Gareth Bale stawia ultimatum

Real miał najgorszy sezon od lat, w którym zdobył tylko jeden tytuł, a właściwie go obronił – to Klubowy Puchar Świata. Rozgrywany pod koniec grudnia, gdy wszyscy myślami są przy świętach. Turniej w słabej obsadzie, w którym zwyciężają faworyci, zaczynający grę od półfinału. Real w pierwszym meczu pokonał Kashimę 3:1, hat-trick zaliczył Gareth Bale, który teraz jest wypędzany z klubu, chociaż ma jeszcze trzyletni kontrakt. To najdroższy zawodnik w historii Real Madryt, jedyny kosztował ponad 100 milionów euro.

Benzema się zmobilizował

Trener Zinedine Zidane ma opanować kryzys i przewietrzyć szatnię na skalę niespotykaną dotąd w Realu. Lista zawodników do skreślenia jest długa, a na jej czele widnieje Bale. Jego 6 lat w Realu to wzloty i upadki, uzupełniane plagą kontuzji. Ponad 20 urazów skutecznie zahamowało rozwój Walijczyka, który miał być coraz lepszy, a jest coraz gorszy. Szczególnie widoczne było to w ostatnim sezonie, po odejściu Cristiano Ronaldo. Na jego następcę kreowano Garetha Bale. Do spółki z Karimem Benzemą mieli utrzymać bramkowe saldo po stracie najlepszego strzelca. Początek był obiecujący, w trzech pierwszych meczach ligi zdobyli 7 goli. Jednak potem było coraz gorzej. Benzema zmobilizował się w marcu, gdy zaczęto mówić o tym, że powinien odejść. Zaczął strzelać gole, sezon zakończył z 30 trafieniami na koncie. Najwięcej od siedmiu lat. Nikt już nie wspomina o jego odejściu.

Ja już skończyłem

Garetha Bale’a nic nie było w stanie zmobilizować. Tylko 14 goli, kolejne 5 kontuzji, brak motywacji, izolacja od zespołu. Gdy trener zdejmował go z boiska, nie siadał na ławce, ale szedł do szatni, potem na stadionowy parking i odjeżdżał, nie czekając na koniec meczu. Nic już go nie obchodził, on skończył grę. Gdy fotoreporter dziennika „As” zrobił mu zdjęcie w trakcie takiej eskapady, zrobiono z tego aferę. Okazało się jednak, że nie było to ani pierwszy, ani ostatni raz. Niechęć wobec niego rosła, gdy pojawiał się na boisku, był wygwizdywany. Wreszcie Zidane oświadczył mu, że już na niego nie liczy i ma szukać nowego klubu. Pomijał go przy ustalaniu kadry na mecze, dopiero w ostatnim spotkaniu sezonu posadził na ławce. Jednak nic ponadto. Może i lepiej, bo gwizdów byłoby jeszcze więcej. Real przegrał 0:2.

Hiszpania. Wszyscy razem, czyli… osobno

Bogaty niech płaci

Real buduje nowy zespół, wszyscy o tym wiedzą i gdzie się ruszy, napotyka na wygórowane ambicje. Serb Luka Jović z Eintrachtu Frankfurt miał kosztować 60 mln euro, co po jednym dobrym sezonie w Bundeslidze jest wysoką kwotą. Jović dogadał się z Realem, a tymczasem Eintracht podniósł żądania do 100 milionów! Tego Real nie zapłaci. Krocie chcą za Edena Hazarda, Paula Pogbę, Neymara, Kyliana Mbappe. Szybko okazało się, że deklarowana na transfery suma 500 milionów euro nie wystarczy. Real musi pozbyć się zawodników, żeby wygospodarować kolejne 300 milionów.

Za Bale oczekiwano 70 milionów, ale chętnych brak. Kiepski stan zdrowia i roczne pobory w wysokości 17 mln euro działają odstraszająco. Real ma problem, a Bale tym się nie przejmuje. Oświadczył, że odejdzie, jeśli klub zapłaci mu za pozostałe trzy lata kontraktu, czyli 51 milionów euro, albo znajdzie mu nowego pracodawcę. Jak nie, to co będzie? – Będę miał więcej czasu na grę w golfa – oświadczył.

 

Na zdjęciu: Jak widać Gareth Bale wcale nie przejmuje się swoją sytuacją w Realu Madryt.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ