Gerard Badia wypada na kilka tygodni!? „Nie chcę tyle czekać!”

Okazuje się, że kontuzja Katalończyka wydarzyła się już jakiś czas temu, lecz była dobrze utrzymywana w tajemnicy. – To stało się podczas treningu już pewien czas temu. W trakcie gry wewnętrznej oberwałem z łokcia w żebro. Na początku ból był silny, ale minął. Gdy pod koniec tygodnia wydawało się, że wszystko jest w porządku byłem w domu i… kichnąłem siedząc na krześle. Wtedy naruszone żebro się „odezwało” i dopadł mnie taki ból, że nie byłem w stanie spać ani chodzić. Od razu zadzwoniłem do klubowych lekarzy – opowiada piłkarz Piasta, który był bardzo rozczarowany tym, że nie zagrał w Sosnowcu. – Czułem się bardzo dobrze. Tak bardzo chciałem grać od pierwszej minuty. Co za pech! – wścieka się Badia.

Jak wygląda obecnie stań zdrowia piłkarze i kiedy kibice gliwiczan mogą spodziewać się jego powrotu na boisko? – Jest lepiej, nie czuje bólu, ale mogę trenować jedynie bez kontaktu z kimkolwiek. Dlatego dziś biegałem i byłem na siłowni. Najbliższe dni pokażą czy będę w stanie pojechać do Szczecina. Nie obiecuję. Lekarz mówił mi, że zazwyczaj taki uraz leczy się 4 tygodnie, ale to oczywiście zależy do każdego przypadku. Ja nie chcę tyle czekać, bo straciłem już wiele miesięcy przez kontuzje. Z drugiej strony może lepiej, żebym był gotowy na pierwszy domowy mecz z Zagłębiem Lubin w trzeciej kolejce – głośno zastanawia się Badia.