GKS 1962 Jastrzębie. Egzamin na Ludowym

Bramkarz GKS-u 1962 Jastrzębie Grzegorz Drazik przed tygodniem w końcu „zdjął” klątwę.


Poprzedni meczy wyjazdowy z Zagłębiem Sosnowiec – rozegrany 21 września 2019 roku – był szczególny dla bramkarza GKS-u 1962 Jastrzębie, Grzegorza Drazika. Tego dnia jastrzębianie, prowadzeni przez trenera Jarosława Skrobacza, pokonali na Stadionie Ludowym gospodarzy 4:2. Trzy gole dla zwycięzców zdobył Jakub Wróbel (dziś zawodnik Resovii Rzeszów), jednego dołożył Michał Bojdys. Wówczas między słupkami bramki GKS-u 1962 stał właśnie Drazik.

Dlaczego był to dla niego szczególny mecz? Bo przez następne półtora roku z nim w składzie jastrzębianie nie odnieśli zwycięstwa w Fortuna 1 Lidze! Po tej potyczce „Draziu” wygrał mecz w Pucharze Polski z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (1:0, 25 września 2019 r.), a potem… klapa. Do końca sezonu 2019/2020 zagrał jeszcze tylko w sześciu spotkaniach ligowych, w których jego drużyna nie zdobyła choćby punktu! Po dwie porażki z Chojniczanką (1:3, 1:3) i Stalą Mielec (1:3, 1:2), przegrane z Wigrami Suwałki (0:2) i Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:3). Rozpłakać się można.

Obecny sezon też nie był usłany różami. Grzegorz Drazik zagrał w 13 meczach, w których drużyna z Harcerskiej poniosła aż dziesięć porażek i tylko trzy razy „cieszyła się” z remisu. Bilans bramkowy – 7:20! Przełom nastąpił przed tygodniem – 15 maja GKS 1962 Jastrzębie pokonał na własnym boisku Stomil Olsztyn 2:0. Był to zarazem pierwszy mecz, w którym Grzegorz Drazik ani razu nie wyciągał piłki z siatki!

W rundzie jesiennej podopieczni trenera Pawła Ściebury (prowadził wówczas GKS) w meczu z Zagłębiem odnieśli pierwsze zwycięstwo na własnym boisku od… ponad ośmiu miesięcy! Wcześniej komplet punktów na Stadionie Miejskim przy ulicy Harcerskiej zainkasowali 7 marca 2020 roku, zwyciężając 3:2 Radomiaka. Zagłębie trafiło na listę „ofiar” jastrzębian, chociaż oddało więcej strzałów na bramkę rywali (celnych i zwłaszcza niecelnych), wykonywało więcej rzutów rożnych, ale wszystko to psu na budę, bo pod bramką GKS-u piłkarze z Sosnowca patałaszyli niemiłosiernie. Nawiasem mówiąc w tej materii nic się nie zmieniło do tej pory, o czym świadczy lokata Zagłębia w ligowej tabeli oraz seria czterech porażek z rzędu!

W meczu rozegranym 28 listopada, na listę zdobywców bramek wpisali się Marek Mróz i Daniel Feruga oraz Joao Oliveira, po błędzie Lukasza Bielaka. Wyjątkowej urody była zwycięska bramka dla jastrzębian, zdobyta po koronkowej akcji. Farid Ali rozpoczął kontratak i zagrał na lewą flankę do Daniela Rumina. Bramkostrzelny napastnik GKS-u dobiegł z piłką do „16”, ograł Nikolasa Korzenieckiego i odegrał piłkę na środek do Alego. Ukraiński pomocnik zwiódł Szymona Pawłowskiego i Lukasza Duriszkę, po czym odegrał do nadbiegającego Ferugi, który umieścił ją w samym „okienku” bramki Zagłębia.

– Ciężko szukać usprawiedliwienia po takim meczu, bo sposób, w który przegraliśmy, jest trudny do wytłumaczenia – powiedział po końcowym gwizdku arbitra trener sosnowiczan, Kazimierz Moskal.

– Nie mamy prawa przegrywać spotkań, w których mamy mnóstwo sytuacji. W I połowie Jastrzębie przeprowadziło tylko jedną groźną akcję i strzeliło bramkę. My mieliśmy kilka sytuacji na otworzenie wyniku. W momencie wyrównania niemal natychmiast straciliśmy bramkę na 1:2 po kontrze i nie byliśmy w stanie odwrócić losów tego meczu, chociaż mieliśmy ku temu sytuacje, praktycznie stuprocentowe.

– Wygraliśmy ten mecz dobrą organizacją oraz determinacją – stwierdził Paweł Ściebura.


Czytaj jeszcze: Kibice wracają na Ludowy, by dodać energii piłkarzom

– Zespół od 1 do 90 minuty realizował plan na ten mecz. Zagłębie nas nie zaskoczyło, chociaż w końcówce nieco dopisało nam szczęście, ale ono zawsze musi sprzyjać.

Co po sobotnim meczu powiedzą Kazimierz Moskal i Łukasz Włodarek?


Na zdjęciu: Bramkarz GKS-u 1962 Jastrzębie Grzegorz Drazik zapewne liczy, że mecz na Stadionie Ludowym przeciwko Zagłębiu znowu będzie dla niego szczęśliwy.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus