„Gała” się nie poddaje

W ostatniej kolejce gol Przemysława Gałeckiego strzelony w doliczonym czasie gry uratował Rozwojowi punkt w dalekim Stargardzie (1:1). Dla 35-letniego środkowego obrońcy był to już 30. ligowe trafienie w barwach drużyny ze Zgody 28 – a pierwsze od ponad dwóch sezonów. – Jak na obrońcę, który w jednym miejscu jest przez 10 lat, te 30 bramek to wynik… taki akurat. Sądzę, że niejeden zawodnik grający na mojej pozycji dorobił się w takim okresie podobnej liczby. Fajnie, że znowu udało się trafić, bo faktycznie miałem dość długą przerwę – przyznaje „Gała”, który jest jednym z symboli najnowszej historii 93-letniego klubu.

Wyjście z szafy

Środkowy obrońca, który do Rozwoju trafił w 2008 roku z Walki Makoszowy, rozpoczął już 11. sezon w Katowicach, choć nieraz wydawało się, że jego dni są policzone. – Przyznam się, że od czterech czy pięciu lat, im bliżej końca rozgrywek, tym bardziej… martwię się, że mi podziękują. Na miesiąc czy dwa przed finiszem rundy wiosennej staram się przygotowywać na to, że klub może nie przedłużyć ze mną kontraktu. Delikatnie szukam więc sobie następnej „przystani” w IV lidze, chociaż oczywiście nie chciałbym do niej „zawijać”. Wiem, że po odejściu z Rozwoju nie będę miał zamiaru kończyć z piłką, tylko jeszcze gdzieś pogram. To żadna ujma występować w IV lidze – zaznacza Gałecki, który w ostatecznym rozrachunku zawsze okazuje się jednak Rozwojowi potrzebny.

– Bywały momenty, kiedy byłem już „schowany do szafy”. Tak było choćby za trenera Smyły. W poprzednim roku też nie było wesoło. Jesienią drużyna notowała kiepskie wyniki, a w październiku doznałem kontuzji łydki. Przez dwa miesiące chodziłem do siłowni. Dzięki temu doprowadziłem się do stanu używalności i spokojnie mogłem zacząć zimowy okres przygotowawczy. Czułem się potem bardzo dobrze. Wiosną grałem, a drużyna punktowała i u siebie zwyciężała praktycznie każdy mecz. Może takie sytuacje mi służą, bardziej mobilizują? Gdy jestem trochę odstawiony, to bardziej się sprężam, by jeszcze powalczyć o swoje. Chyba muszę do tego wrócić, by raz na rok zebrać się i popracować ciut bardziej niż tylko na samych treningach w klubie – zastanawia się 35-latek.

Ulubiony rower

Jednym z jego znaków rozpoznawczych jest… rower. Gdy tylko dopisuje pogoda, „Gała” właśnie na nim dociera na treningi. Co prawda teraz mieszka w Katowicach i jest mu nieco łatwiej, ale w przeszłości problemem nie była nawet droga z rodzinnego Zabrza. – Teraz mieszkam 5 kilometrów od Rozwoju. W dwie strony daje więc 10 kilometrów, a nieraz pojadę też po treningu do Zabrza. Codziennie aktywnie spędzam czas na rowerze. Ja po prostu lubię przyjechać na trening, poćwiczyć, zmęczyć się, spocić. Nie mam z tym problemów – podkreśla.

Ten sezon rozpoczął jako jeden z trzech podstawowych środkowych obrońców Rozwoju, u boku Seweryna Gancarczyka i Damiana Lepiarza. Po dotkliwej (0:4) porażce z Widzewem „Gancarowi” i „Lepie” towarzyszył młodzieżowiec Kajetan Kunka, a Gałecki wszedł z ławki do… linii pomocy, a w końcówce biegał już w ataku, doprowadzając do remisu z Błękitymi. – I bardzo dobrze. Trenerzy będą teraz mieli pole manewru i wiedzę, że „Gałę” zawsze można puścić do przodu – uśmiecha się zawodnik. – Oby ten sezon znowu nam wyszedł. Mam na myśli utrzymanie i wysokie miejsce w klasyfikacji Pro Junior System, bo będzie chęć, bym nadal występował tu razem z młodzieżą… – zawiesza głos.

Nie ma strachu

Pierwsze trzy kolejki i 2 punkty pokazują już jednak, że o utrzymanie w II lidze nie będzie łatwo. – Nie boję się, bo skład mamy naprawdę dobry. Szkielet drużyny z wiosny, kiedy potrafiliśmy wygrać z prawie każdym, praktycznie został. Musimy złapać rytm, zapunktować za 3. Mam nadzieję, że nastąpi to już w sobotę z Pogonią Siedlce. Musimy jak najszybciej zacząć ciułać punkty. Sądzę, że po 21 jesiennych kolejkach trzeba ich będzie mieć co najmniej 30, aby wiosna była w miarę spokojna. W poprzednich trzech latach zimowaliśmy zawsze z 17 „oczkami”. Teraz mnóstwo meczów przed nami, więc czas to przerwać – ocenia „Gała”, wieloletni filar defensywy, autor gola w pucharowym boju z Legią Warszawa czy pierwszej bramki dla Rozwoju przy Bukowej w czasach, gdy w I lidze pełnił tam honory gospodarza… Wraz z jego odejściem przy Zgody skończy się pewna epoka. Ale na razie wciąż daje do zrozumienia, że nie musi nastąpić to prędko.

 

Na zdjęciu: Pozory mylą – Przemysław Gałecki (z lewej) nie ma zamiaru wywieszać białej flagi.

 

LICZBA

237

MECZÓW o ligowe punkty rozegrał w barwach Rozwoju Przemysław Gałecki

 

Sobota, 10 sierpnia

  • KATOWICE – 17.00: Rozwój – Pogoń Siedlce
  • RYBNIK – 17.00: ROW 1964 – Resovia
  • BOGUCHWAŁA – 17.00: Stal Stalowa Wola – Widzew Łódź
  • PRUSZKÓW – 18.00: Znicz – Błękitni Stargard
  • GRUDZIĄDZ – 18.00: Olimpia – Radomiak
  • BEŁCHATÓW – 19.00: GKS – Skra Częstochowa
  • ŁĘCZNA – 20.00: Górnik – Ruch Chorzów
  • Niedziela, 12 sierpnia
  • ELBLĄG – 18.00: Olimpia – Siarka Tarnobrzeg