„GieKSa” gra jak z nut! Kolejne punkty z trudnym rywalem

Kto gra jak z nut? Tak, tak siatkarska „GieKSa”! W 2. meczu ligowym wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności i odesłała do kąta zespół gwiazd Asseco Resovii, który ma wysokie aspiracje. Zespół gospodarzy potrzebował 83 minut, zaliczył wygraną 3:0 i zafundował rywalom mało przyjemną podróż do Rzeszowa.


Siatkarze GKS-u podbudowani zwycięstwem po tie-breaku nad Treflem Gdańsk do kolejnej potyczki z Asseco Resovią również podeszli mocno skoncentrowani i z postanowieniem walki o kolejne punkty. Od pierwszej piłki gospodarze pokazali swoje „szpony” i już wiedzieliśmy, że będzie walka do upadłego. Dwa pierwsze sety w wykonaniu miejscowych były wręcz perfekcyjne. Od początku „kopali” zagrywką, dobrze przyjmowali, z kolei w ataku byli niezwykle skuteczni.

Jakub Jarosz, kapitan i lider tej świetnie funkcjonującej grupy, kończył akcje nawet z najtrudniejszych pozycji. Do jego gry dołączyli pozostali koledzy i jeden z faworytów do podium zespół z Rzeszowa momentami był bezradny. Fabian Drzyzga, niewątpliwie rozgrywający nr 1 w naszym kraju, od czasu do czasu z podziwem patrzył, co wyprawia jego vis-a vis Amerykanin Micah Ma’a. Na naszych parkietach zupełnie nieznany może okazać się rewelacją sezonu. Trener Grzegorz Słaby, jak zwykle w swoim stylu, z rezerwową podchodzi do pochwał, ale po meczu promieniał z radości i miał ku temu powody.

To było twarde, męskie granie w stylu GKS-u, bo, po ostatnim sezonie, możemy o takim mówić. W 1. i 2. odsłonie były momenty trudne, ale w końcowych fragmentach znów dobrze funkcjonował blok oraz kończył ataki niezawodny Jarosz. Gospodarze nauczeni smutnym doświadczeniem z inauguracyjnej potyczki z Treflem do 3. seta przystąpili z mocnym postanowieniem zakończenia meczu. Ba, łatwo napisać, ale jak kto zrobić, gdy naprzeciwko stoją wyborni siatkarze z mistrzami świata i Europy na czele. Nie było łatwo, goście cały czas prowadzili i dopiero po ataku niezawodnego Jarosza oraz bloku GKS doprowadził do remisu 22:22. Goście po bloku wyszli na prowadzenie, ale ostatnie słowo należało do świetnej kapeli z Katowic. Damian Kania wyrównał, blokiem popisał się natchniony Piotr Hain, a poirytowany Klemen Cebulj posłał piłkę w aut.


A po tej akcji gospodarze odtańczyli indiańskie tańce i radości nie było końca. Zespół z Rzeszowa wyjechał bez punktu, bo trafił na drużynę świetnie przygotowaną i niesłychanie zmotywowaną. Zespół GKS-u jest rewelacją początku sezonu! A przed nimi bliska podróż do Zawiercia. Derby województwa zapowiadają się wielce intrygująco!

GKS Katowice – Asseco Resovia 3:0 (25:22, 25:22, 25:23)

KATOWICE: Ma’a, Szymański (9), Kania (1), Jarosz (27), Quiroga (6), Hain (6), Mariański(libero) oraz Domogała (1), Drzazga. Trener Grzegorz SŁABY.

RZESZÓW: Drzyzga (2), Deroo (8), Kozmarenik (4), Muzaj (4), Cebulj (10), Kochanowski (7), Zatorski (libero) oraz Szerszeń (11), Krulicki, Woicki, Potera (libero), Buszek. Trener Alberto GIULIANI.

Sędziowali: Tomasz Janik i Marcin Herbik (obaj Warszawa). Widzów 621.

Przebieg meczu

I: 8:10, 15:13, 20:17, 25:22.
II: 10:8, 15:13, 20:17, 25:22.
III: 7:10, 13:15, 18:20, 25:23.

Bohater – Jakub JAROSZ.


Na zdjęciu: Kto tak pięknie gra? To „GieKSa”!
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus


Cerrad Enea Czarni Radom – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3
(20:25, 16:25, 17:25)

Czarni: Sadkowski (4), Kędzierski (3), Lemański (5), Berger (7), Faryna (1), Santana (6), Masłowski (libero) oraz Rusin (3), Gąsior (7), Firszt i Nowak
ZAKSA: Kaczmarek (15), Janusz (4), Śliwka (6), Semeniuk (5), Smith (10), Huber (8), Shoji (libero) oraz Kalembka (1) i Żaliński (1)