Gdyby nie trzecia kwarta…

Arka była zdecydowanym faworytem starcia w Gliwicach. Wygrała siedem ostatnich meczów i ma realne szanse na zakończenie fazy zasadniczej na pierwszym miejscu. [Przemysław Frasunkiewicz], trener zespołu z Wybrzeża, przestrzegał jednak przed lekceważeniem GTK. – To mocna drużyna, o czym przekonało się już kilka ekip – mówił przed meczem.

Jego słowa sprawdziły sił. Gospodarze przystąpili do spotkania bez respektu dla rywali. Początkowo przeważali goście, ale gliwiczanie cały czas byli blisko. A w drugiej kwarcie zapachniało sensacją. Gdynianie pudłowali, a kolejne akcje skutecznie wykańczali Damonte Dodd i Myles Mack. GTK wygrywało różnicą aż 11 punktów. Frasunkiewicz od razu poprosił po przerwę. Jego uwagi przyniosły efekt. Arka jeszcze przed przerwą odrobiła większość strat, a po przerwie pokazała swój potencjał. – W szatni padło parę cierpkich słów, ba nasza gra nie wyglądała najlepiej. W trzeciej kwarcie pokazaliśmy naszą top koszykówkę – przyznał [Bartłomiej Wołoszyn], skrzydłowy Arki.

Gdynianie przede wszystkim zdecydowanie lepiej bronili, w ataku natomiast zrezygnowali z rzutów zza linii 6,75 m, stawiając na dogrywanie piłki pod kosz. Zmiana taktyki zdała egzamin. Goście przejęli inicjatywę. Ich przewaga błyskawicznie wzrosła do 16 punktów. I chyba uznali, że to wystarczy. W ostatniej kwarcie znów za wszelką cenę próbowali trafiać „trójki”. A że nie mieli najlepszego dnia, to pudłowali. Gliwiczanie połowicznie wykorzystali rozkojarzenie rywali. Zbliżyli się do ich na cztery „oczka”, ale w końcówce zabrakło im zimnej krwi. – W trzeciej kwarcie Atka zagrała naprawdę bardzo dobrze w defensywie i nie potrafiliśmy się przez nią przebić. Mimo pościgu nie daliśmy rady. Ta trzecia kwarta ustawiła wynik – przyznał [Kacper Radwański], skrzydłowy GTK.

GTK Gliwice – Arka Gdynia 74:78 (24:23, 21:19, 10:24, 19:12)

GLIWICE: Słupiński, Mack 11 (2×3), Radwański 7 (2×3), Dodd 19, LaChance 7 – Morgan 8, Marek Piechowicz 2, Dłoniak 5 (1×3), Kiwilsza, Robak, Washington 15 (1×3). Trener Paweł TURKIEWICZ.

GDYNIA: Wołozyn 12 (2×3), Florence 12 (2×3), Łapeta 5, Dulkys 9 (2×3), Bostic 14 (1×3) – Ponitka 5 (1×3), Garbacz, Kamiński, Upshaw 15, Ginyard 6. Trener Przemysław FRASUNKIEWICZ.

 

Na zdjęciu: Gliwiczanie robili, co mogli, ale Adama Łapety (w środku) zatrzymać się im nie udało.