Giel miał pecha i jest na siebie zły!

Czy jestem zły? To delikatne słowo! – piekli się Piotr Giel, który w poprzednim sezonie, grając dla GKS-u Bełchatów, finiszował tuż za plecami radomianina Leandro w wyścigu o koronę króla II-ligowych strzelców.

Wywalczył pierwszy skład

Ta jesień nie układa się jednak po jego myśli. Podpisał roczny kontrakt z GKS-em Tychy, by w ostatnich dniach okienka transferowego zostać wypożyczonym do Chorzowa. Tam przez ponad miesiąc walczył o miejsce w podstawowej jedenastce, bo rywali – w osobach Artura Balickiego i Wojciecha Kędziory – ma godnych. Gdy już zaczął od pierwszej minuty mecz z Resovią, gola co prawda nie strzelił, ale spisał się bardzo dobrze. 28-latkowi nie było jednak dane pójść za ciosem.

– W tygodniu po zwycięstwie z Resovią dostałem na treningu w łydkę prawej nogi. Spuchła solidnie, trzy dni spędziłem w szpitalu, zrobiono mi badania, wyeliminowano zakrzepicę. Opuchlizna zeszła jednak dopiero w ostatni wtorek. Ominęły mnie dwa fajne mecze, z Widzewem i Elaną. Co prawda ten drugi był bez udziału kibiców, ale zawsze ciekawie jest zmierzyć się z wiceliderem. W piątek jadę do Piekar Śląskich na USG i po tym badaniu będę mądrzejszy. Chodzi o to, by wykluczyć uszkodzenie mięśnia – tłumaczy Giel, który jest bardzo poirytowany tą sytuacją.

Stłuczony staw skokowy

– Wylądowałem w Tychach, po chwili zostałem wypożyczony do Ruchu. Gdy już złapałem formę, na treningach zaczęło to fajnie wyglądać i wskoczyłem do składu, to wygraliśmy 5:1. Można to było pociągnąć, ale na razie nie wiem, kiedy wrócę. Liczę, że do dyspozycji trenera będę na następny domowy mecz, z Pogonią Siedlce – dodaje napastnik.

W środowym, zaległym spotkaniu w Toruniu (0:0) trener Dariusz Fornalak nie mógł też skorzystać z innego rosłego zawodnika, Roberta Obsta, występującego dotąd na środku obrony albo na pozycji defensywnego pomocnika. – Po meczu z Widzewem miał silnie stłuczony staw skokowy. Baliśmy się, że to coś poważnego; że rozerwana mogła zostać torebka, ale myślę, że już w następnym spotkaniu zobaczymy Roberta na boisku – mówi szkoleniowiec „Niebieskich”, którzy dziś ruszą do Stargardu na sobotni mecz z Błękitnymi.

 

Na zdjęciu: Nie wiadomo, kiedy Piotr Giel (z lewej) wróci do walki o punkty.