GieKSa wiceliderem, honor gospodarzy uratowany! A gdyby nie Kalinkowski…

GKS – Łęczna 2:1! Czerwona kartka pomocnika Górnika, który niewiele ponad rok temu „pozdrawiał GieKSę z ekstraklasy”, pomogła katowiczanom w zgarnięciu zwycięstwa na wagę pozycji wicelidera tabeli II ligi.


Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie czerwona kartka, która udowodniła, że piłkarski los to figlarz największy ze wszystkich. Bartłomiej Kalinkowski spędził przy Bukowej dwa sezony – 16/17 i 17/18. Odchodził w okolicznościach wprost proporcjonalnych do skali rozczarowania kolejnymi nieudanymi próbami sforsowania bram elity, w której sam Kalinkowski zameldował się rok temu z ŁKS-em. „Redaktorzy gieksa.pl, pozdrawiam z ekstraklasy!” – napisał wtedy na Twitterze, wywołując do tablicy niejednokrotnie krytykującego go „Shella”, czyli posiadacza najostrzejszego (i często używanego) pióra na portalu kibiców GKS-u. Jeden z nich odpisał Kalinkowskiemu: „Oj Bartek, już się cieszę, jak góra za kilkanaście miesięcy znowu przyjedziesz na Bukową”.

Swojak i czerwień

Zimą odszedł z ŁKS-u i zakotwiczył w Łęcznej, zatem tej środy znowu przyjechał na Bukową. W 25 minucie za faul na Adrianie Błądzie ujrzał żółtą kartkę, co podsumował złapaniem się za głowę i nerwowym uśmiechem. W 60 minucie dorzucił drugie żółtko, taranując w powietrzu Arkadiusza Woźniaka. Sędzia pokazał zatem czerwień i 25-letni środkowy pomocnik na pół godziny osłabił Górnika. „Nie jest to najlepszy transfer, w trzech meczach zaliczył samobója i czerwoną kartkę” – wyliczył któryś z fanów Górnika. I co? Piłkarski los to nie figlarz?

Rewanż na Mrozku

W chwili, gdy Kalinkowski zmierzał już pod prysznic, na tablicy widniał rezultat 1:1. To goście pierwsi wyszli na prowadzenie. Bartosz Mrozek bez większego trudu złapał futbolówkę po centrze Dominika Lewandowskiego, ale arbiter uznał, że wcześniej Arkadiusz Jędrych nieprzepisowo sprowadził do parteru Marcina Stromeckiego. Katowice okazały się szóstym II-ligowym miastem, w którym podyktowano wczoraj karnego. Z 11 metrów Mrozka pokonał Paweł Wojciechowski. Wziął na młodym bramkarzu wypożyczonym do Katowic z Lecha rewanż. Jesienią Mrozek obronił jego strzał z karnego, tym razem górą był doświadczony napastnik, który schował pod koszulkę jedną z 24 rozłożonych wokół boiska piłek, zapowiadając przed kamerami TVP przyjście na świat potomka.

Odpowiedź GieKSy była natychmiastowa. Błąd, Woźniak, Grzegorz Rogala… Jak po sznurku, z pierwszej piłki, w dobrym tempie. Akcja zwieńczona przez lewego obrońcę może nie była tak spektakularna, jak pamiętny rzut rożny z meczu z Błękitnymi, ale ręce i tak mogły złożyć się do oklasków.

Brawa dla Stargardu

Wychodząc na II połowę, GKS stanął przed bojową misją… ratowania honoru gospodarzy, którzy nie wygrali ani jednego z ośmiu wcześniejszych wczorajszych meczów. Mimo szybkiej czerwonej kartki, Górnik nie chował się za podwójną gardą, a trener Kamil Kiereś wymienił napastnika za napastnika. W 70 minucie w miejsce Wojciechowskiego posłał do boju Bartosza Śpiączkę, który przed rokiem przyłożył rękę do spadku Katowic z I ligi. Do siatki Mrozka mógł trafić inny łęcznianin z Bukową w CV, Tomasz Midzierski, który w 77 minucie „główkował” w słupek po rzucie rożnym.

Dżokerem okazał się nie Śpiączka (wsławił się jedynie żółtą kartką i „łokciem” w Jędrycha), a ten, kim zagrał Rafał Górak – czyli Piotr Kurbiel. Potrzebował 4 minut, by wpisać się na listę strzelców. Dobił „główkę” Woźniaka (centrował Kacper Michalski). GieKSa dzięki bramkom dwóch byłych graczy Błękitnych Stargard odniosła cenne zwycięstwo, wskoczyła na pozycję wicelidera. I… przybliżyła się do  odmrożenia części zredukowanych w pandemii pensji, które w razie awansu klub obiecał wypłacić w formie premii. A gdyby nie Kalinkowski…

GKS Katowice – Górnik Łęczna 2:1 (1:1)

0:1 – Wojciechowski, 34 min (karny), 1:1 – Rogala, 38 min, 2:1 – Kurbiel, 83 min

GKS: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Gałecki, Habusta (79. Bętkowski) – Kiebzak (90+3. Wojciechowski), Błąd, Woźniak – Rogalski (79. Kurbiel). Trener Rafał GÓRAK.

GÓRNIK: Rojek – Zagórski, Baranowski, Midzierski, Leandro – Cierpka, Kalinkowski – Dzięgielewski (85. Stasiak),  Lewandowski (74. Goliński), Stromecki – Wojciechowski (70. Śpiączka). Trener Kamil KIEREŚ.

Sędziował Sebastian Tarnowski (Wrocław). Mecz bez udziału publiczności.
Żółte kartki: Jędrych, Gałecki, Woźniak – Kalinkowski, Śpiączka, czerwona Kalinkowski (60, druga żółta).
Piłkarz meczu – Arkadiusz WOŹNIAK.


Na zdjęciu: Arkadiusz Woźniak, czyli pierwszoplanowa wczoraj postać GieKSy. On zaliczył asystę, to jego strzał dobił do siatki Piotr Kurbiel, to na nim była czerwona kartka.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus