrójna korona była zrealizowania. Obrona tytułu to nasz obowiązek, zaś oba puchary niech będą na deser. Nie miałem ostatnio złych sezonów, ale ten nadchodzący ma być najlepszy. Będę zasuwał, ile wlezie i oby tylko zdrowie dopisywało! A może wówczas spełnię swoje marzenia o wyjeździe do zagranicznego klubu. Nie odpuszczę i wówczas wszystkim kopary opadną…

Po takich deklaracjach kibice tyscy mogą czuć się uspokojeni, bo ich drużyna jest mocno zintegrowana i potrafi konsekwentnie zmierzać do celu. Na przestrzeni ostatnich sezonów nie raz to udowodniała w różnych trudnych sytuacjach!


Na zdjęciu: Filip Komorski zostaje na 6 swój sezon w GKS-ie Tychy i zapowiada kolejne sukcesy zespołu…

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus