GKS 1962 Jastrzębie. Nie ma nietykalnych

Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jacek Trzeciak nie waha się z dokonywaniem roszad w składzie.


Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie przygotowują się do niedzielnego meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Na początku tygodnia lało jak z cebra, co mogło skomplikować przeprowadzenie treningów. Czy te obfite opady deszczu zakłóciły zajęcia jastrzębian?

– Nasze treningi nie zostały storpedowane z tego powodu, ale ze względu na warunki atmosferyczne musieliśmy bardzo uważać, by nie zdewastować boiska – przyznał trener drużyny z Harcerskiej, Jacek Trzeciak.

– Było bardzo mokro, dlatego musieliśmy bardzo uważać. Powiem więcej, treningi poniekąd dostosowaliśmy do stanu murawy, by płyta nie była zniszczona. W środę do południa wpuszczona nas na boisko na Stadionie Miejskim, na którym rozgrywamy mecze ligowe. Tam przeprowadziliśmy trening taktyczny. Na szczęście po południu w Jastrzębiu zaczęło się przejaśniać, zza chmur wyszło słońce, więc mam nadzieję, że do końca tygodnia będziemy mieli znacznie lepsze warunki do treningu niż na początku tygodnia.

Ali wciąż w poczekalni

Nie tylko kibice GKS-u, ale również sztab szkoleniowy z niecierpliwością czeka na powrót na boisko Farida Alego.

– Farid wprawdzie wrócił do treningów, robił rozgrzewki, ale jeszcze odczuwa dyskomfort i w środę po południu pojechał do lekarza na konsultację – wyjaśnił trener Trzeciak.

– Wątpliwe, by mógł zagrać z Podbeskidziem, nawet kilkanaście minut. W dalszym ciągu nie będziemy mogli uwzględnić w składzie Wojtka Mazurowskiego, który ma problem przeciążeniowy z kolanem. On do treningów najprawdopodobniej wróci w przyszłym tygodniu. W niedzielnym meczu rezerw z Granicą Ruptawa kontuzji kolana doznał nasz młody zawodnik, Jakub Kasperowicz. On również w środę pojechał do lekarza na konsultację, ale w niedzielę w kadrze meczowej na pewno go zabraknie. To jedyne nasze ubytki w tej chwili. Do gry wrócił już Dominik Kulawiak, ale jeszcze nie wiem, czy w najbliższym meczu pojawi się na boisku od pierwszej minuty. W spotkaniu z Miedzią wszedł w II połowie, zmieniając Dawida Witkowskiego.

Sygnał ostrzegawczy

We wcześniejszych meczach Podbeskidzie nie imponowało uzyskiwanymi rezultatami, ale ostatnia wygrana 4:0 z Puszczą Niepołomice zrobiła na wszystkich wrażenie. Czy to dla piłkarzy i trenerów jest poważny sygnał ostrzegawczy?

– Fakt, wynik ostatniego meczu naszego najbliższego przeciwnika był bardzo wysoki, ale ja cały czas wiedziałem i widziałem, że ten zespół gra dobrze w piłkę – powiedział Jacek Trzeciak.

– W poprzednich meczach było podobnie, Podbeskidzie grało w piłkę, ale jego przeciwnicy wykorzystywali błąd bądź ich błędy, strzelali gola i… murowali dostęp do własnej bramki. Bielszczanie nie potrafili sforsować tych zasieków obronnych, stąd takie, a nie inne wyniki. Chciałbym jednak zauważyć, że Podbeskidzie wygrało dwa ostatnie mecze, a nie tylko pojedynek z Puszczą. Piłkarze tej drużyny pokazywali dużą jakość, ale szwankowała skuteczność strzelecka. Teraz, co potwierdził ich trener Piotr Jawny, weszli na inny poziom, złapali właściwy rytm i to widać na boisku. W niedzielę czeka nas trudny pojedynek, ale skala trudności nas nie przeraża. Po serii remisów będziemy walczyć o zwycięstwo.

Zasługi są nieistotne

Zastanawiam się, czy trener Trzeciak ma szczypanie duszy, kogo postawić między słupki bramki w niedzielnym spotkaniu? Zdrów jest już Mariusz Pawełek, ale nastoletni Mikołaj Reclaf w ostatnich pojedynkach prezentował się bardzo dobrze. Czy zatem jest niezagrożony, może czuć się pewniakiem?

– W moim zespole nie ma pewniaków, nikt nie będzie grał za wcześniejsze zasługi – rozwiewa wątpliwości szkoleniowiec GKS-u 1962 Jastrzębie.

– Każdy piłkarz, bez wyjątku, w trakcie tygodnia podczas treningów musi potwierdzać swoją wartość i jakość. Jeżeli ktoś czuje się zbyt pewnie, nie waham się dokonać roszady. Udowodniłem to we wcześniejszych meczach, ale nazwisk nie będę podawał. Kto uważnie śledzi nasze mecze, wie doskonale, kto wylądował na ławie z powodu słabszej dyspozycji. Jeżeli w tym tygodniu na zajęciach zauważę, że Mikołaj spuścił z tonu, nie zawaham się dokonać zmiany w bramce. Nie ma u mnie nietykalnych, piłkarze wiedzą to doskonale.

Na razie eksploatowany ponad miarę jest napastnik Daniel Rumin. Czy szkoleniowiec GKS-u znalazł już dla niego zmiennika? W Wisłoce Dębica na szpicy grał Dariusz Kamiński…



– Widzę, że odgaduje pan moje zamysły i pomysły – stwierdził Jacek Trzeciak.

– Szkoda mi „Kamyka” ściągać z boku pomocy, bo prezentuje się tam znakomicie. Ale już fragmentami grał na „10” i spisywał się na tej pozycji bardzo dobrze. Wcześniej, czy później dojdzie do takiej „podmianki”.


Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jacek Trzeciak nie uznaje czegoś takiego, jak „żelazna jedenastka”.

Fot. miedzlegnica.eu