Gerard Badia: Inni ludzie mają gorzej

 

Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że jedną z piłkarskich aktywności, jakie panu zostały, to… udzielanie wywiadów.
Gerard BADIA: – Aż tak źle nie jest, faktycznie dziennikarze dzwonią, ale bywało więcej wywiadów w przeszłości. Nie jest tak, że ciągle tylko chodzę z telefonem. Wbrew pozorom w domu jest co robić, zwłaszcza, gdy ma się dwójkę dzieci.

Jest pan Katalończykiem, południowcem. Macie inną mentalność. Nakaz siedzenia w domu to… najgorsza kara?
Gerard BADIA: – Czasem jest trudno, bo chciałoby się wyjść, porobić coś innego. Każdy dzień obecnie wygląda niemal tak samo. To jednak mały problem w stosunku do tego, co dzieje się obecnie na świecie. Jeśli chcemy skończyć z wirusem, to izolacja jest niezbędnym elementem. Nie ma innego wyboru w tej chwili.

To jak to jest z tą izolacją. Jak pan porówna Polskę i Hiszpanię?
Gerard BADIA: – W poprzedni weekend była bardzo ładna pogoda i widziałem wiele spacerujących osób. Jak jest gorsza pogoda to faktycznie nie ma nikogo. Ogólnie widać, że większość w Polsce wychodzi, gdy musi. Hiszpania?

Dwa tygodnie był wielki luz, nikt za bardzo się tym nie przejmował. Ludzie słyszeli, że źle się dzieje we Włoszech, ale… nikt nie sądził, że w Hiszpanii może być podobnie. W Madrycie sytuacja jest fatalna. Liczby zakażonych w Polsce nie są na razie bardzo złe, jak porównamy z Niemcami czy Anglikami. Trzeba jednak trzymać się zasad.

A jak wygląda sytuacja w rodzinnej miejscowości?
Gerard BADIA: – W moim rodzinnym miasteczku nie ma chorych. Tam wszyscy siedzą w domu. Mój tata chodzi tylko remontować drugi dom, ma 10 minut drogi samochodem. Z kolei w miejscowości gdzie z rodziną mamy dom każdego lata przyjeżdża ponad 20 tysięcy „miastowych”.

Wiele osób pracujących i żyjących w Barcelonie ma swoje domki „w górach”. Władze teraz zabroniły im przyjeżdżać do tych domków. W mieście jest policja, która kontroluje. Rozmawiałem kilka dni temu z moim przyjacielem z Barcelony. On mieszka z dziewczyną, od tygodnia nie wyszli z mieszkania. On z nudów zaczął malować kolorowanki. Ale co mus to mus. Władze w Hiszpanii mówią, że to jeszcze nie jest szczyt zachorowań a najtrudniejsze mają być najbliższe dwa tygodnie.

Zastanawiał się pan, kiedy znów kopnie piłkę w meczu ligowym?
Gerard BADIA: – Myślę, że ta przerwa będzie jeszcze długo trwała. Czy dokończymy sezon? Nie mam pojęcia. Uważam, że nawet jeśli dogramy choćby te cztery kolejki, to i tak przy pustych trybunach. Zawsze uważałem, że piłka nożna jest rozrywką dla ludzie, ale jeśli ona się zatrzymuje i mecze się nie odbywają, to znaczy, że sytuacja jest bardzo poważna. Futbol to biznes, wiadomo, że jest wiele kwestii do rozstrzygnięcia, ale to jeszcze nie czas by o tym myśleć. Są rzeczy ważniejsze.

Załóżmy, że kończycie sezon w maju lub czerwcu. Da się utrzymać formę trenując w domu?
Gerard BADIA: – To bardzo trudne. Jeśli chodzi o kondycję, to ok. W poprzednim tygodniu mieliśmy testy wydolnościowe i okazało się, że miałem najlepsze wynik odkąd gram w w Piaście, być może w całej mojej karierze. Ale nie wiem czy potrafię teraz prosto kopnąć piłkę (śmiech). Staram się ruszać, ćwiczę według rozpiski, oglądam wideo na youtube. Nic jednak nie zastąpi treningów na boisku piłkarskim.

W domu najwięcej czasu kapitan Piasta spędza z żoną i córkami. Fot. Instagram

Już mówi się o tym, że świat po epidemii nie będzie taki sam. Należy spodziewać się kryzysu gospodarczego. Wiele branż będzie miało kłopoty, wiele osób straci pieniądze…
Gerard BADIA: – … piłkarze mogą być w tym gronie? Pewnie tak. Nie zazdroszczę naszemu prezesowi, bo on musi to wszystko jakoś poskładać, musi zająć się wieloma kwestiami. Jest wiele znaków zapytania. Prawda jest jednak taka, że ja mogę żyć bez wypłaty przez miesiąc lub dwa.

Ale proszę pomyśleć o ludziach wykonujących inne zawody. Np. moja mama jest fryzjerką. Nie ma otwartego salonu, nie zarabia, nie ma jak zapłacić pani, która jej pomagała w salonie. A wydatki ciągle jakoś są. My siedzimy w domu i można powiedzieć, że wydajemy mniej, bo tylko na niezbędne rzeczy. Nawet oszczędzamy. A niektórzy ludzie są pozbawieni środków. To są prawdziwe kłopoty.

Zaczęliśmy od domowej izolacji i na niej skończmy. Zabawa z dziećmi, treningi – to jedno, ale jakie ma pan jeszcze sposoby na domową rutynę i nudę?
Gerard BADIA: – W końcu mam więcej czasu na… zrobienie albumu. Już gdy grałem w Hiszpanii zbierałem wycinki z prasy na swój temat. Na początku przygody wycinałem każdy większy artykuł. W pewnym momencie w Polsce było tego tak dużo, że robiłem tak po specjalnych spotkaniach, gdy strzeliłem gola czy odnieśliśmy ważny sukces.

Muszę przyznać, że wiele artykułów ze „Sportu” także mam w kolekcji. Czasem zapominam kupić gazetę i proszę znajomych. Na razie segreguję i wycinam, a później będę to wszystko wkładał do albumu.