GKS 1962 Jastrzębie chce napsuć krwi liderowi

Piłkarze GKS-u Jastrzębie powinni sobie przyswoić sentencję słynnego piłkarza i trenera, Johana Cruyffa.


Gdyby kierować się tylko logiką i zdrowym rozsądkiem, GKS Jastrzębie nie ma żadnych szans na korzystny wynik w wyjazdowym pojedynku z Widzewem Łódź. Lider tabeli Fortuna 1 Ligi do tej pory na własnym boisku rozegrał sześć spotkań i wszystkie rozstrzygnął na swoją korzyść. Drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia odesłała z kwitkiem Sandecję Nowy Sącz (3:0), Chrobrego Głogów (2:0), Skrę Częstochowa (4:0), GKS Katowice (3:1), Górnika Polkowice (4:2) i Stomil Olsztyn (2:0). Czegóż miałby się bać przodownik tabeli w starciu z jej outsiderem i to przed własną publicznością?

Jeżeli piłkarze GKS-u Jastrzębie przed niedzielnym pojedynkiem ustawią się na straconej pozycji, lepiej byłoby, gdyby zostali w domu. Pod względem umiejętności na pewno nie dorównują przeciwnikowi, ale powinni przynajmniej spróbować napsuć krwi przeciwnikowi.

To wymaga oczywiście wysiłku (fizycznego) i pomysłu, jak pokrzyżować szyki wyżej notowanemu rywalowi. Nawet jeżeli się nie uda i podopieczni trenera Jacka Trzeciaka wrócą do Jastrzębia Zdroju z pustymi rękami, to muszą sobie zadać pytanie (każdy z osobna), czy zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by tego meczu nie przegrać? Jest bowiem różnica, czy przegrasz mecz 0:2, czy 0:6.

Sytuacja jastrzębian w ligowej tabeli jest nie do pozazdroszczenia, ale czy już beznadziejna? Nie do końca, chociaż nie będę ściemniał, że wydostanie się ze strefy spadkowej to łatwizna. W najbliższym meczu piłkarze GKS-u Jastrzębie muszą pokazać charakter, wolę walki, nieustępliwość, czyli cechy, bez których rozegranie meczu jest tylko odrabianiem pańszczyzny. Siła ognia podopiecznych Jacka Trzeciaka w tej chwili jest znikoma, ale przecież nie można bezrefleksyjnie podkładać głowy pod topór. Wiadomo, że Widzew jest zespołem zdecydowanie lepszym od GKS-u, ale w piłce nożnej zdarzają się mecze, w których nie zawsze zwycięża drużyna lepsza. Jak tego dokonać?

To już zmartwienie trenera Trzeciaka i jego najbliższych współpracowników. Na korzyść Widzewa przemawia praktycznie wszystko, od umiejętności począwszy, na płacach kończąc. Ale wybitny przed laty holenderski piłkarz Johan Cruyff (Ajax Amsterdam, FC Barcelona), a później wybitny trener, powiedział jakże znamienne słowa: „Dlaczego nie możesz pokonać silniejszego zespołu? Nigdy nie widziałem, by worek pieniędzy strzelił gola”.



Ta sentencja brzmi w moich uszach od lat i oby „zakotwiczyła” w uszach piłkarzy GKS-u Jastrzębie. Poza tym do jasnej cholery, zespół z Harcerskiej potrafił zremisować na wyjeździe z ŁKS-em Łódź, czy Miedzią Legnica! Jak tego dokonał? Niech zawodnicy sami sobie odpowiedzą na to pytanie…

W poprzednim sezonie GKS Jastrzębie oba mecze z Widzewem rozegrał w Łodzi. 25 września ubiegłego roku pełniąc „honory” gospodarza przegrał 0:1, a zdobywcą jedynej bramki był Mateusz Możdżeń w 37 minucie spotkania. Mecz obejrzało 8750 widzów.

Do drugiego starcia doszło 28 marca tego roku, łodzianie i tym razem byli górą, zwyciężając dzięki trafieniom Daniela Tanżyny (51 min) i Mateusza Michalskiego (67 min). Mecz odbył się bez udziału publiczności.

Rozjemcą w niedzielnym pojedynku będzie 44-letni Dominik Sulikowski z Gdańska, któremu na liniach będą asystowali Bartosz Heinig i Rafał Brieger. Funkcję sędziego technicznego powierzono Włodzimierzowi Bartosowi, a za obsługę systemu VAR odpowiedzialny będzie Łukasz Kuźma, któremu będzie asystował Michał Obukowicz.

Dominik Sulikowski prowadził w tym sezonie jedno spotkanie z udziałem GKS-u Jastrzębie. 14 sierpnia podopieczni jacka Trzeciaka przegrali na wyjeździe z Koroną Kielce 1:2.


Na zdjęciu: Na treningach GKS-u Jastrzębie przed meczem z Widzewem nie było „ziewania”.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut