GKS 1962 Jastrzębie. Młoda i ambitna „miotła”

Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami następcą Jarosława Skrobacza w GKS-ie 1962 Jastrzębie został Paweł Ściebura.


Pierwotnie czwartkowy trening piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie miał się rozpocząć o godzinie 9.30 rano, jednak jeszcze w środę zajęcia zostały przesunięte na godzinę 16.00. Piłkarze już wtedy wiedzieli, kto poprowadzi ten trening. Działacze z Harcerskiej sfinalizowali bowiem negocjacje z następcą trenera Jarosława Skrobacza.

Nowym szkoleniowcem pierwszoligowca z Jastrzębia Zdroju został zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami (zamieszczonymi na stronie internetowej „Sportu” w środę późnym wieczorem) 35-letni – urodzony 11 maja 1985 roku – Paweł Ściebura, który do tej pory prowadził II-ligową Skrę Częstochowa, wciąż walczącą o utrzymanie na tym szczeblu rozgrywek.

Skra zajmuje w tabeli 9. miejsce, lecz ma tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Trener Ściebura pojawił się w Jastrzębiu siedzibie klubu przy ulicy Harcerskiej w czwartek przed godziną 14.00 i podpisał kontrakt z GKS-em 1962.

Jak wiadomo, ze „starego” sztabu szkoleniowego drużyny z Jastrzębia ostał się tylko Łukasz Włodarek, bo drugi trener Jan Woś i trener bramkarzy Sławomir Królczyk – podobnie jak trener Jarosław Skrobacz – zrezygnowali z dalszej pracy w GKS-ie 1962. Niespełna trzy godziny przed przyjazdem Pawła Ściebury, w siedzibie GKS-u pojawił się 36-letni Piotr Paś, który jest specjalistą od szkolenia bramkarzy.

– Pan jest albo bardzo dobrze poinformowany, albo ma pan niesamowitą intuicję i timing – powiedział śmiejąc się były bramkarz między innymi GKS-u Jastrzębie, Energetyka ROW-u Rybnik, Przyszłości Rogów i Unii Turza Śląska.

– Dopiero co wyszedłem z gabinetu prezesa Stanaszka, a pan mnie już „złapał”. Czy będę teraz trenował bramkarzy GKS-u? Odpowiedź na to pytanie brzmi „tak”. Pracę, przynajmniej na razie, podjąłem na dwa tygodnie, czyli do zakończenia obecnego sezonu. Będę robił to charytatywnie, bo chcę pomóc mojemu byłemu klubowi w trudnej sytuacji. Jestem dobrej myśli, dlatego postanowiłem złapać byka za rogi. Co będzie dalej? Na to pytanie nie znam odpowiedzi.

Decyzja w tej kwestii będzie należała do nowego trenera GKS-u, bo to dobierze sobie najbliższych współpracowników. Ja mogę tylko obiecać, że przez te dwa tygodnie dam z siebie wszystko.

Młodego i ambitnego szkoleniowca, jakim bez wątpienia jest Paweł Ściebura, w sobotę czeka chrzest bojowy z rywalem z najwyższej półki. Do Jastrzębia Zdroju przyjeżdża wszak lider z Bielska-Białej, który jedną nogą jest już w ekstraklasie. W rundzie jesiennej Podbeskidzie przegrała]o na własnym boisku z GKS-em 1962 Jastrzębie 0:2, a ozdobą tego spotkania był gol zdobyty przez stopera gości, Michała Bojdysa.

Przebiegł on z piłką spod własnego pola karnego pod pole karne gospodarzy i strzelił w samo okienko. To była akcja w stylu Leo Messiego, chociaż „Bojdi” był wyjątkowo skromny.

– Spokojnie, aż tak daleko fantazja mnie nie poniosła. Nie dowierzałem, że cała akcja się udała, w dodatku z takim szczęśliwym dla mnie finałem. W trakcie akcji nie myślałem, w jaki sposób ją rozegrać, nogi same niosły mnie pod bramkę przeciwnika – powiedział dzień po meczu. Przypomnijmy jeszcze tylko, że drugą bramkę pieczętującą zwycięstwo gości zdobył wówczas niezawodny Jakub Wróbel.

Teraz zadanie stojące przed zespołem z Jastrzębia i jego nowym trenerem jest o wiele trudniejsze, bo znacznie większa jest presja. W rundzie wiosennej GKS 1962 przegrał na własnym boisku pięć meczów z rzędu. Czy Paweł Ściebura znajdzie sposób, by przełamać tę fatalną passę? Będąc w Skrze Częstochowa mówił: „Wartości, które powinny przyświecać drużynie, to trzy razy „P”: pasja, praca, poświęcenie.


Na zdjęciu: Następcą Jarosława Skrobacza w GKS-ie 1962 Jastrzębie został młody i ambitny trener, Paweł Ściebura.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus