Gdzie biznes nie może, tam samorząd pomoże

Przemysław Tychmanowicz

Nie Warszawa, ale Wrocław i Lublin wydają najwięcej na wsparcie lokalnych klubów sportowych w najpopularniejszych dyscyplinach. Jeśli chodzi o kwoty przeliczone na mieszkańca, równych sobie nie mają Polkowice – wynika z raportu „Rzeczpospolitej”.


Ile pieniędzy samorządy przeznaczają na wsparcie klubów sportowych? Które z nich są najhojniejsze? Które kluby i dyscypliny sportu mogą liczyć na największe pieniądze? „Rzeczpospolita” postanowiła zajrzeć za kulisy finansowej strony sportu w Polsce.

W tym celu przeprowadziliśmy szczegółową ankietę wśród samorządów. Zapytaliśmy w niej o wsparcie finansowe dla klubów uczestniczących w najważniejszych rozgrywkach drużynowych w kraju. Pod uwagę wzięliśmy: piłkę nożną (Ekstraklasa, I i II liga), piłkę ręczną, siatkówkę, koszykówkę, żużel oraz hokej na lodzie (najwyższe klasy rozgrywek).

Ankietę wysłaliśmy w sumie do 74 samorządów. Dostaliśmy aż 73 odpowiedzi, z czego tylko dwa miasta – Lubin i Police, odpowiedziały, że nie wydawały w 2020 r. pieniędzy na wsparcie lokalnych klubów. Tam jednak rolę mecenasów sportu pełnią wielkie koncerny przemysłowe. Sosnowiec był jedynym miastem, które mimo ponawianych próśb nie odpowiedziało na ankietę.

Ważne źródło dochodów

Zebrane przez nas dane wskazują, że wsparcie samorządów ma ogromne znaczenie dla wielu klubów, a nawet całych dyscyplin. Kwoty mówią zresztą same za siebie. Z naszego badania wynika, że w 2020 r. do kasy klubów trafiło od samorządów prawie 271 mln zł (rok wcześniej było to niemal 283 mln zł).

Prawie połowa z tej kwoty trafiła do klubów piłki nożnej. W sumie otrzymały one niemal 134 mln zł wsparcia. Do samych klubów grających w Ekstraklasie popłynęło ponad 59 mln zł. To nieporównywalnie więcej od tego, ile dostają kluby z najwyższych klas rozgrywkowych w innych dyscyplinach sportowych. Zespoły koszykówki męskiej otrzymały nieco ponad 32 mln zł. W przypadku żużla było to niespełna 21 mln zł. Kluby piłki ręcznej mężczyzn zebrały prawie 19 mln zł, zaś siatkówki 18,5 mln zł. Kluby hokejowe mogły w ubiegłym roku liczyć na 13,5 mln zł.

Prawidłowością jest także to, że samorządy większe pieniądze łożą na rozgrywki męskie. Zespoły koszykówki damskiej otrzymały bowiem 14,5 mln zł. W przypadku siatkówki pań było to niecałe 10,9 mln zł, zaś piłki ręcznej nieco ponad 8 mln zł.

– Wychodząc z tradycyjnej perspektywy myślenia o gospodarce rynkowej, można by oczekiwać, że kluby będą się utrzymywały wyłącznie z własnych środków, do których zaliczamy też kontrakty sponsorskie z prywatnymi przedsiębiorcami. W Polsce, ale i w innych krajach, tak jednak nie jest – mówi Łukasz Skrok ze Szkoły Głównej Handlowej.

Dlaczego tak się dzieje? – Częściowo wynika to z europejskiego, wielopoziomowego modelu rozgrywek, który rodzi pewne ryzyka i wymusza określone strategie funkcjonowania. Im niższa klasa rozgrywkowa, do której każdy klub może spaść na skutek serii niepowodzeń w rywalizacji sportowej, czy mniej popularna wśród widzów dyscyplina sportu, tym trudniej jest przecież o utrzymanie przez kluby stabilnych źródeł przychodów – podkreśla Skrok.

– Z drugiej strony mamy natomiast wieloletnie zobowiązania finansowe związane z budową, modernizacją i utrzymaniem infrastruktury sportowej, a w pewnych dyscyplinach także tworzeniem drużyny. Nie zaskakuje zatem, że w wielu krajach europejskich samorządy wspierały i wspierają funkcjonowanie sportu zawodowego – dodaje.

Perspektywa samorządów

Liderem naszego zestawienia, jeśli chodzi o najwyższą kwotę wsparcia dla klubów w 2020 r., był Wrocław. Miasto na pomoc dla lokalnych zespołów przeznaczyło aż 19,4 mln zł. Kluczowe znaczenie ma tutaj wsparcie piłkarskiego Śląska, który w ubiegłym roku otrzymał ponad 11 mln zł. Drugi w zestawieniu jest Lublin z kwotą ponad 18,6 mln zł, a podium uzupełnia Gdańsk (prawie 13 mln zł).

– Na sport patrzymy kompleksowo. Dostrzegamy, że do jego dynamicznego rozwoju niezbędne jest zadbanie zarówno o ten uprawiany rekreacyjnie i amatorsko przez mieszkańców Wrocławia bez względu na ich wiek (m.in. programy „Trener osiedlowy” i „Trener senioralny”), poprzez najważniejszy, czyli dzieci i młodzieży, jak i na końcu o ten najbardziej profesjonalny, kwalifikowany – mówi Piotr Mazur, dyrektor biura sportu i rekreacji w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu. Dlatego Wrocław finansuje wszystkie szczeble sportu, które tworzą integralny system, wzajemnie się uzupełniają i bez siebie nie mogą sprawnie funkcjonować.

W przypadku Gdańska pomoc dla lokalnych klubów przybiera formę wykupionych akcji promocyjnych. – O wysokościach umów promocyjnych decydują prowadzone corocznie przez profesjonalne pracownie badania medialności klubów. Na 2021 r. miasto Gdańsk zawarło umowy promocyjne z klubami posiadającymi zespoły w najwyższych klasach rozgrywkowych w dyscyplinach: piłka nożna mężczyzn, piłka ręczna mężczyzn, siatkówka mężczyzn, rugby kobiet i mężczyzn, koszykówka kobiet, unihokej kobiet, futsal kobiet, hokej kobiet. Związaliśmy się również umową promocyjną z występującym w II lidze żużlowym GKS Wybrzeże, ponieważ jest to dyscyplina sportu ważna dla mieszkańców, o czym świadczy frekwencja na trybunach – wyjaśnia Izabela Kozicka-Prus z biura prezydenta Gdańska.

Biorąc pod uwagę wsparcie klubów wyrażone w kwotach bezwzględnych, wyraźnie widać dominację dużych miast wojewódzkich. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, jeśli przeliczymy kwotę wsparcia na liczbę mieszkańców. Tutaj prym wiodą Polkowice, które aktywnie wspierają pierwszoligowy zespół piłki nożnej Górnik oraz zespół koszykówki damskiej CCC. Kwota wsparcia klubów w przeliczeniu na mieszkańca w tym przypadku wyniosła w 2020 r. aż 241 zł. To znacznie więcej od kolejnych w zestawieniu Głogowa (101 zł) oraz Płocka (95 zł).

– Jak pokazują analizy, dla samorządów występy klubów mogą być narzędziem promocji miejscowości. Historycznie mógł to być również pewien rodzaj rywalizacji. Warto przy tym wspomnieć o roli i sytuacji miast oraz kontekście rywalizacji ligowej. Jak wskazują Simon Kuper i Stefan Szymański, pisząc o piłce nożnej w popularnej „Futbonomii”, w warunkach gospodarki rynkowej krajów demokratycznych najbardziej zainteresowane promowaniem się poprzez konkretny klub były przy tym raczej średnie i małe miasta. Nadal jest tak, że dużo więcej mogą one na tym zyskać, niż ma to miejsce w przypadku największych miast, które i tak są rozpoznawalne – wskazuje Łukasz Skrok.

Nasze dane wskazują jednocześnie, że największą aktywnością we wspieraniu sportu wykazują się przedstawiciele województwa śląskiego. Samorządy z tego obszaru w 2020 r. wsparły kluby sportowe kwotą prawie 60 mln zł, zostawiając tym samym resztę stawki wyraźnie w tyle. Warto jednocześnie dodać, że kluby z tego regionu mogą liczyć także na dodatkowe wsparcie. Od 2020 r. w województwie śląskim funkcjonuje stworzony przez śląski Urząd Marszałkowski, ale wzorowany na istniejącym od pięciu lat rozwiązaniu ministerialnym, Program Klub. W pierwszej edycji w ubiegłym roku rozdysponowano 800 tys. zł. Wsparcie wyniosło 10 tys. zł w przypadku klubów jednosekcyjnych i 15 tys. zł dla wielosekcyjnych. W drugiej edycji pula wzrosła do miliona złotych.

Perspektywa klubów

Dla wielu klubów z województwa śląskiego wsparcie samorządów jest wręcz finansowym tlenem, bez którego ciężko byłoby przetrwać. – Tylko dzięki pomocy samorządu w Gliwicach istnieje koszykówka na ekstraklasowym poziomie – mówi Tomasz Mucha, media manager klubu GTK Gliwice. – Środki z miasta stanowią bowiem 60–70 proc.naszego całorocznego budżetu. W ciągu roku otrzymujemy dotację w dwóch transzach, w styczniu i lipcu. Nie korzystamy natomiast na preferencyjnych warunkach używania obiektów, które są miejskie. Za wynajem hali, w której trenujemy i gramy mecze ligowe, płacimy stawki rynkowe – dodaje.

Wsparcie przyjmuje różne formy. Samorządy wchodzą czasem w rolę właścicieli klubów. – Samorząd Katowic jest wyłącznym właścicielem naszego klubu, który kilka lat temu zdecydował, że w GKS (są w nim ekstraklasowy zespół hokeja na lodzie, I-ligowa drużyna piłkarska i ekstraklasowa piłki nożnej kobiet) powinna być też sekcja siatkówki na najwyższym poziomie ligowym. Tak naprawdę tylko dzięki środkom, które otrzymujemy z samorządu, PlusLiga jest w Katowicach – podkreśla Jakub Bochenek, dyrektor sekcji siatkówki GKS Katowice.

Przyznaje, że bez wsparcia miasta trudno byłoby klubowi w ogóle funkcjonować. – Miasto w utrzymaniu naszego klubu odgrywa kluczową rolę. Jego dotacja to około 85 proc. całorocznego budżetu naszej sekcji. Nie możemy z niej pokrywać wszystkich wydatków, m.in. prowizji menedżerów czy wynagrodzenia dla osób technicznych zatrudnionych w klubie, np. księgowej. Pieniądze możemy za to przeznaczyć na wynagrodzenia zawodników, wynajem hali czy opłaty za transfery – mówi Bochenek.

Z zebranych przez nas danych wynika, że największe pieniądze i tak trafiają do klubów piłki nożnej. Do zespołów grających w Ekstraklasie, a także I i II lidze, w 2020 r. trafiło w sumie od samorządów prawie 134 mln zł. W porównaniu z 2019 r. kwota ta zmniejszyła się o około 6 mln zł. Do samych klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej trafiło ponad 59 mln zł.

Kluby piłkarskie, szczególnie te z najwyższej klasy rozgrywkowej, to dla samorządów często oczko w głowie, nawet jeżeli trzeba do tego biznesu sporo dołożyć. W 2020 r. największe wsparcie finansowe od miasta otrzymał wspomniany wcześniej Śląsk. Było to 11,1 mln zł. Tak duży zastrzyk finansowy nie dziwi jednak w kontekście tego, że to właśnie miasto jest właścicielem klubu.

Na prawie 10 mln zł mogła liczyć gdańska Lechia, a niemal 9 mln zł trafiło do kieleckiej Korony, która występuje w I lidze. Po tym jak klub spadł z Ekstraklasy w sezonie 2019/2020, zmienił się także jego właściciel, którym obecnie jest miało. Dodajmy natomiast, że mistrz Polski z sezonu 2020/2021, czyli Legia Warszawa, otrzymał od miasta prawie 5 mln zł. W tym przypadku kluczową rolę odgrywają jednak pieniądze sponsorów komercyjnych.

Komu ile dać?

Samorządy często jednak w swoich działaniach nie skupiają się na jednym klubie czy też jednej dyscyplinie sportu. Zazwyczaj na wsparcie może liczyć kilka zespołów wywodzących się z danego miasta. Na jakich zasadach rozdzielane są pieniądze?

– Gmina Wrocław, dzieląc środki budżetowe między wrocławskie kluby sportowe, stosuje zawsze wymierne kryteria oceny, do których zaliczamy m.in. wyniki we współzawodnictwie w ramach systemu sportu młodzieżowego, liczbę uczestników, kwalifikacje kadry trenerskiej, a w przypadku klubów profesjonalnych – wielkość zainteresowania rozgrywkami, popularność dyscypliny w kraju, osiągane wyniki na danym szczeblu rozgrywkowym, wreszcie reprezentowanie miasta na arenie międzynarodowej – wylicza Piotr Mazur z wrocławskiego Urzędu Miejskiego. I dodaje, że przyjęta polityka wspierania sportu znajdzie odzwierciedlenie w tworzonej obecnie wrocławskiej strategii sportu.

– Dotacje są przyznawane w trybie konkursowym zgodnie z ustawą o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie – mówi z kolei Beata Stepaniuk-Kuśmierzak, zastępca prezydenta Lublina ds. kultury, sportu i partycypacji. Wnioski o wsparcie oceniane są pod względem formalnym i merytorycznym, a ostateczny wybór jest dokonywany na podstawie rekomendacji komisji konkursowej.

Nie wszystko da się policzyć

Sport to nie tylko rywalizacja, której odzwierciedleniem są ligowe tabele. Nie wszystkie efekty wspierania aktywności sportowej da się także przeliczyć na konkretne kwoty. – Jeśli ograniczylibyśmy naszą perspektywę do najlepszych klubów w najmocniejszych rozgrywkach i najbardziej popularnych dyscyplinach sportowych, to na gruncie teorii ekonomii sens wsparcia samorządów byłby dyskusyjny – mówi Łukasz Skrok. – Myśląc jednak o sporcie szerzej jako aktywności sportowej dzieci, młodzieży i dorosłych, realizowanej także w klubach rywalizujących w niższych klasach rozgrywkowych, możemy doszukiwać się tzw. pozytywnych efektów zewnętrznych, co z perspektywy teorii ekonomii uzasadnia wsparcie publiczne – dodaje.

Z takiego założenia wychodzi m.in. miasto Gdańsk. – Wspieranie zdrowego trybu życia mieszkańców jest jednym z najważniejszych zadań gdańskiego samorządu – podkreśla Izabela Kozicka-Prus z gdańskiego ratusza. Jak dodaje, miasto o sporcie myśli nie tylko tu i teraz. Plan działania w tej dziedzinie jest ujęty w strategii rozwoju na kolejne dziesięć lat.

– W tym roku dotacje dla klubów prowadzących szkolenie dzieci i młodzieży wyniosą prawie 6,27 mln zł. To wzrost o ok. 50 proc. w porównaniu z 2020 r., mimo pandemii. W ostatnim czasie przekonaliśmy się, jak ważną rolę odgrywa w naszym życiu sport, nie tylko w kontekście kondycji fizycznej, ale także psychiki. Zajęcia sportowe realizowane poprzez kluby dla dzieci i młodzieży to również promocja zdrowego trybu życia, nauka współpracy w drużynie i zdrowa rywalizacja – mówi Kozicka-Prus.

Z raportu „Rzeczpospolitej” wynika, że zdecydowana większość dużych klubów w najpopularniejszych dyscyplinach drużynowych w Polsce funkcjonuje przede wszystkim dzięki finansowaniu z samorządów. Wyjątkiem od tej reguły jest piłkarska Ekstraklasa, finansowana przez sponsorów i posiadająca wpływy z praw telewizyjnych. W jej przypadku, choć konsekwencje byłyby poważne, brak wsparcia z budżetów miast i gmin nie doprowadziłby do załamania rozgrywek.

W innych dyscyplinach, jeśli kluby straciłyby pieniądze z samorządów, mogłoby to doprowadzić do zawieszenia ich działalności, a tym samym postawienia najwyższych lig rozgrywek pod znakiem zapytania. Dowód? Próżno szukać klubu w najwyższej klasie jakiejkolwiek dyscypliny z miasta, które nie wspiera zawodowego sportu. Taki jest los zespołów sportowych w Krakowie i Poznaniu. Małe zainteresowanie włodarzy lokalnymi klubami – mierzone w złotych polskich – sprawia, że kibice nie mogą poczuć emocji związanych z walką o mistrzostwo poza piłką nożną i hokejem (utrzymywanym w całości przez prywatnego sponsora).

Współpraca Michał Micor

Dane zebrała i opracowała Anna Ogonowska-Rejer


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus