GieKSa wbiła gwóźdź do łęczniańskiej trumny

To GieKSa – tym razem grająca przy pustym „Blaszoku” – od pierwszych minut szukała okazji na gola. Aktywny był w swych akcjach prawą (a potem lewą) stroną Oktawian Skrzecz, ostrzeliwał bramkę Sergiusza Prusaka rzadko oglądany w tym sezonie (kontuzja i rehabilitacja) Tomasz Foszmańczyk. Raz trafił w poprzeczkę, kilka minut później golkiper z trudem nad tą poprzeczką piłkę przerzucił po kolejnym jego uderzeniu z dystansu. Zmarnował też – po następnym dograniu Skrzecza – świetną okazję Dalibor Volas.

Łęcznianie w tym czasie tylko raz poważniej zagrozili „świątyni” gospodarzy. Sergei Mosnikov z linii końcowej odegrał piłkę na 7. metr do Jurija Wereszczaka, ale piłkę po strzale tego ostatniego zastopował przed bramką Lukas Klemenz.

Po zmianie stron – z upływem kolejnych minut – Bogusław Baniak stawiał wszystko na jedną kartę, desygnując do gry nie w pełni zdrowego Grzegorza Bonina, a także napastnika Mikołaja Lebedyńskiego. I tak jednak najgroźniejszy w zespole gości był… stoper Radosław Pruchnik. Nieznacznie pomylił się z rzutu wolnego z 17 metrów, a potem – uderzając głową po dograniu Mosnikova też ze stałego fragmentu.

Coraz częściej – im bliżej było końca – „gotowało się” w okolicach „szesnastki” gospodarzy i wydawało się, że gol dla Górnika, dający mu w tym momencie utrzymanie, musi paść. Ale goście mieli kłopoty z wcelowaniem w światło bramki. Tymczasem katowiczanie – atakujący z rzadka – niespodziewanie „wkulali” piłkę do siatki łęcznian. Uczynił to Łukasz Zejdler – bynajmniej nie soczystym strzałem, ale kopnięciem na tyle przypadkowym, że zupełnie zaskoczyło ono Prusaka.

W ten sposób los drużyny z Lubelszczyzny się dopełnił. Wygrana GieKSy zaś przez nieliczną widownię przyjęta została bez entuzjazmu…

GKS Katowice – Górnik Łęczna 1:0 (0:0)

1:0 – Zejdler, 85 min
GKS: Abramowicz – Mokwa, Kamiński, Klemenz, Frańczak – Poczobut – Skrzecz (75. Podstawa), Kalinkowski (83. Zejdler), Foszmańczyk, Słomka (90. Szczyrba) – Volas. [Trener] Jacek PASZULEWICZ.
GÓRNIK: Prusak – Sasin, Pruchnik, Kasperkiewicz, Kosznik – Sosnowski (58. Bonin), Łuszkiewicz – Suchanek (71. Lebedyński), Mosnikov, Szysz – Pitry (25. Wereszczak).
Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 1650. Żółte kartki: Klemenz, Kamiński.