GieKSa znów poza szesnastką

W poprzednich 15 sezonach GKS tylko dwa razy zdołał dotrzeć do 1/8 finału Pucharu Polski. Wśród szesnastu najlepszych zespołów zabraknie go i tym razem. Nie ma co ukrywać – to spore rozczarowanie. Potknął się na rywalu plasującym się w strefie spadkowej tej samej ligi, w której wygrywa od dwóch miesięcy niemalże mecz za meczem.

Dwie pomyłki

Przy Bukowej mogli żyć nadzieją na awans do kolejnej rundy i dobre losowanie, które byłoby równoznaczne z wielkim piłkarskim świętem. Co prawda przed rokiem GKS podejmował Pogoń Szczecin czy Jagiellonię Białystok, ale przez wzgląd na fatalne wyniki osiągane w lidze przyjazd ekstraklasowych drużyn nie smakował tak, jak powinien. Teraz zapewne byłoby inaczej…

Cztery ostatnie konfrontacje GieKSy w Pucharze Polski trwały więcej niż 90 minut, a w trzech z nich do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne. O ile w poprzednim sezonie katowiczanie pokonali w nich Pogoń Szczecin, a w tym bieżącym – Wartę Poznań, o tyle tym razem to oni zakończyli tę próbę nerwów na tarczy. Strzegący ich bramki Bartosz Mrozek – podobnie jak z poznaniakami – obronił jedną jedenastkę. Tym razem jego koledzy z pola nie byli jednak bezbłędni, a zanotowali dwie pomyłki. Golkiper „Stalówki”, Krystian Kalinowski, obronił uderzenia Michała Gałeckiego i Adriana Błąda. Zabawę trafieniem na 4:2 zamknąć mógł już Michał Fidziukiewicz. Nie dopuścił do tego Mrozek, dlatego potrzebna była seria nr 5, a w niej nie pomylił się już Piotr Mroziński.

– Tak to już jest, że suma szczęścia równa się zeru. Ostatnio w karnych wygraliśmy, tym razem przytrafiła się porażka. Żałuję jej. Wolałbym odpaść w regulaminowym czasie niż loterii. Szkoda, że pucharowa przygoda się kończy – mówił Rafał Górak, trener GKS-u.

W Katowicach będzie trudniej

Ten mecz to nie była dobra reklama „Turnieju tysiąca drużyn”. Na wniosek zarządu Stali, kibice z Katowic nie mogli przyjechać wczoraj do Boguchwały, gdzie w roli gospodarza na czas budowy stadionu występują stalowowolanie. Frekwencja na tym rozgrywanym wczesnym popołudniem (z racji braku oświetlenia) spotkaniu była mizerna, co mimowolnie nasuwa pytanie o sens i adresata tego typu piłkarskich widowisk. Katowiczanie, w składzie których nastąpiło aż sześć zmian w porównaniu do poprzedniego występu ligowego, potrzebowali trochę czasu, by odnaleźć się w tej sparingowej atmosferze. Nim to się stało, stracili bramkę. Po rzucie rożnym głową do ich siatki skierował piłkę Krzysztof Kiercz. Wyrównanie padło w 63 minucie, również za sprawą stałego fragmentu gry, gdy po rzucie wolnym w polu karnym Stali odnalazł się Marcin Urynowicz. GKS przeważał aż do końca dogrywki, ale uniknąć serii jedenastek nie zdołał.

– Druga połowa była dobra. Staraliśmy się grać to, co potrafimy. Murawa w Boguchwale nie jest najlepsza, dlatego życzę Stali, by szybko wróciła na swój stadion – przyznawał Rafał Górak. Jego drużyna okazję do rewanżu będzie miała już w sobotę, kiedy to „Stalówka” zawita na Bukową.

– W Katowicach spodziewam się dużo trudniejszego spotkania. Cieszy, że zmiennicy wykorzystali swoją szansę i wywołali u mnie ból głowy przed ligowym meczem – mówił Szymon Szydełko, szkoleniowiec zespołu z Podkarpacia, któremu zawodnicy sprawili miły prezent na obchodzone wczoraj 36. urodziny.

Stal Stalowa Wola – GKS Katowice 1:1 (1:0, 1:1, 1:1) pd., k. 4:3

1:0 – Kiercz, 9 min (głową), 1:1 – Urynowicz, 63 min
Rzuty karne: 0:1 – Jędrych, 1:1 – Jarosz, 1:1 – Gałecki (Kalinowski obronił), 2:1 – Kiercz, 2:2 – Woźniak, 3:2 – Dadok, 3:2 – Błąd (Kalinowski obronił), 3:2 – Fidziukiewicz (Mrozek obronił), 3:3 – Stefanowicz, 4:3 – Mroziński.

STAL: Kalinowski – Waszkiewicz, Kiercz, Jarosz, Sobotka – Jopek (57. Stelmach), Witasik, Pietras (64. Mroziński), Płonka (96. Wójcik) – Fidziukiewicz, Zjawiński (46. Dadok). Trener Szymon SZYDEŁKO.

GKS: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Wojciechowski – Gałecki, Grychtolik (63. Stefanowicz) – Tabiś (58. Kiebzak), Urynowicz (91. Błąd), Wroński (63. Woźniak) – Rogalski. Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Robert Marciniak (Kraków). Widzów 100. Żółte kartki: Jopek – Tabiś, Janiszewski, Michalski, Gałecki.

Na zdjęciu: M.in. ten strzał Adriana Błąda z rzutu karnego, obroniony przez Krystiana Kalinowskiego, przesądził o odpadnięciu GieKSy z Pucharu Polski.