GKS 1962 Jastrzębie. Gol z dedykacją

Pomocnik GKS-u 1962 Jastrzębie Remigiusz Borkała nie był zaskoczony decyzją trenera, że zagra na prawej obronie.


W pierwszym meczu z Puszczą Niepołomice Remigiusz Borkała zagrał na prawej pomocy i w 59 minucie spotkania został zmieniony. Jego miejsce zajął Dariusz Kamiński. W drugiej potyczce bieżącego sezonu ze Stomilem Olsztyn wychowanek Strażaka Dębowiec został przez trenera GKS-u 1962 Jastrzębie Jacka Trzeciaka ustawiony na prawej obronie i zagrał od dechy do dechy. Szkoleniowiec był bardzo zadowolony z jego postawy.

– Zagrałem na prawej obronie, ale wiedziałem o tym od kilku dni, więc nie było to dla mnie zaskoczeniem i mogłem się do tego przygotować – przyznał Remigiusz Borkała.

– Cieszę się, że trener mi zaufał i niezależnie, czy gram na pomocy, czy na obronie, to staram się dawać z siebie wszystko i pomagać drużynie. Taki był pomysł trenera, który jak widać był skuteczny. Nie była to dla mnie nowość, w przeszłości zdarzało mi się występować na prawej obronie, więc czułem się tam dobrze.

Zwycięstwem ze Stomilem jastrzębianie zmazali „plamę”, jaką dali w pierwszym meczu bieżącego sezonu. – Z Puszczą straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry I połowy, a teraz to my zdobyliśmy zwycięskiego gola w 94. minucie i to jest najważniejsze – powiedział 22-letni pomocnik, pozyskany z Piasta Gliwice.

– Walczyliśmy o te trzy punkty do samego końca i wierzyliśmy, że je zdobędziemy. Zdobyliśmy i bardzo się z tego cieszymy. Można chyba powiedzieć, że jesteśmy nową drużyną, bo pojawiło się wielu nowych zawodników i mam nadzieję, że z tygodnia na tydzień nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej. Taką drogą chcemy iść. Oba zespoły, tzn. my i Stomil, po porażce w pierwszej kolejce chciały zapunktować. Dla nas liczyło się przede wszystkim zwycięstwo, styl był może troszeczkę mniej ważny, ale to też się liczy, że oprócz zwycięstwa, również ów styl momentami był całkiem dobry.

W poprzednim sezonie Daniel Rumin był najlepszym snajperem drużyny z Harcerskiej, w 34. spotkaniach zdobył 12 goli, w tym dwa z rzutów karnych (z GKS-em Bełchatów i ŁKS-em Łódź). Jednej „jedenastki” – z ŁKS-em – nie wykorzystał, jego strzał z „wapna” obronił bramkarz łodzian, Dawid Arndt.

Teraz 24-letni napastnik GKS-u 1962 Jastrzębie zdobył pierwszego gola dla swojego zespołu w bieżących rozgrywkach, wykorzystując w doliczonym czasie gry rzut karny. – Jeżeli chodzi o rzut karny, to przed meczem na odprawie mieliśmy wyznaczonych zawodników do jego wykonania i ja byłem jako pierwszy – tłumaczył wychowanek Lotnika Kościelec.

– Nadarzyła się okazja, żeby zamienić „jedenastkę” na bramkę i cieszę się, że pomogłem drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Podszedłem do niego na spokojnie, zresztą to nie pierwsza taka sytuacja, bo w Łodzi też strzelałem karnego w ostatnich minutach, więc większego stresu nie było. Pierwsza połowa to była dość mocna dominacja z naszej strony i szkoda, że nie udało się wykorzystać stworzonych sytuacji, bo wtedy na pewno łatwiej by nam się grało. Przed kolejnymi meczami nad tym na pewno musimy popracować, żeby przynajmniej połowę sytuacji, które stwarzamy, zamieniać na gole.



Ostatni mecz był otwarty i mógł się podobać, bo przecież nie tylko my stworzyliśmy sytuacje, ale również Stomil kilka sobie wykreował. Na szczęście to my zdobyliśmy bramkę, która dała nam trzy punkty. Strzelonego gola chciałbym zadedykować mojej narzeczonej, ale też naszym kibicom, bo doping był świetny i było czuć na boisku, że fani są z nami. Bardzo się cieszę, że mogliśmy ich uszczęśliwić.

Teraz poprzeczka idzie w górę, bo w sobotę podopieczni Jacka Trzeciaka zagrają na wyjeździe z Koroną Kielce. Przy ustalaniu składu szkoleniowiec GKS-u nie będzie mógł uwzględnić trzech zawodników: Dominika Kulawiaka, Łukasza Zejdlera i Farida Alego. Ten ostatni ma wrócić na boisko za dziesięć dni.


Na zdjęciu: Remigiusz Borkała w meczu ze Stomilem został przesunięty z pomocy do obrony, ale wywiązał się ze swoich obowiązków.

Fot. gksjastrzebie.com