Fornalak przed Ruch – Widzew: Rzadko patrzę w tabelę

W sobotę w Chorzowie mecz jesieni w II lidze Ruch – Widzew Łódź. Przed tym spotkaniem „Sport” rozmawiał z trenerem gospodarzy.

Maciej GRYGIERCZYK: Sobotni mecz z Widzewem obejrzy ponad 9 tysięcy kibiców. Czujecie, że zbliża się piłkarskie święto?

Dariusz FORNALAK: – Poczujemy to pewnie dopiero w dniu meczu. Nie ma jednak co ukrywać, że dochodzą do nas różne informacje. Wszyscy wiemy o tym, że stadion przy Cichej będzie wypełniony do ostatniego miejsca. Naprawdę bardzo nas to cieszy. Spora część naszych zawodników pierwszy raz spotka się z taką sytuacją. Będą musieli sobie z tym poradzić. Przecież nie ma nic lepszego niż gra przy pełnych trybunach i możliwość udowodnienia swojej wartości.

Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus

Widzew bardzo odjechał reszcie stawki. To drużyna przerastająca II ligę?

Dariusz FORNALAK: – Oglądałem kilka meczów Widzewa i nie powiedziałbym, że przerasta tę ligę. Z pewnością jednak to zespół, którego jakość jest poza dyskusją. Duży atut to szeroka kadra. Spójrzmy nawet na sytuację z ostatniego tygodnia: dwóch zawodników wyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji, a mimo to drużyna odnosi zwycięstwo. Skład Widzewa – w porównaniu z 1. kolejką – zmienił się, było trochę rotacji, trener Mroczkowski szukał optymalnego ustawienia. Trzeba przyznać, że miał z czego wybierać. Mam nadzieję, że w sobotę będziemy świadkami dobrego spotkania.

Na ile wysoko (5:1) wygrany mecz z Resovią udowodnił, że drużyna powinna regularnie grać w systemie z jednym, a nie dwójką napastników?

Dariusz FORNALAK: – Jesteśmy otwarci na różne rozwiązania. To ewoluuje, kolejne rozgrywane przez nas spotkania mają wpływ na to, w jakim ustawieniu gramy. W II połowie meczu z Rozwojem zdecydowałem się na wprowadzenie drugiego napastnika i dzięki tej zmianie przekonująco wygraliśmy (3:0 – przyp. red.).

Następne kolejki pokazały jednak, że nie zawsze jest tak, iż liczba napastników automatycznie powoduje wzrost kreowanych sytuacji. Bardzo rozczarował nas wszystkich występ w Rybniku. Nasza gra nie wyglądała najlepiej i dlatego zdecydowaliśmy, że wrócimy do ustawienia z jedną „dziewiątką” i ustawionym za nią Mateuszem Boguszem. W spotkaniu z Resovią przyniosło to efekt, dziś jesteśmy bliżej takiego rozwiązania, ale nie mogę zadeklarować, że tak będzie cały czas.

Ruch jest dziś zakładnikiem bogactwa wśród napastników? Potrzeby zagospodarowania Piotra Giela, Artura Balickiego, Wojciecha Kędziory?

Dariusz FORNALAK: – I tak i nie. Nie szukamy na siłę miejsca w składzie dla zawodników. Celem nadrzędnym jest dobre funkcjonowanie zespołu. Nie mamy problemu z tym, by jeden, drugi czy trzeci piłkarz usiadł wśród rezerwowych. Z Resovią nasza ławka była mocna, co drużyna też musi przyjąć. Byłem bardzo zadowolony, że moje decyzje były tak zrozumiałe; że ludzie, którzy siedli na ławce czy trybunach, przyjęli je w sposób prawidłowy.

Cały czas tłumaczę, że wszyscy trenujący zawodnicy są częścią zespołu i przyjdzie moment, w którym każdy z nich będzie potrzebny. Oni muszą mieć tego pełną świadomość. Sądzę, że ją mają.

Gdy w meczu z Resovią odwracał się pan w stronę ławki, a na niej widział Kowalskiego, Urbańczyka, Walskiego, Kędziorę, Balickiego, to chyba mógł pan się w duchu uśmiechnąć, że kilkumiesięczny proces formowania kadry zakończył się sukcesem.

Dariusz FORNALAK: – Nie możemy tego ze 100-procentową pewnością stwierdzić. Cieszyłem się też, gdy odwracałem się w stronę… boiska. Na nim widziałem zawodników, którzy wcześniej mniej grali, a udowodnili, że warto na nich stawiać i poświęcać im czas – jak chociażby Bartłomiej Wdowik. Takich ludzi jest w Chorzowie więcej i powtarzam to jak mantrę. Utkwiły mi w pamięci słowa trenera Gryfa, który powiedział, że przyjechał tu jak do świątyni. To mnie cieszy, tak powinno być. Ten stadion to jest świątynia.

Trener dodał, że część jego zawodników jeszcze niedawno występowała w III lidze. Zwróćmy uwagę, że sześciu czy siedmiu chłopaków, która kończyła ten remisowy (1:1 – przyp. red.) mecz w naszym zespole, wcześniej grało w juniorach! To jest niezaprzeczalne. Oni rozwijają się, potrzebują jeszcze nauki i pobierają ją bardzo chętnie. Przychodzą takie momenty jak wygrana z Resovią, kiedy z postawy Wdowika jesteśmy zadowoleni. Nie mówię już o Mateuszu Boguszu. Przed sezonem powiedziałem, że ma okazać się liderem drużyny. W wielu momentach tym liderem jest.

17-latek robi furorę, strzela wiele goli, jest przymierzany do zagranicznego transferu. Może go pan do kogoś porównać?

Dariusz FORNALAK: – Przede wszystkim cieszę się, że mam szczęście pracować z takim młodym człowiekiem. Gdy wiosną wróciłem do Ruchu, postawienie na Mateusza było moją pierwszą decyzją, pierwszym „strzałem”. Miło, że tak się rozwija. Ale nie zagłaskajmy go, bo jak każdy młodzieżowiec ma wzloty i upadki. Wrócę do porażki (0:1 – przyp. red.) w Rybniku – jego na boisku również „nie było”.

A co do porównań… Gdy swego czasu od podstaw tworzył się zespół Polonii Bytom, padło pytanie, kto z rezerw ewentualnie się nadaje. Odpowiedź – jeden chłopak. Był nim Jakub Świerczok. Od razu widzieliśmy, że ma to coś. Wizytówką obu – Kuby i Mateusza – jest strzał z dystansu. To ich wielki atut.

Tak na koniec: jak ocenia pan obecną sytuację w tabeli?

Dariusz FORNALAK: – Powiem szczerze, że patrzę w nią bardzo rzadko, albo… w ogóle. Zajmuje nas i napędza systematyczna praca. Tabelę zostawiamy gdzieś z boku i nie koncentrujemy się na niej.

Prezes Jan Chrapek na portalu sportslaski.pl zadeklarował, że celem wciąż pozostaje awans do I ligi. Co pan na to?

Dariusz FORNALAK: – Nie dyskutuje się ze słowami przełożonego. Tyle w tym temacie.

 

 

Na zdjęciu: Zdaniem Dariusza Fornalaka Mateusz Bogusz (przy piłce) w wielu momentach jest liderem „Niebieskich”.