GKS 1962 Jastrzębie. „Kopniak” w górę

Piłkarzom GKS-u 1962 Jastrzębie otuchy dodał remis wywalczony na wyjeździe z ŁKS-em Łódź.


W minioną niedzielę piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie przełamali złą passę w potyczkach z ŁKS-em Łódź. We wcześniejszych trzech meczach w Fortuna 1 Lidze ponieśli z tym zespołem trzy porażki, nie strzelając choćby jednej bramki!

W niedzielę karta się odwróciła i jastrzębianie wywieźli z gorącego terenu jeden punkt. Mogli nawet zgarnąć pełną pulę, ale Daniel Rumin nie wykorzystał pierwszego rzutu karnego. Za drugim razem był już bezbłędny. Trener GKS-u 1962 Łukasz Włodarek miał uzasadnione powody do zadowolenia.

– Po meczu w Legnicy (szkoleniowiec „przejęzyczył się”, bo jego drużyna z Miedzią zagrała w Jastrzębiu Zdroju – przyp. BN) powiedzieliśmy sobie na odprawie, że nasze zasady w obronie i ataku, które mamy, będą nieistotne, jeżeli nie będziemy zespołem – stwierdził niespełna 24-letni trener.

– Mecz z ŁKS-em Łódź tak się potoczył, że po straconej bramce i czerwonej kartce dla Michała Bojdysa mieliśmy okazję pokazać, jakim naprawdę jesteśmy zespołem. Nasze cechy wolicjonalne były w tym pojedynku na wyżynach. Wiedzieliśmy, że ŁKS ma bardzo dobrych piłkarzy i będziemy musieli grać w niskiej obronie cały mecz. I szukać swoich szans po stałych fragmentach gry, czyli autach i rzutach rożnych, które ćwiczyliśmy. Takie momenty nadarzały się sporadycznie, dlatego mam bardzo duży szacunek dla mojego zespołu, który w „niedowadze” jednego zawodnika był w stanie zremisować ten mecz.

To dla nas duży sukces i myślę, że to będzie nas budowało pod kątem przyszłych meczów, które zostały do końca sezonu. Remis na ŁKS-ie jest dla nas jak zwycięstwo, tym bardziej osiągnięty w takich dramatycznych okolicznościach. Czy ŁKS nas czymś zaskoczył? Wiedzieliśmy, że przeciwnik ma bardzo dobrych piłkarzy, od umiejętności indywidualnych i budowania ataku pozycyjnego począwszy. Wiedzieliśmy, że będą grali po obwodzie, od lewej do prawej strony, jak będziemy w obronie niskiej.

Byliśmy przygotowani na taki wariant, nie było to dla nas zaskoczenie, bo wnikliwie analizowaliśmy grę ŁKS-u. Stąd zmiany personalne w porównaniu do wcześniejszego meczu i danie szansy innym piłkarzom oraz zabezpieczenie się przed dośrodkowaniami i ochronę światła bramki. Natomiast scenariusz tego meczu spowodował, że nasze ustawienie było płynniejsze. Zostawiliśmy trzech stoperów i zagraliśmy dwoma wahadłami. Uważam, że to było dla nas dobre pod kątem odbioru piłki po stracie, czy zabezpieczenia się przed atakami ŁKS-u.

Daniel Rumin jest w tym sezonie najlepszym snajperem w zespole GKS-u 1962 Jastrzębie. 24-letni napastnik do tej pory zapisał na swoje konto dziesięć bramek. Ta ostatnia zapewniła jego drużynie być może bezcenny – w kontekście utrzymania w I lidze – remis w spotkaniu z ŁKS-em.

– Na pewno remis z ŁKS-em bardzo nas cieszy, bo zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku i pokazaliśmy charakter, graliśmy do końca – stwierdził wychowanek Lotnika Kościelec.

– Wiedzieliśmy, że nawet grając w dziesięciu, będziemy mieć swoje szanse na zdobycie gola. Musieliśmy tylko przetrzymać ataki ŁKS-u, co się nam udało i wiedzieliśmy, że prędzej czy później pojawią się okazje do zdobycia bramki. Mieliśmy nawet dwie takie szanse i na szczęście jedną z nich udało mi się zamienić na bramkę.

W 85 minucie spotkania Rumin nie wykorzystał rzutu karnego podyktowany za faul Adama Marciniaka na Lukaszu Bielaku w obrębie „szesnastki”. Jego strzał z „wapna” obronił bramkarz łodzian, Dawid Arndt. W doliczonym czasie gry kolejną „jedenastkę” dla jastrzębian sprokurował Maciej Dąbrowski. Tym razem Rumin nie pomylił się, strzelając w górny róg.

– Chciałem podejść do tego drugiego rzutu karnego i zrehabilitować się drużynie za zmarnowaną pierwszą „jedenastkę” – powiedział napastnik GKS-u 1962 Jastrzębie.


Czytaj jeszcze: „Kulejąca” obrona

– Cały mecz byłem pewny siebie i nie miałem wątpliwości co do tego, czy to ja powinienem wykonywać drugi rzut karny. Chociaż wiadomo, że rzut karny to nie jest jeszcze gol, tak jak to było za pierwszym razem. Uderzyłem tak, że był to łatwy strzał do obrony dla bramkarza. Źle tę pierwszą „jedenastkę” wykonałem, ale nie wpłynęło to na mnie w żaden sposób, dlatego zdecydowałem się podejść również za drugim razem. Przed tym karnym podszedł do mnie jeszcze Daniel Feruga, chcąc mnie zmotywować, co mu się, jak widać, udało.

Remis w ostatnim meczu jest tym bardziej dla nas cenny, bo od 23. minuty graliśmy o jednego zawodnika mniej, a wcześniej straciliśmy gola. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, która chce awansować do ekstraklasy, dlatego bardzo się z tego punktu cieszymy i szanujemy go, ale myślimy już o kolejnym spotkaniu ze Stomilem Olsztyn.

Do składu jastrzębian w najbliższym meczu wróci pomocnik Marek Mróz, który nie zagrał przeciwko ŁKS-owi z powodu itp. nadmiaru żółtych kartek. Z tego samego powodu w pojedynku ze Stomilem nie zobaczymy stopera Aleksandra Komora. Zabraknie również wciąż zmagającego się z kontuzją Daniela Szczepana, powinien natomiast zagrać Farid Ali, którego z ostatniego meczu wykluczyło… przeziębienie.


Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Łukasz Włodarek po remisie z ŁKS-em z optymizmem patrzy w przyszłość.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus