Furlepa: Spór rozstrzygnę w sądzie

Bogdan NATHER: Dlaczego nie jest pan już trenerem Kotwicy Kołobrzeg? O ile mnie pamięć nie myli, latem ubiegłego roku podpisał pan z tym klubem dwuletni kontrakt.

Jan FURLEPA: – Drugiego stycznia bieżącego roku dostałem wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Ot, i cała tajemnica. W związku z tym jestem w tej chwili bezrobotny.

Zamierza pan dochodzić swoich praw? Mam na myśli odprawę finansową za zerwany kontrakt.

Jan FURLEPA: – Kotwica nie chce w ogóle ze mną rozmawiać, jej przedstawiciel twierdzą, że mają podstawy prawne do takiego załatwienia sprawy. Tymczasem w moim kontrakcie był zapis, że możemy wcześniej rozwiązać współpracę za porozumieniem stron, więc sprawa może oprzeć się o sąd. Więcej na ten temat nie mogę publicznie powiedzieć.

Popełnił pan błąd, przyjmując latem ofertę z Kołobrzegu? Mógł pan przecież dalej pracować w Kluczborku…

Jan FURLEPA: – Propozycja z Kołobrzegu była kusząca. W Kluczborku prezes Waldemar Sosin zaproponował mi budowę drużyny od podstaw, na miarę możliwości organizacyjnych i finansowych klubu. Natomiast negocjujący ze mną w imieniu Kotwicy Adam Dzik, który później został prezesem klubu, przedstawił ciekawszy projekt pod względem sportowym. Zaproponował mi mianowicie dwuletni kontrakt i w tym czasie miałem awansować z zespołem do II ligi. Jeżeli nie udałoby się za pierwszym podejściem, pozostawał następny sezon. Jestem ambitnym trenerem, dlatego przyjąłem wyzwanie. Tym bardziej, że prezes Dzik zapewnił mnie o dwuletniej współpracy. Życie pokazało jednak co innego, a ja przekonałem się, ile warte jest jego słowo.

W Kotwicy wcześniej połamali sobie zęby inni trenerzy, między innymi Piotr Tworek i Ryszard Wieczorek. Nie był to dla pana wystarczający sygnał ostrzegawczy?

Jan FURLEPA: – Po rozmowie z trenerem Ryszardem Wieczorkiem zdawałem sobie doskonale sprawę, że nie będzie łatwo i kolorowo. Jednak jak to mówią słowa pewnej piosenki, „przeżyj to sam”. Powtarzam – jestem ambitnym człowiekiem, więc podjąłem się tego zadania. Po 17. kolejkach Kotwica ma 10 punktów straty do lidera, Mieszka Gniezno. Skoro jednak jesienią poniosła taką stratę, to wiosną mogłaby ją odrobić. Dopóki bowiem piłka w grze… Przygotowałem szczegółowy plan przygotowań, aż do pierwszego meczu z rezerwami Pogoni Szczecin.

Do jakich błędów jest pan gotowy przyznać się? Co lub kto zawiódł?

Jan FURLEPA: – Postawiłem na młodzieżowca w bramce. W Odrze Opole ten pomysł mi wypalił, Tobiasz Weinzettel spisywał się bardzo dobrze. Niestety, w Kotwicy ten wariant się nie sprawdził, to był gwóźdź do mojej trumny. Podałem rękę napastnikowi Dawidowi Wolnemu, ale on nie dał nam odpowiedniej jakości. Strzelił jesienią tylko cztery bramki, a powinien co najmniej dwanaście, bo miał dogodnych okazji bez liku. Niestety, nie miałem dla niego zmiennika. Teraz Kotwica pozyskała Dawida Retlewskiego, który jesienią dla zespołu ze Starogardu Gdańskiego strzelił 11 bramek. Plany pokrzyżowały mi również urazy Mateusza Słodowego i Gabriela Nowaka, lecz kontuzji żaden trener nie jest w stanie przewidzieć.

Spór z Kotwicą blokuje panu ewentualną pracę w innym klubie?

Jan FURLEPA: – Nie. Mogę podjąć pracę w dowolnym klubie i w dowolnym momencie. Jestem jednak realistą i najwcześniej oferta może pojawić się w połowie kwietnia. To dotyczy nie tylko mnie, ale również innych bezrobotnych trenerów. Nie czuję się wypalony, więc nie myślę o przejściu na emeryturę.

 

Na zdjęciu: W Kotwicy Kołobrzeg trener Jan Furlepa nie zagrzał długo miejsca…