Fiński czołg trafiał Lechię

Cracovia wygrała w Gdańsku po dublecie Benjamina Kallmana. Choć Lechia w końcu strzeliła gola, jest coraz bliżej spadku.


Po porażce Pogonią bramkarz gdańszczan Duszan Kuciak w emocjonującym wywiadzie poradził kolegom z ofensywy, by wzięli sprawy w swoje ręce. Faktem jest, że Lechia w czterech poprzednich meczach, w tym trzech pod wodzą nowego trenera, nie strzeliła ani jednego gola. Napastnicy i skrzydłowi dorobku bramkowego nie poprawili, ale w 89 minucie sobotniego meczu wyręczył ich obrońca Jakub Bartkowski. Mocno nabiegł na piłkę dograną górą przez innego rezerwowego – Jana Kałuzińskiego – i uderzona głową piłka przełamała ręce Karola Niemczyckiego.

Cracovia jako drużyna nie miała ostatnio problemów ze skutecznością. Był jednak w jej kadrze zawodnik, który na piąte trafienie czekał od 30 października. Dochodził do sytuacji, ale nie potrafił ich wykorzystać. Mowa o Benjaminie Kallmanie, który w 8 minucie, mimo stojącego tuż obok Joela Abu Hanny, w końcu przełamał strzelecką indolencję. Napastnik wykorzystał długie dośrodkowanie z lewej strony Pawła Jaroszyńskiego i precyzyjnie uderzył głową. Reprezentant Finlandii sprawiał lechistom wiele problemów i nabrał apetytu na kolejnego gola. Wpadł w pole karne, ale tym razem nie zaskoczył bramkarza. Kuciak świetnie spisał się także po kolejnej wrzutce Jaroszyńskiego i uderzeniu Otara Kakabadze, który nie był odpowiednio pilnowany przez obrońców. Gospodarze długo nie potrafili narzucić swoich warunków i wyrównać. Bassekou Diabate wykorzystał szybkość i uciekł obrońcom, ale słabo kopnął piłkę. Krister Tobers użył znacznie więcej siły, ale rezultat był ten sam.

Zespół Davida Badii rozpoczął drugą połowę w nowym ustawieniu z trójką środkowych obrońców. Zmienił system na ten preferowany przez Cracovię. Ofiarą przegrupowania był szybki, ale nieskuteczny Diabate. Gdańszczanie mieli już wykorzystane dwie zmiany, ponieważ w 18 minucie z powodu urazu boisko opuścił Abu Hanna. Od ostatniego kwadransa przed przerwą Lechia uzyskała przewagę. Determinował to niekorzystny wynik i fatalna sytuacja w tabeli. Remis był blisko po „główce” Bartkowskiego (z lewej dośrodkowywał Rafał Pietrzak), ale jeszcze lepiej spisał się bramkarz gości. Niedługo po ulubionej przez krakowian kontrze i błędzie gospodarzy okazję miał świeżo wprowadzony Patryk Makuch, ale przegrał rywalizację z Kuciakiem. Obrona Lechii „przeciekała” i tylko dzięki Słowakowi gospodarze przegrywali jednym golem. Tak było do 75 minuty, gdy po wrzucie z autu dwójkową akcję przeprowadzili Makuch z Kallmanem. Fin ograł jeszcze Michała Nalepę i prawą nogą uderzył w samo okienko.

Gdy latem ubiegłego roku napastnik przychodził do „Pasów”, trener Jacek Zieliński porównał go do czołgu. W sobotę wypalił dwa razy, chyba odbierając ostatnie nadzieje Lechii na uratowanie ekstraklasy.


Lechia Gdańsk – Cracovia 1:2 (0:1)

0:1 – Kallman, 8 min, 0:2 – Kallman, 75 min, 1:2 – Bartkowski, 89 min.

LECHIA: Kuciak – Pietrzak, Maloca, Abu Hanna (18. Nalepa), Castegren (76. Kałuziński) – Kubicki, Tobres (62. Gajos) – Terrazzino, Paixao (76. Friesenbichler), Diabate (46. Bartkowski) – Zwoliński. Trener Davis BADIA.

CRACOVIA: Niemczycki – Kakabadze, Hoskonen, Jugas, Ghita, Jaroszyński (88. Rapa) – Oshima, Knap (81. Konopljanka) – Rakoczy, Kallman, Bochnak (56. Makuch). Trener Jacek ZIELIŃSKI.

Sędziował Paweł Malec (Łódź). Żółte kartki: Castegren, Gajos – Jugas, Rakoczy.


Na zdjęciu:Benjamin Kallman był najlepszym graczem meczu Lechii z Cracovią

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus