Francuzi zapędzeni w kozi róg!

To było niebywałe spotkanie biało-czerwonych przeciwko Francji w drugim dniu turnieju kwalifikacji olimpijskiej w Gdańsku. Polscy siatkarze w 83 min rozprawili się z niewygodnym rywalem i wprost go zmietli z parkietu. Wynik 3:0 jest wielce wymowny, bo chyba nikt nie oczekiwał tak koncertowej gry naszej drużyny. Każdy z zawodników zrealizował wszystkie założenia wręcz perfekcyjnie i w tym razem na wyróżnienie zasłużył cały zespół, a nie jeden zawodnik. Droga do Tokio stoi otworem. Pozostał jeszcze tylko jeden krok, mecz ze Słowenią. – Radość po wygranej była kilka minut, a teraz koncentrujemy się na Słoweńcach – zadeklarował przyjmujący, Aleksander Śliwka.

Trener biało-czerwonych Vital Heynen nie byłby sobą, gdyby znów nie zaskoczył fachowców. Wydawało się, że pozycja Dawida Konarskiego jako atakującego nr 1, jest niepodaważalna. A tymczasem na parkiecie pojawił się Maciej Muzaj, który w meczu z Tunezją po jednym z nieudanych zagrań był mocno rugany przez szkoleniowca.

To jednak nie Muzaj był główną postacią pierwszego seta, lecz Vilfredo Leon. Wszyscy zastanawiali się, kiedy Kubańczyk z polskim paszportem wreszcie zaskoczy i zaprezentuje najwyższe umiejętności. A że je ma, nikt nie wątpił, bo nie raz to pokazał. Może to nie był jeszcze szczyt jego możliwości, lecz zaprezentował większą ich próbkę. Zdobył 6 pkt, groźny był polu serwisowym (zaledwie jeden błąd) i Francuzi mieli z nim sporo kłopotów. Pozostali zawodnicy dzielnie mu sekundowali, z kolei Michał Kubiak w obronie wręcz wykonał mrówczą robotę. O wygranej w tej partii zadecydował jednak przede wszystkim blok. Polacy zdobyli nim aż 6 „oczek”, a rywale tylko jeden.

Impet biało-czerwonych nie osłabł, a wręcz jeszcze wzrósł. W II partii niemal zbliżyli się do prefekcji. Prowadzili nawet 20:12. Francuzi byli zupełnie rozbici. Heynen dokonał zmian i „trójkolorowi” wywalczyli 7 „oczek” w 2. seriach. Jednak strat nie byli w stanie odrobić.
W hali ERGO Arena zapachniało triumfem, ale trzeba było wygrać jeszcze jedną odsłonę. Koncentracja została utrzymana do samego końca i rywale nie byli w stanie w niczym zaszkodzić biało-czerwonym.

– To mecz na medal olimpijski i to dla mnie nie ulega żadnych wątpliwości. Zespół zagrał na wysokim poziomie i wszyscy zasłużyli na słowa uznania – piał z zachwytu wicemistrz świata z 2006 roku, z kolei teraz komentator Polsatu, Łukasz Kadziewicz.

Droga do Tokio została skrócona i pozostał jeszcze jeden krok. Trzeba wygrać przynajmniej seta ze Słowenią, by zapewnić sobie paszporty olimpijskie.

Polska – Francja 3:0 (25:21, 25:19, 25:20)

POLSKA: Drzyzga (5), Leon (17), Nowakowski (6), Muzaj (9), Kubiak (11), Bieniek (9), Zatorski (libero) oraz Wojtaszek (libero), Konarski, Łomacz, Śliwka. Trener Vital HEYNEN.

FRANCJA: Toniutti, Tillie (7), Le Roux (3), Boyer (9), N’Gapeth (8), Chinenyeze (7), Grebennikov (libero) oraz Patry (2). Lyneel (2), Brizard (2), Le Goff (3). Trener Laurent TILLIE.

Sędziowali Vladimir Simonović (Serbia) i Anderson Cacador (Brazylia). Widzów 9970.

Przebieg meczu

I: 10:7, 15:12, 20:15, 25:21.
II: 10:8, 15:11, 20:12, 25:19.
III: 10:9, 15:11, 20:16, 25:20.

Bohater – BIAŁO-CZERWONI.

Mic., Sow.

 

Na zdjęciu: Radość biało-czerwonych była uzasadniona. Fot. FIVB

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem