GKS 1962 Jastrzębie. Gdzie jest fair play?

W piątek GKS 1962 Jastrzębie zagra w Łodzi z Widzewem jako… gospodarz. To kuriozalna decyzja.


Nie zgłaszam zastrzeżeń do lokalizacji piątkowego meczu GKS-u 1962 Jastrzębie z Widzewem Łódź. Mam natomiast obiekcje i wątpliwości, że w tym pojedynku honory gospodarza będzie pełnił zespół z Górnego Śląska. Nie ma to nic wspólnego z zasadami fair play i zwykłej uczciwości.

Telewizja rządzi

Kierownictwo stacji telewizyjnej, która transmituje mecze 1. ligi, powinno wiedzieć, że drużyna z Jastrzębia Zdroju w związku z instalacją podgrzewania murawy czasowo rozgrywała mecze „u siebie” w Wodzisławiu Śląskim i bez udziału publiczności. Jeżeli koniecznie chciano przenieść zawody do Łodzi, to pod warunkiem, że Widzew jest gospodarzem, a wiosną przyjeżdża do Jastrzębia na rewanż. Stacja telewizyjna może oczywiście dokonać wyboru dnia rozegrania meczu, lecz nie powinna wybierać według własnego widzimisię jego gospodarza. GKS 1962 Jastrzębie postawiono przed faktem dokonanym, co wystawia bardzo złe świadectwo decydentom futbolowej centrali i stacji telewizyjnej.

Wiem doskonale, że przynajmniej jedna osoba związana z Widzewem ma bardzo dobre relacje (by nie powiedzieć układy) z „telewizorami”, ale żeby nie było wątpliwości – wcale nie mam na myśli prezesa PZPN-u, Zbigniewa Bońka. Czy to jest jednak uczciwe i czyste? Nawiasem mówiąc, jako neutralny kibic nie mam wątpliwości, że owa stacja strzeliła sobie „samobója”, ponieważ „olała” mecz Termaliki Nieciecza z Arką Gdynia. Jakby nie patrzeć, obie te drużyny do tej pory zdobyły komplet punktów, ba, „Słoniki” nie straciły jeszcze gola! Zamiast pojedynku liderów dostaniemy w prezencie spektakl – bez obrazy – outsiderów. W związku z tym mam nadzieję, że Widzew w piątek nie wykorzysta atutu własnego boiska!

Odsiecz z ekstraklasy

W środę GKS 1962 Jastrzębie sfinalizował wypożyczenie Jakuba Apolinarskiego z Rakowa Częstochowa.

– Teoretycznie przechodzę z ekstraklasy do I ligi, więc niżej, ale ta 1. liga jest w tym roku tak mocna, że kilka zespołów spokojnie by sobie wyżej poradziły – powiedział nowy nabytek drużyny z Harcerskiej.

– GKS Jastrzębie był bardzo zdeterminowany, żeby mnie sprowadzić, bo załatwiliśmy wszystkie formalności w dwa dni, więc to na pewno miało spore znaczenie i dlatego też zdecydowałem się na taki ruch. Wcześniej były rozmowy, żebym został w Warcie na kolejny sezon, ale kluby nie doszły do porozumienia. Teraz jestem w Jastrzębiu i będziemy walczyć, daj Boże, o wysokie cele. Jest to do zrobienia, mimo słabszego początku sezonu, ale zostało jeszcze dużo spotkań do końca sezonu i mam nadzieję, że zaczniemy lepiej grać, załapiemy się na wyższe miejsca w tabeli i będziemy się tam utrzymywać.

Czy trener Paweł Ściebura uwzględni Jakuba Apolinarskiego w składzie w najbliższym meczu z Widzewem?

– Jestem gotowy do walki – powiedział 21-letni skrzydłowy.

– W poprzednim roku Warty też nikt nie stawiał w roli faworyta, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Musimy ciężko pracować i wierzyć w to, że osiągniemy sukces. Dla mnie sezon dopiero się zaczyna. Chciałbym dać zespołowi sporo jakości i pomóc w osiąganiu celów. Jeśli drużyna będzie dobrze funkcjonować, to będzie to pomocne do spełniania własnych, indywidualnych celów, które sobie postawiłem. Jestem pracusiem, więc na boisku na pewno będę oddawał serducho.

Mecz-pułapka

Co prawda jest w piłce zasada, że zwycięskiego składu się nie zmienia, ale zobaczymy – powiedział przed piątkowym meczem szkoleniowiec Widzewa, Enkeleid Dobi.

– Myślę, że skład, w którym zaczęliśmy spotkanie ze Stomilem Olsztyn spełnił oczekiwania, nie tylko pod względem wyniku, ale i gry. Była dużo lepsza niż w poprzednich meczach, wyglądaliśmy spokojniej i zrobimy wszystko, by to kontynuować. Nie jestem trenerem, który już w poniedziałek ma w głowie gotowy skład na kolejne spotkanie. Wszyscy moi zawodnicy wiedzą, że miejsce w podstawowej jedenastce muszą wywalczyć sobie postawą na treningach, a nie tylko podczas meczu. Szukaliśmy optymalnej wyjściowej jedenastki od początku sezonu. Wydaje mi się, że jesteśmy już tego bardzo bliscy. Mieliśmy nadzieję, że Przemek Kita wróci do grania już w październiku, ale wszystko wskazuje na to, że może to jeszcze się wydłużyć. Musimy być cierpliwi i dać mu więcej czasu. Zdrowie jest najważniejsze.


Czytaj jeszcze: Koło ratunkowe?

Szkoleniowiec beniaminka przestrzega przed lekceważeniem najbliższego przeciwnika.

– W każdym meczu musimy walczyć o trzy punkty – stwierdził Enkeleid Dobi.

Często bywa tak, że jeśli myśli się o jakiejś drużynie jak o łatwym rywalu, to później wychodzą z tego mecze-pułapki. Musimy być konsekwentni i zdeterminowani, bez względu na to, czy gramy z GKS-em Jastrzębie, czy z ŁKS-em. Do każdego przeciwnika należy podchodzić z szacunkiem i dążyć do zwycięstwa. Mimo wygranej ze Stomilem nasza sytuacja wcale nie jest przecież kolorowa.


Na zdjęciu: Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie na razie nie mieli powodów do zadowolenia. Czy po meczu z Widzewem będą wreszcie opuszczali boisko z podniesionym czołem?

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus