Fura szczęścia

Za wrażenie artystyczne w futbolu punktów się nie przyznaje. Piłkarze Korony wprawdzie na początku spotkania wyglądali na wystraszonych (przejęli się renomą przeciwnika?), lecz w miarę upływu czasu zaczęli nabierać wiatru w żagle i coraz częściej zagrażać jedenastce ze stolicy. Motorem napędowym gospodarzy był Matej Puczko, którego wszędzie było pełno – raz nękał rywali na lewej flance, by potem przenieść się na prawą stronę boiska i tak konstruować akcje zaczepne swojej drużyny.

Pierwsi dogodną sytuację do zdobycia bramki mieli goście – w 13 minucie po dośrodkowaniu Arvydasa Novikovasa z rzutu rożnego główkował Jarosław Niezgoda, lecz piłka po przeleciała obok słupka. Cztery minuty później dla odmiany z ulgą odetchnęli legioniści, gdy idealnie obsłużony przez Puczkę Wato Arweładze przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Kolejna próba wicemistrza Polski zakończyła się zdobyciem gola. Po stracie piłki przez Arweładze lewą flanką przedarł się Paweł Stolarski, idealnie podał do nadbiegającego Novikovasa, a ten sprytnym uderzeniem otworzył wynik meczu.

Starania gospodarzy zakończyły się sukcesem w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszej połowy. Puczko płasko zacentrował z lewego skrzydła, a Michal Papadopulosa uprzedził Inakiego Astiza i zaskoczył Radosława Majeckiego.

Po przerwie kielczanie byli dłużej w posiadaniu piłki, ale ich akcjom zaczepnym brakowało należytego wykończenia. Pomysłu starczało im tylko do pola karnego przeciwnika, więc Majecki nie musiał zbyt często interweniować. W 59 minucie po podaniu Jarosława Niezgody anemicznie strzelał Artur Jędrzejczyk, więc Paweł Sokół nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. Dziesięć minut później wprowadzony za Novikovasa Walerian Gwilia uderzał z rzutu wolnego, lecz interwencja bramkarza Korony była bezbłędna.

Gdy wydawało się, że oba zespoły pogodzi remis, rzut z autu wykonywał Stolarski. Piłkę przedłużył głową Jose Kante, a pozostawiony bez opieki przed bramką Korony Gwilia dokonał egzekucji, pakując futbolówkę do siatki. Sędzia Mariusz Złotek nawet nie wznawiał gry ze środka boiska.

 

Korona Kielce – Legia Warszawa 1:2 (1:1)

0:1 – Novikovas, 24 min (asysta Stolarski), 1:1 – Papadopulos, 45 min (asysta Puczko), 1:2 – Gwilia, 90+4 min (asysta Kante).

KORONA: Sokół – Gardawski, Kovaczević, Marquez, Dziwniel – Gnjatić, Żubrowski – Arweładze (46. Jukić), Cebula (79. Paczinda), Puczko – Papadopulos (61. Djuranović) Trener Gino LETTIERI. Rezerwowi: Kukić, Tzimopoulos, Skrzecz, Zalazar, Sewerzyński, Żyro.

LEGIA: Majecki – Lewczuk, Astiz, Jędrzejczyk, Stolarski – Antolić, Jodłowiec (68. Nagy) – Novikovas (61. Gwilia), Martins, Luquinhas – Niezgoda (61. Kante). Trener Aleksandar VUKOVIĆ. Rezerwowi: Cierzniak, Luis Rocha, Kulenović, Karbownik, Remy, Carlitos.

Sędziował Mariusz Złotek (Gorzyce). Widzów: 11692. Żółte kartki: Gardawski (56. faul), Marquez (70. faul) – Lewczuk (60. faul), Kante (74. faul), Astiz (80. faul).
Piłkarz meczu Artur JĘDRZEJCZYK

 

Na zdjęciu: Walerian Gwilia zapewnił Legii komplet punktów w Kielcach.

 

GŁOS TRENERÓW

Aleksandar VUKOVIĆ: – Mecz był taki, jakiego się spodziewaliśmy – trudny, zacięty. Pierwszą połowę graliśmy tak, jak sobie życzyliśmy, spokojnie czekaliśmy na swoje szanse. Początek II połowy to był duży kryzys, przede wszystkim fizyczny, kiedy było widać, że drużyna walczy ze sobą. Tak to jest, niestety nie dość, że mamy taką częstotliwość meczów, to jeszcze gramy w taki dzień, taką pogodę, a to dużo kosztuje. To spotkanie jest dowodem na to, że w życiu nie wolno się poddawać, tylko szarpać do końca i dawać z siebie wszystko, a jest szansa, że przyjdzie nagroda, tak jak przyszła dzisiaj do nas w ostatniej sekundzie.

Gino LETTIERI: – Wydaje mi się, że na początku zagraliśmy zbyt strachliwie. Jak dla mnie, zbyt dużo było piłek do tyłu, defensywnych, zamiast zagrań do przodu. Od jakiejś 15-20. minuty zaczęło to wyglądać o wiele lepiej. Ale wtedy straciliśmy bramkę, w momencie kiedy to my byliśmy częściej w posiadaniu piłki. Drużyna potem zaczęła się ładnie prezentować się na boisku, widać było, że chce walczyć, potrafi to robić i wtedy udało nam się wyrównać na 1:1. W drugiej części znów staraliśmy się zdobyć gola, ale pomimo że walczyliśmy, to czegoś nam zabrakło.

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ