Finał baraży o ekstraklasę. Najważniejszy mecz w historii

W 76. roku istnienia Chrobry Głogów może pierwszy raz znaleźć się w ekstraklasie. Powalczy o nią w niedzielnym finale baraży w Kielcach, do którego dostał się dzięki zasłużonemu zwycięstwu w Gdyni.


Co za sensacja! Rywalem Korony Kielce w finale baraży o ekstraklasę będzie nie Arka Gdynia, a Chrobry Głogów, który w czwartkowy wieczór w świetnym stylu wygrał w Trójmieście 2:0. W niedzielę czeka go jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy mecz w 76-letniej historii. Dolnośląski klub nigdy nie grał na najwyższym szczeblu, największy sukces osiągnął ponad cztery dekady temu, na przełomie lat 70. i 80., gdy z Pucharu Polski dopiero w półfinale wyeliminowała go Legia, przyszły triumfator rozgrywek. Jutro w Kielcach głogowianie mają szansę przebić tamten wyczyn.

Czekając na puentę

– Mamy wielki zespół, który przeżywa piękną przygodę, ale wiemy, że najpiękniejszą historię możemy napisać dopiero w niedzielę – mówi Maciej Stachowiak, drugi trener Chrobrego. – Dla nas sam udział w takim meczu jak czwartkowy z Arką, możliwość grania na takim stadionie o taką stawkę, to już coś. Ale jeśli tylko dwa spotkania dzielą cię od celu, jeśli dochodzisz tak daleko, to na pewno się tym nie zadowalasz, tylko chcesz postawić kropkę nad „i”, by ten piękny sen, który trwa dla nas od jakiegoś czasu, skończył się bardzo dobrą puentą – dodaje Stachowiak, czyli prawa ręka Ivana Djurdjevicia.

Serbski szkoleniowiec może w niesamowity sposób zwieńczyć swój 3-letni pobyt w Głogowie. Zaczynał go pięcioma porażkami, po których w klubie wytrzymano jednak ciśnienie, bo mowa o miejscu, w którym nie zwykło się zwalniać trenerów. Przekonał się o tym Ireneusz Mamrot, odchodząc do Jagiellonii Białystok czy Grzegorz Niciński, który odszedł po zakończeniu kontraktu. Djurdjević, dopiero trzeci trener Chrobrego w ostatnich 12 latach, też zapowiedział odejście po wygaśnięciu dotychczasowej umowy, kończącej się 30 czerwca.

On już jest wielkim wygranym, niezależnie od tego, co zdarzy się w niedzielny wieczór w Kielcach. Prowadząc Lecha Poznań spadł z wysokiego konia, ale w pierwszej lidze nie tyle odbudował, co zbudował swoją pozycję na trenerskim rynku. Możliwe, że tego lata wyląduje w Jagiellonii Białystok.

Piła tnie!

Imponujące jest to, jaką drużynę stworzył Djurdjević w Chrobrym. Drużynę składającą się z piłkarzy będących raczej zgranymi kartami niż na dorobku. Ze świetnym Rafałem Leszczyńskim w bramce, który nigdy nie potrafił zagrzać miejsca w ekstraklasie. Obrońcami – weteranami, grającymi w Głogowie od dawien dawna, a więc Michałem Ilków-Gołąbem czy Michałem Michalcem. Solidnymi pierwszoligowymi wyrobnikami w postaci Marcela Ziemanna, Roberta Mandrysza, Michała Rzuchowskiego, którym błysku w środku pola dodaje Słoweniec Jaka Kolenc.

Z Mikołajem Lebedyńskim w ataku, który grał przecież w elicie, grał nawet na zachodzie, a sprawiał wrażenie wzruszonego czwartkowym meczem w Gdyni tak, jakby był Syzyfem, któremu wreszcie udało się wtoczyć kamień na tę przeklętą górę. Dobry bramkarz, solidność w tyłach, grający odważnie, wygrywający pojedynki na bokach Mateusz Bochnak i młodzieżowiec Dominik Piła – to przepis na sukces w barażach, w konfrontacjach z rywalami będącymi na musiku, grającymi przed swoją wielotysięczną publiką. Piła… Wiadomo już od kilku miesięcy, że po sezonie przeniesie się do Gdańska.

Gdy strzelił gola Arce, żartowano, że jeszcze nie zdążył założyć koszulki Lechii, a już dał wiele radości jej kibicom. Chrobremu prócz dobrej gry dał pieniądze – nie z transferu, ale dzięki klasyfikacji Pro Junior System, w której klub przegrał tylko ze Skrą Częstochowa, zarabiając z PZPN 1,3 mln zł brutto.

Zgłosili Grodzisk

Może powtórzyć się historia sprzed roku, gdy do ekstraklasy awansował po barażach zespół z 6. miejsca. Wtedy dużą niespodziankę sprawił Górnik Łęczna. Chrobrego w elicie wyobrazić sobie nieporównywalnie trudniej. Mimo bardzo dobrej jak na pierwszoligowe realia bazy, prężnej akademii, działającej w niełatwym sąsiedztwie Wrocławia, Legnicy czy Lubina, stabilnej sytuacji finansowej miejskiej spółki z 6-milionowym budżetem…

W Głogowie na stadion ludzie nie walą drzwiami i oknami, można odnieść wrażenie, że większe zainteresowanie wzbudzała tam niegdyś III liga i walka o awans na szczebel centralny. We wniosku licencyjnym klub wskazał Grodzisk Wielkopolski jako obiekt zastępczy. W przypadku zwycięstwa w niedzielnym finale, w mieście ma ruszyć machina, w stadion zainwestowanych może zostać nawet 60 milionów złotych. Droga do tego bliska i daleka zarazem, ale skoro Chrobry pokonał Arkę, to nie musi bać się Korony, która tej wiosny prezentowała słabszy futbol.

– Ten zespół nie potrzebuje już trenerów – uśmiechał się Djurdjević w czwartkowy wieczór. – Jest autonomiczny, czyta grę, podejmuje właściwe decyzje, czuje przestrzeń. W przerwie meczu zawodnicy wykonali większą robotę niż my w sztabie. Wytrzymaliśmy, Arka nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Kontrolowaliśmy ten mecz, wygraliśmy zasłużenie. Jedziemy dalej – dodawał szkoleniowiec. Dwaj poważni kandydaci do przejęcia po nim posady to Dominik Nowak i Enkeleid Dobi. No chyba że ewentualny awans jeszcze zakręci tą głogowską karuzelą trenerską.



2

REMISY padły w sezonie zasadniczym w konfrontacjach Chrobrego z Koroną. W Kielcach było 2:2, w Wielką Sobotę w Głogowie – 1:1.

FINAŁ BARAŻY O EKSTRAKLASĘ

NIEDZIELA, 29 MAJA, GODZ. 20.45
KORONA KIELCE – CHROBRY GŁOGÓW
Sędzia – Paweł Raczkowski (Warszawa). Nasz typ – 2.


Na zdjęciu: Arka w półfinale zawiodła, dlatego głogowianie staną w niedzielny wieczór przed życiową szansą. Cóż to byłaby za historia!

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus