Futbol nie jest łatwy

Tymczasem to Belgia okazała się lepsza i ona zagra w półfinale. – Rozegraliśmy dobre spotkanie. Częściej utrzymywaliśmy się przy piłce. Stworzyliśmy sobie sporo bramkowych okazji. Różnica polegała jednak na tym, że nie byliśmy w stanie zdobyć większej ilości bramek od naszego przeciwnika. Belgia była skuteczniejsza. Bardziej efektywna i to ona zagra o finał – powiedział po spotkaniu Tite, selekcjoner „Canarinhos”.

Sędziowanie? Bez komentarza

Z przebiegu gry, to właśnie jego zespół był zespołem lepszym. W drugiej połowie Brazylijczycy dominowali na placu gry. Stworzyli wiele okazji, ale wykorzystali tylko jedną. Bramkę strzelił wprowadzony na boisko z ławki Renato Augusto, który miał też szansę na to, aby doprowadzić do wyrównania. Można powiedzieć, że w doliczonym czasie gry „piłkę meczową” miał na nodze Neymar, ale jego strzał w pięknym stylu obronił Thibaut Courtois. – Cóż, futbol nie jest łatwy. Często jest tak, że różnicę robi jeden zawodnik. Tym razem był nim belgijski bramkarz – podkreślał selekcjoner „Canarinhos”, który jednak nie dał się sprowokować dziennikarzom na bardziej dogłębne zwierzenia. – Pytacie mnie o sędziowanie… Nie będę tego komentował, bo od razu pojawiłby się opinię, że narzekam. A ja nie chcę tego robić – stanowczo powiedział Tite. Przedstawicielom mediów chodziło głównie o sytuację z 56. minuty spotkania. Wówczas, w polu karnym, padł Gabriel Jesus. Po kontakcie z belgijskim obrońcą, Vincentem Kompany’m. W pierwszej chwili wydawało się, że sędzia Milorad Mażić podyktował rzut karny. Tymczasem serbski arbiter skonsultował się z VAR-em i ostatecznie nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. W Brazylii nie brakuje jednak głosów, że rozjemca powinien przynajmniej osobiście obejrzeć całą sytuację na wideo.

Rzetelny i odpowiedzialny

Po spotkaniu w „Kraju kawy” ruszyła lawina poszukiwania winnych, a także dyskusja o tym, czy Tite powinien pozostać na stanowisku selekcjonera narodowego zespołu. O dziwo większość kibiców uważa, że trener powinien pozostać szefem reprezentacji. – W tym momencie nie zamierzam odpowiedzieć na to pytanie. Nadal jestem bowiem za bardzo zaangażowany w mecz z Belgią. Ja nadal rozgrywam w sobie to spotkanie. Po takiej rywalizacji naprawdę nie jest łatwo przejść do porządku dziennego – zakończył swoją wypowiedź na ten team brazylijski trener. Media podkreślają natomiast, że zespół pod wodzę Tite przegrał dopiero drugi z dwudziestu sześciu meczów. Że drużyna pozbierała się. Że potrafi grać dobrze w piłkę i potrafi wygrywać. Niepowodzenie, czyli porażka z Belgią, to moment, w którym należy przemyśleć kilka spraw. Omówić przyczyny porażki, a nie zwalniać trenera, który jest osobą rzetelną i odpowiedzialną. Dziennik „O Globo” zwraca uwagę na fakt, że za rok Brazylię czeka turniej Copa America u siebie w domu. Prestiż kontynentalnych mistrzostw, a mundialu, to zupełnie coś innego. Ale Tite zna już smak występu na ważnym turnieju, a dodatkowo poczuł gorycz porażki. – Jest nam dziś smutno, ale ja też nie zawsze wygrywałem. Myślę, że ta drużyna i ten szkoleniowiec jest w stanie dokonać wielkich rzeczy. Nawet takich, które stały się udziałem moim i moich kolegów z boiska – powiedział Cafu, kapitan brazylijskich mistrzów świata z 2002 roku.