Gerrard czuje się odpowiedzialny

Steven Gerrard przyznaje się do błędu i pokazuje wielką pokorę, choć to legenda angielskiego futbolu.


Kiedy 10 marca Aston Villa rozegrała świetny mecz przeciwko Leeds, wygrała 3:0, a Matty Cash strzelił bramkę i zaliczył asystę, kibice z Birmingham byli w siódmym niebie. Było to trzecie z rzędu zwycięstwo zespołu z Premier League i tak dobrej passy drużyna z Villa Park nie miała od października 2010 roku. Stevena Gerrarda, który stanowisko objął w listopadzie 2021 roku i „posprzątał” po poprzedniku, którym był Dean Smith, wychwalano. Pisano, że były znakomity piłkarz ma znakomite wejście do Premier League i rozpoczyna długofalową pracę przed objęciem w przyszłości Liverpoolu.

Sam zainteresowany podchodził do takich rewelacji bardzo spokojnie.

– Jestem w Aston Villi i tylko to mnie interesuje – mówił.

„Stevie G”, który jako piłkarz spędził w angielskiej ekstraklasie 17 sezonów i rozegrał 504 spotkania, doskonale wiedział, że przyjdzie gorszy moment. Nastąpił on szybko. W minioną sobotę Aston Villa przegrała 0:4 z Tottenhamem i była to czwarta porażka z rzędu drużyny Matty’ego Casha.

– Jestem za wszystko odpowiedzialny – powiedział były reprezentant Anglii.

– Trudno przełknąć taki wynik. Myślę, że nie było to spotkanie na 0:4, ale takim rezultatem się zakończyło – podkreślił Gerrard. W pierwszej połowie jego zespół nie grał źle, ale nie wykorzystał wielu szans na wyrównanie. Po przerwie Tottenham poczuł krew i skończyło się najwyższa porażką, odkąd liverpoolczyk został opiekunem „The Villans”.

– Pierwszy raz w życiu, po przegranej 0:1 pierwszej połowie, byłem… zadowolony. Graliśmy świetnie, ale by zdobyć punkty musieliśmy zaryzykować. I to był mój błąd, bo rywal znakomicie na to zareagował – kręcił głową wyraźnie podłamany Gerrard, który podkreślił, że musi się jeszcze dużo uczyć. To jedynie dowód na to, jak dużo pokory ma człowiek, którego śmiało można określić mianem legendy angielskiej piłki.

Co oznacza wysoka porażka Aston Villi i czy kibice Matty’ego Casha powinni czuć się zaniepokojeni? Raczej nie, choć nikt nie chce seryjnie przegrywać. Ale jeżeli chodzi o sytuację w tabeli, to „The Villans” są bezpieczni. Mają 12 punktów przewagi nad strefą spadkową i musiałby wydarzyć się jakiś kataklizm, aby zamieszali się w walkę o utrzymanie. Aby być w pełni bezpieczni w końcówce sezonu, potrzebują kilku punktów. A okazji do ich zdobywania będą mieć jeszcze siedem.


Fot. PressFocus