Forma się stabilizuje?

Raków dzisiaj zmierzy się z Jagiellonią.


Rywalizacja w Białymstoku ma dla częstochowian dwa oblicza. Jeżeli chodzi o przyjemne – aktualny lider ekstraklasy swoje pierwsze spotkanie po powrocie do ekstraklasy wygrał właśnie z Jagiellonią. Bohaterem czerwono-niebieskich był Tomasz Petraszek. Czech w końcówce spotkania zapewnił ówczesnemu beniaminkowi historyczny triumf, szczególnie dla Marka Papaszuna.

– Doskonale pamiętam tamten mecz i bramkę Tomka. Było to trudne spotkanie. Podchodziliśmy do niego po porażce z Koroną, gdy wszyscy skazywali nas na spadek z ligi. Potrafiliśmy wygrać z Jagiellonią, która walczyła wtedy o najwyższe cele. Naszym było utrzymanie. Dzisiaj te role się odwróciły. Pokazuje to jak w tym dość krótkim okresie wszystko się zmienia – mówi trener wicemistrza Polski.

Częstochowianie podejdą do dzisiejszego meczu po udanym występie przeciwko Górnikowi. Wydaje się, że Raków w końcu zaczął grać w stylu, do jakiego przyzwyczaił jesienią. Początek rundy w wykonaniu wicemistrza Polski był daleki od oczekiwań.

– Trudno polemizować z faktem, że prowadzone przez mnie zespoły, nie tylko Raków, po zimie mają trudny start. Nie jest to kwestia tylko i wyłącznie przygotowania, ale również warunków. Są one trudne. Prawda jest taka, że boiska na których się przygotowujemy są dramatyczne. Przy naszej strategii i koncepcji gry jest to bardzo trudne. Niełatwo jest odnaleźć się w tych warunkach, jednak to nie jest wymówka – mówi szkoleniowiec Rakowa.

Lidera ekstraklasy czekają teraz trudne dni. Po meczu z Jagiellonią udadzą się do Lublina na mecz z Motorem. Następnie samolotem z Warszawy polecą do Szczecina, gdzie zmierzą się z Pogonią. Nie tylko dystans i krótki czas na regenerację będzie problemem dla sztabu Rakowa.

– Runda wiosenna jest trudniejsza. Każdy gra o konkretne cele. Widzimy to na dole tabeli. Wszystkie spotkania będą trudne. Jak mówiłem, historycznie nasza forma powinna być już w porządku, ale może tak nie być. Musimy udowadniać w kolejnych spotkaniach, że dyspozycja z poprzedniego meczu jest tą docelową – kończy trener Papszun.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus